Podobnie jak poprzedni, także i ten numer kosztował 1800 złotych, miał osiem stron, a połowa z nich była kolorowa. Tym razem nie pojawiła się rubryka "Najnowszy dowcip polityczny". A co mogliśmy znaleźć? Przede wszystkim dowcipy - 50 dotyczących głównego tematu numeru i trzy w rubryce "Dowcip miesiąca". siedem rysunków Szczepana Sadurskiego (wszystkie dotyczące głównego tematu numeru), znane z poprzedniego numeru rubryki - wstępniak, Dowcipna poczta Dobrego Humoru, Humor z Zeszytów i fraszki. Oprócz tego trzy inne elementy - wierszopiosenka (czarny humor) "Bawiła się Kasia braciszkiem", tekst "O czarnym humorze na poważnie", a także całostronicowy komiks nawiązujący do tematyki numeru.
* * *
- Co to jest: pierożek drewniany zimnym mięskiem nadziewany?
- Trumna!
- Cześć stary! Co u ciebie słychać?
- Wczoraj pochowałem teściową.
- Gratuluję. A dlaczego jesteś taki podrapany?
- Bo nie dawała się zakopać...
- Dlaczego mężczyzna, który wypadł z dziesiątego piętra nie zabił się?
- Bo w ostatniej chwili zdążył złapać się krawężnika.
Do zatłoczonego tramwaju wsiada facet. Tramwaj rusza z miejsca, a facet wyjmuje swoje jedno oko i zaczyna nim podrzucać w górę, w dół, w górę, w dół.
- Co pan tak podrzuca tym okiem? - pyta przerażony motorniczy
- Patrzę, czy przypadkiem nie ma gdzieś wolnego miejsca.
Dwaj podróżnicy widzą w dżungli tubylca prowadzącego ku przepaści kobietę z kamieniem uwiązanym u szyi. Jeden z podróżników zauważa:
- Procedurę rozwodów tubylcy rozwiązali w wyjątkowo uproszczony sposób.
Facet dźwigający pod pachą dwie małe trumienki stuka do drzwi. Otwiera mu kobieta:
- Słucham?
- Przywiozłem pani dzieci z kolonii.
Fąfarowa poprosiła sąsiada, aby jakoś pocieszył jej umierającego męża. Po chwili sąsiad wchodzi rześko do pokoju i zacierając ręce wesoło woła:
- To co, umieramy sobie, Franiu, umieramy?
Idzie facet po schodach i ciągnie za nóżkę dziecko tak, że główka uderza o każdy stopień schodów. Zaczepia go sąsiadka.
- Co pan robi? Berecik dziecku z głowy spadnie!
- Nie ma obawy. Przybiłem gwoździkiem.
Jasio do mamy:
- Mamo! Wszystkie dzieci śmieją się ze mnie i nazywają żyrafą. Czy ja rzeczywiście mam taką długą szyję?
- Nie, oczywiście że nie. A teraz wyjrzyj przez komin i zobacz, czy już tato wraca z pracy.
Jasio podchodzi do dziadka siedzącego w fotelu i czytającego książeczkę do nabożeństwa.
- Co tak dziadek czyta i czyta?
- Przygotowuję się, wnusiu, do ostatniego egzaminu w życiu...
- Kiedy jest wypadek, a kiedy nieszczęście?
- Wypadek jest wtedy, gdy teściowa wpadnie do studni, a nieszczęście wtedy, gdy ją stamtąd wyciągną.
Ksiądz zwraca uwagę grabarzowi, który kopie dół na grób.
- Tyle razy mówiłem, a pan wciąż kopie takie płytkie groby.
- Niech się ksiądz nie boi. Jeszcze mi żaden nieboszczyk nie uciekł.
- Mamusiu, dostałem dzisiaj piątkę z matematyki!
- No i co się cieszysz? I tak masz raka.
- Mieszka pan przy samym cmentarzu. Czy to nie przykre sąsiedztwo?
- Och, nie. Jeszcze nigdy w życiu nie miałem takich cichych sąsiadów!
Na cmentarzu spotykają się dwie wdowy.
- Tak mi tęskno za moim Frankiem, że chwilami chciałabym wskoczyć za nim do grobu.
- A fe. Chociaż tam dałabyś mu spokój!
Nieutulona w żalu żona aptekarza po jego śmierci postanowiła wyprawić mu wspaniały pogrzeb. Na cmentarzu w trakcie przewożenia trumny do grobu woźnica nie zauważył rowu i karawan przewrócił się, a z trumny wyleciał nieboszczyk, tyle że żywy! Ku zdumieniu rodziny aptekarz wziął pod rękę żonę i oboje wrócili do domu.
Gdy po kilku latach aptekarz zmarł naprawdę, jego żona ostrzega woźnicę karawanu:
- Tylko niech pan uważa na te rowy!
- Ostrożności nigdy za wiele - powiedział zięć zamykając trumnę z teściową na kłódkę...
Pierwszy oficer do kapitana:
- Zdaje się, że okręt wpadł na minę!
Kapitan:
- bul, bul, bul...
Po hucznej zabawie, która miała miejsce dzień wcześniej, Franek mówi do żony:
- Czuję się tak fatalnie, że gdyby mi doniesiono o moim zgonie, wcale bym się tym nie zdziwił.
Podczas pogrzebu dyrektora nad grobem przemawia jego zwierzchnik. Po wygłoszeniu wszystkich pochwał pod adresem zmarłego kończy mowę słowami:
- Pozostawił on młodą, 30-letnią wdowę
Wdowa, szlochając:
- 28-letnią.
Przychodzi baca na grób żony i lamentuje:
- Gdybyś żyła, nosiłbym cię na rękach, miałabyś ze mną lepiej, jak w niebie.
Nagle obok grobu podkopuje swoją norkę krecik. Baca przerażony:
- Maryna, ja tylko żartowałem!
Rozmawiają dwie przyjaciółki.
- Czy wiesz, że przez ostatni rok mój mąż nie spojrzał na mnie ani razu?
- To straszne. Gdyby przytrafiło ci się jakieś nieszczęście, nie mógłby nawet zidentyfikować zwłok.
W lecącym nad oceanem samolocie dwaj pasażerowie przeglądają gazety przyniesione przed chwilą przez stewardesę.
- Czytał pan tę wiadomość na pierwszej stronie? Piszą o strasznej katastrofie lotniczej.
- Tak, przeczytałem. Jesteśmy na liście ofiar.
Wacek opowiada kolegom dowcip:
- Pewnego razu podczas pogrzebu faceci nieśli trumnę i nagle wieczko odpadło!
- I co, trup wypadł?
- Nie, trumny się przytrzymał!
Z okna jednego z mieszkań słychać przeraźliwy krzyk:
- Ratunku! Ratunku! Teściowa żyły sobie podcięła!
- Niech pan zabandażuje jej ręce i zadzwoni szybko po pogotowie - krzyczy ktoś z ulicy
- Nie mogę, ona jeszcze się rusza.
Żona dzwoni z sanatorium do męża:
- Jak się czuje nasza kotka?
- Zdechła
- Co za nieszczęście. Nie mogłeś mi tego powiedzieć w jakiś delikatniejszy sposób? Na przykład że usiadła na dachu, spadła i zabiła się? No dobrze, nie będę ci już dłużej zwracała uwagi. A co u mamy?
- Siedzi na dachu...
"Bawiła się Kasia braciszkiem"
Wyciąga braciszek do Kasi
Swe śliczne różowe rączynki
A Kasia wyjąwszy tasaczek
Obcięła mu górne kończynki
(refren wesolutko: la, la, la, la...)
Nie zdąży się Kasia pobawić
Ni rączką, ni nóżką bratusia
Bo musi go przecież poskładać
Nim wróci do domu mamusia
(refren smutno, bo mamusia wraca do domu: la, la, la, la...)
(ale że mamusię tramwaj przejechał, więc wesolutko: la, la, la, la...)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora. Uwaga - niedopuszczalne jest umieszczanie w polu "autor" adresu internetowego.