Ogrom pracy spowodował nie pierwszą już przerwę w działaniu bloga. Czas jednak wrócić do regularniejszych wpisów. Wraz z powrotem ruszam z nowym działem - oprócz wspomnień o starych programach, filmach czy serialach będę prezentował opinię na temat nowych programów, a zwłaszcza programów reaktywowanych. Na pierwszy ogień - "Koło fortuny".
Nie będę kłamał, nie podoba mi się nowa wersja "Koła fortuny". Jestem fanem przede wszystkim pierwszej wersji, emitowanej w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to prowadzącym był Wojciech Pijanowski. Przede wszystkim dlatego, iż wówczas teleturniej był na poziomie, dość poważny, z możliwością pogłówkowania... Teraz to mamy nie wiadomo co, skierowane do osób... i tu jest problem - nie za bardzo wiadomo do kogo.
A oto wady nowej edycji programu.
Hasła. Nie wiem, kto je wymyśla, ale za co drugie bzdurne hasło powinien zostać zwolniony dyscyplinarnie. "Co to jest grzywacz chiński?" - takie hasło pojawiło się m.in. we wrześniu. Albo "Sylwester Stallone jako Rocky Balboa".... Pierwsze to było chyba z kategorii zwierzę, drugie osoba... Nie wiem, co za nienormalny człowiek wpadł na tak nienormalne hasła? Hasłem może być "Grzywacz chiński" - ale nie "Co to jest grzywacz chiński", bo to jest wówczas pytanie, nie hasło. Podobnie osobą jest Sylwester Stallone, ale dodawanie do niego granej postaci powoduje, że nijak nie da się zakwalifikować niby-hasła do kategorii osoba. Takich kwiatków jest bez liku (obyczaje - strzelić focha; geografia - ile województw jest obecnie w Polsce?), choć - przyznam - zdarzyły się chyba 2-3 dni, kiedy to wszystkie hasła były w porządku.
Kategorie. Kolejny nienormalny pomysł z wymyślaniem kategorii. Kiedyś tych kategorii było kilka - cytat, postać, osoba, rzecz, tytuł, powiedzenie, przysłowie, miejsce, miasto, natura. Możliwe, że coś pominąłem. Teraz? Twórca najwyraźniej uznał, że uczestnicy teleturnieju i telewidzowie to głąby, więc trzeba im maksymalnie ułatwić zadanie - więc jeśli cytat - to musi być info że z filmu, piosenki, itp. Do tego kategorie ni w pięć, ni w dziesięć, jak "życie codzienne", "współczesność", itp, lub zanadto szczegółowe - jak zdarzenie sportowe...
Klaskanie. Piotr Rubik tego ciągłego klaskania by się nie powstydził. Czyżby od liczby uderzeń dłonią w dłoń ktoś publiczności płacił? Nie wiem, kto to wymyślił, by po każdym kręceniu kołem czy jakimkolwiek zdarzeniu publika klaskała, ale ten ktoś powinien schować głowę w piasek i do Bożego Narodzenia jej nie wyciągać. Szczytem żenady lub błazenady (jak kto woli) były "brawa" po tym, gdy jeden z uczestników wykręcił bankruta....
Prowadzący. Sporo oglądających go chyba lubi. Ja odnoszę wrażenie, że chyba się lansuje. A te jego wrzaski, że ktoś wygrał 1500... daj pan/pani spokój. Za dużo go, za bardzo przeszkadza w oglądaniu programu. Prowadzący ma "prowadzić" teleturniej, nie robić za gwiazdę.
Nagrody. Spoko, jest samochód, jest 50 tysięcy... Ale jak się okazało, że są też tak wypasione nagrody jak 4 tysiące złotych (jako główna), to ze śmiechu mało nie spadłem z krzesła. Większą kwotę mogą uczestnicy wykręcić w ciągu jednej rundy - przy odrobinie szczęścia... A gdy jeszcze widziałem skaczącą babkę, co to jest asystentką Brzozowskiego, po otwarciu koperty z 4 tysiącami (chyba koniecznie chciała zasugerować, że zwycięzca ma się cieszyć i już!), ogarnęło mnie zwątpienie. Niech ktoś dziewczynie powie, by się nie wygłupiała i więcej nie skakała po otworzeniu koperty - od okazywania radości i ewentualnych podskoków jest zwycięzca (który jednak rzadko w taki sposób manifestuje radość, zwłaszcza jeśli w kopercie znajdzie 4 tysiące, a wcześniej dzięki kręceniu kołem wygrał 8 tysięcy)
Czas. Na szczęście zdarzyło się chyba tylko raz (ale nie widziałem wszystkich odcinków), że czas się skończył i uczestnicy musieli grać rundę przyspieszoną, gdyby jednak zrezygnować ze zbędnych przerywników muzycznych, a zwłaszcza ze śpiewania Brzozowskiego (kto mu pisze durne teksty, które wygłasza przed zaśpiewaniem jakiejś piosenki?), wówczas nie trzeba byłoby skracać najważniejszego elementu programu.
I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o "Koło fortuny". Niedługo opinia o kolejnym programie obecnie emitowanym w TV.
Te specjalne odcinki to "śmiech na sali" nie tylko "koła fortuny" ale też "jaka to melodia","familiada"......
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka była na castingu i nagraniu na żywo. Ostatecznie nie udało jej się dojść do finału, ale wygrałą 2 rundy. Stres ją zjadł trochę. Bardzo miły był dla niej Pan Rafał Brzozowski, który dodawał jej otuchy w przerwach i na koniec sam podszedł do niej i zapytał, czy chce wspólne zdjęcie. Joanna dobrze wspomina występ w programie i ma fajną przygodę. Miałam z nią jechać na nagranie, ale akurat wtedy dopadła mnie grypa.
OdpowiedzUsuń