W cyklu z dowcipami kontynuuję przedstawianie czwartej z serii książeczek "333 najlepsze dowcipy", której tematem przewodnim były dowcipy o policjantach. Jak zwykle pominąłem dowcipy, które wcześniej już pojawiły się na blogu (te, które odnalazłem jako powtórzenie).
Dziś zająłem się dowcipami od nr 141 do nr 205. Czternaście kawałów pojawiło się w jednym z dwóch wcześniejszych wpisów poświęconych tej samej tematyce (część 2 i 13). Znalazł się też jeden żart, który wcześniej pojawił się w części 11 (dowcipy sportowe) - on również został pominięty.
Zanim przejdę do istoty wpisu, jedna drobna informacja odnośnie pozycji: otóż, łącznie z okładką w książeczce pojawiło się osiem rysunków, których autorem był oczywiście Szczepan Sadurski.
* * *
- Co by się stało, gdyby wszystkich polskich policjantów wywieźć do Rosji?
- W obu państwach podniósłby się współczynnik inteligencji.
Co najmocniej trzyma: wapno, cement czy glina?
- Wapno złapie i puści. Cement złapie i w końcu puści, a glina jak złapie, to już nie puści...
- Co oznaczają belki na czapce policjanta?
- Poziom wody w mózgu!
- Co robi policjant, gdy połknie łyżeczkę od herbaty?
- Idzie po drugą!
- Co to jest, gdy czterech ludzi niesie pijanego policjanta?
- Władza w rękach ludu.
- Co to jest pałka policyjna?
- Elastyczne przedłużenie konstytucji.
- Czym różni się policjant od księdza?
- Ksiądz mówi: "Pan z wami", a policjant: "Pan z nami".
- Dlaczego dzieci nie chcą się uczyć?
- Bo też chcą zostać policjantami.
- Dlaczego na drzwiach samochodów policyjnych jest napis "policja"?
- Żeby policjanci wiedzieli, gdzie wsiadać.
- Dlaczego niektórzy policjanci mają białe, a niektórzy czarne pałki?
- Te białe, to dla niedowidzących.
- Dlaczego niektórzy policjanci noszą szpilki na klapie munduru?
- Bo co dwie główki to nie jedna.
- Dlaczego policjanci mają czapki z daszkiem?
- Żeby orzełek nie narobił im na nos!
- Dlaczego policjanci mają w klapach kołnierza wszyte jodełki?
- Bo na glinie nic więcej i tak nie wyrośnie.
- Dlaczego policjanci nie jedzą ogórków konserwowych?
- Bo do słoika nie mogą włożyć głowy.
- Dlaczego policjanci rano nie jedzą cytryn i pomarańcz.
- Bo to są owoce południowe
- Dlaczego policjanci uśmiechają się, ilekroć niebo rozjaśnia błysk pioruna?
- Bo myślą, że to flesz aparatu fotograficznego!
- Dlaczego policjant chodzi z jedną pałką czarną i jedną białą?
- Bo jak widzi jednego pijanego rozrabiającego, to wyciąga czarną i go leje, a gdy widzi trzech pijanych, gdy go rozrabiają, to wyciąga pałkę białą i udaje niewidomego.
- Dlaczego policjant nosi przy sobie pałkę?
- Żeby mógł się obronić, kiedy napadnie go jakaś myśl.
- Dlaczego policjant postrzelony w głowę tak długo się męczy?
- Ponieważ kula szuka mózgu!
- Dlaczego policjant trzyma gazety w lodówce?
- Żeby zawsze mieć świeże wiadomości.
- Dlaczego policjant wychodząc na patrol, bierze ze sobą psa?
- Bo co dwie głowy, to nie jedna.
- Dlaczego polscy policjanci chodzą dwójkami?
- Jeden umie pisać, a drugi - czytać.
- A dlaczego policjanci rosyjscy chodzą we czterech?
- Dwóch musi pilnować tych uczonych...
Do księgarni wchodzi policjant i mówi:
- Poproszę o rondel.
- Ależ tu jest księgarnia i sprzedajemy tylko książki.
- To dlaczego na wystawie jest napis "Gorki"?
Do księgarni wchodzi policjant i pyta:
- Czy jest coś z Hemingway'a?
- Tak, "Stary człowiek i morze"
- To poproszę "Morze".
Do Watykanu przyjechał wycieczka policjantów. wraz z przewodnikiem wycieczka dociera do Kaplicy Sykstyńskiej. Policjanci nie mogą nadziwić się precyzji, z jaką Michał Anioł pokrył swoimi malowidłami sklepienie kaplicy. Jeden z nich pyta:
- Z czego oni robili takie długie pędzle, że malarz, stojąc na podłodze, mógł sięgnąć sufitu?
Dwaj zaproszeni na przyjęcie policjanci podaną przed chwilą rybę zaczynają jeść używając noży. Gospodarz domu chcąc w delikatny sposób zwrócić im uwagę na niestosowne zachowanie, opowiada anegdotę:
- Pewnego płetwonurka zaatakował kiedyś wieloryb. Wtedy ten bez zastanowienia wyjął nóż. Na to wieloryb: Co? Na rybę z nożem?
- Ha, ha. Świetny dowcip - śmieje się pierwszy policjant, nadal krojąc rybę nożem. - Wieloryb i mówi!
- Głupiś Franek - poprawia kolegę drugi policjant. - Przecież każdy wie, że wieloryb to nie ryba, tylko ssak.
- Ilu policjantów potrzeba, aby wykręcić żarówkę?
- Pięciu. Jeden stoi na stole i trzyma żarówkę, a czterech kręci stołem.
- A jak mądry policjant odkręca żarówkę?
- Stoi z żarówką i czeka, bo wie, że Ziemia się kręci.
- Jacy są najpożyteczniejsi ludzie w społeczeństwie?
- Złodzieje. Gdyby nie było złodziei, nie byłoby policji, a gdyby nie było policji, świat składałby się z samych złodziei.
- Jak policjant otwiera konserwę rybną?
- Otwierać, policja.
- Jaki był wynik meczu? - pyta policjanta kolega
- 2:0.
- Kto strzelił pierwszego gola?
- Boniek
- A drugiego?
- Replay
- Jaki jest najkrótszy dowcip o policjantach?
- Idzie policjant i myśli...
- Jaki jest najniższy stopień w policji?
- Pałkownik.
Na dworcu PKP policjant podchodzi do kasy i prosi o bilet do Koluszek
- Normalny? - pyta kasjerka
- A co, wyglądam na idiotę?
- Na stole leżą dwa ołówki. Który z nich należy do policjanta?
- Ten tępy i z gumą
Na stole leży talerz z kotletem, a obok siedzą mądry policjant, głupi policjant i krasnoludek. Nagle światło gaśnie. Gdy zapala się znów, kotleta już nie ma. Kto go zjadł?
- Oczywiście głupi policjant. Mądrych policjantów i krasnoludków przecież nie ma.
- Nad czym zastanawia się policjant, wchodząc do WC?
- Którą wyjąć pałę!
Podczas przyjęcia goście chwalą smak podanej przed chwilą kawy.
- Jaka pyszna.
- Mąż przywiózł ją z Brazylii - informuje pani domu
- I nie wystygła? - pyta obecny na przyjęciu policjant.
Policjant czytając w przedziale wagonu książkę, co chwila wykrzykuje
- Coś takiego!... Nieprawdopodobne!... Nigdy bym nie przypuszczał!...
Siedzący obok pasażer pyta zaciekawiony
- Czyta pan książkę fantastyczną?
- Nie, to słownik ortograficzny!
Policjant kupuje szczotkę. Przez dłuższą chwilę przekłada ją z lewej ręki do prawej i z powrotem, w końcu pyta:
- A gdzie instrukcja obsługi?
Policjant przychodzi do domu i wyjmuje kilka kaset wideo.
- Po co je kupiłeś? - krzyczy żona - Przecież nie mamy magnetowidu!
- A czy ja się ciebie pytam, po co kupujesz biustonosz?
- Podobno nie ma żadnych dowcipów o policjantach?
- Tak, bo to wszystko prawda.
Policjant wchodzi do sklepu i mówi:
- Poproszę pastę do butów.
- Do jakich?
- Numer 38.
Policjant wraca z pracy do domu, chwyta żonę za szyję zakłada jej podwójnego nelsona i rozkłada na łopatki.
- Co się stało, kochanie?
- Trenujemy w pracy zapasy i chciałem jeszcze trochę poćwiczyć.
Nazajutrz policjant wraca do domu, wali żonę kantem dłoni, ta upada na podłogę.
- Co to, kochanie?
- Trenujemy karate i chciałem spróbować, jak mi to wychodzi.
Następnego dnia policjant wraca do domu z pokiereszowaną twarzą i zabandażowanymi rękami.
- Boże, co się znów stało? Co dziś trenowaliście? - pyta żona
- Dziś ćwiczyliśmy jedzenie nożem i widelcem!
Policjant wraca z wagonu restauracyjnego i nie może znaleźć swojego przedziału. Prosi więc o pomoc konduktora:
- Nie zapamiętał pan jakiegoś szczegółu? Może numer wagonu? - dopytuje się konduktor
- Nie. Pamiętam tylko, że gdy wychodziłem z przedziału, za oknem było piękne jezioro z pływającymi po nim żaglówkami.
Policjant wyjechał na dwa dni do rodziny na wieś. Wieczorem pyta szwagra:
- Zygmuś, czy macie w domu budzik?
- Nie, ale zawsze rano budzi nas kogut
- To powiedz mu Zygmuś, żeby obudził mnie za piętnaście siódma.
Rozmawiają dwie żony policjantów
- Och, macie nowy stół?
- Tak, wczoraj mąż przyniósł od stolarza
- Masz dobrego męża. Mój był wczoraj w konserwatorium i nie przyniósł do domu ani jednej konserwy.
W sądzie:
- Czy oskarżony przyznaje, że obecnego tu policjanta nazwał drewnianym łbem?
- Nie. Powiedziałem tylko, że na wystruganie jego głowy zmarnowano sporo drewna.
Żona policjanta uspokaja płaczącego syna:
- Dlaczego płaczesz?
- Bo dostałem od taty dwa razy lanie.
- Dlaczego dwa razy?
- Za pierwszym razem, gdy pokazałem mu świadectwo, a za drugim razem - gdy zorientował się, że to było jego.
Żona robi wymówki mężowi-policjantowi:
- To nieładnie, że nie poszedłeś na pogrzeb żony sąsiada. Przecież cię zawiadomił.
- Masz rację, ale było mi niezręcznie. U niego to już trzeci pogrzeb w rodzinie, a ja nie zapraszałem go jeszcze ani razu...
Żona woła męża-policjanta:
- Franeeek! Rzucaj wszystko i chodź na obiad, bo wystygnie.
Policjant biegnie do kuchni i zaczyna jeść zupę. Żona widząc strumyk wody wpływający przez drzwi, pyta:
- Co ty tam robiłeś w pokoju?
- Nic takiego. Przenosiłem akwarium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora