W grudniu 1991 roku ukazał się czwarty numer miesięcznika Dobry Humor. Tematyką tym razem były dowcipy o kelnerach - a więc o zawodzie dość często spotykanym w różnego rodzaju żartach.
Kolejny raz na okładce pojawiła się liczba 50 i stwierdzenie, że właśnie tyle dowcipów można znaleźć wewnątrz numeru i po raz kolejny nie polegało to na prawdzie. W grudniowym numerze opublikowano bowiem aż 55 dowcipów. Oprócz tego pojawiło się sześć rysunków autorstwa Szczepana Sadurskiego. Ciekawostką jest fakt, że wyjątkowo tym razem żaden rysunek nie nawiązywał do tematyki publikowanych dowcipów. Jak zwykle niżej znajdziecie najlepszy w mojej opinii rysunek, a także wszystkie dowcipy - w tym trzy zaznaczone na inny kolor najfajniejsze moim zdaniem żarty.
Czwarty numer, tak jak poprzednie, ukazał się w dwóch kolorach - tym razem białemu towarzyszył kolor zielony. Oprócz żartów i rysunków zamieszczono także trzeci kupon konkursowy, informację o sprzedaży wysyłkowej trzech humorystycznych pozycji, a także wstępniak, w którym zapowiedziano tematykę dowcipów w kolejnym miesiącu... Co ciekawe w styczniu temat dowcipów był inny, a zapowiadana tematyka w numerze czwartym pojawiła się z miesięcznym poślizgiem.
* * *
- Czekają mnie dziś trudne chwile – mówi barmanowi gość w restauracji – Niech mi pan naleje szklaneczkę dla kurażu.
Barman spełnia życzenie.
- Niech mi pan wleje jeszcze jedną.
Barman znów wlewa. Przy piątej szklaneczce barman postanawia zaspokoić własną ciekawość i pyta:
- A cóż to za emocje pana czekają?
- Bo widzi pan, nie mam przy sobie ani złotówki!
- Czy może mi pan powiedzieć, co ta mucha robi w mojej zupie?
Kelner pochyla się i przez chwilę wpatruje w talerz.
- Drogi panie, wygląda na to, że pływa!
- Czy w tej restauracji często zmienia się obrusy? – pyta kelnera gość wskazując na brudną szmatę przed sobą
- Oczywiście, proszę pana. Ten z pańskiego stolika przez tydzień leżał na tamtym stoliku, a jeszcze wcześniej na innym.
Do baru „Pod dwoma pedałami” wchodzi gość i pyta:
- Dlaczego ta knajpa nazywa się „Pod dwoma pedałami”?
- Chwileczkę – odpowiada barman – zaraz zapytam żony. Józeeek!
Do klienta w restauracji podchodzi kelner, podaje mu zamówioną fasolkę po bretońsku i książkę życzeń i zażaleń.
- Nie prosiłem o książkę zażaleń.
- Bo jeszcze nie próbował pan fasolki.
Do restauracji przychodzi kościotrup i zamawia:
- Kieliszek wódki i szmatę do podłogi.
Do restauracji wszedł gość, usiadł przy stoliku i zawiązał sobie serwetkę wokół szyi. Zauważył to kierownik sali. Wzywa kelnera i mówi:
- Daj mu delikatnie do zrozumienia, że teraz nie należy to do dobrego tonu.
Kelner podchodzi do gościa i pyta:
- Dla szanownego pana golenie czy strzyżenie?
Do stolika podchodzi kelner:
- Co dla pana?
- Na razie poproszę o piwo. Czekam na dwie panie.
- Jasne czy ciemne?
- A co to pana obchodzi!?
Doświadczony kelner do kolegi:
- Wystarczy spojrzeć na salę i od razu widać, że niedługo koniec miesiąca
- Po czym można to poznać?
- Goście czytają menu od strony prawej do lewej.
Dwaj panowie siadają w barze przy stoliku i zamawiają piwo. Jeden z nich dodaje.
- Ale w czystym kuflu!
Po chwili kelner przynosi dwa piwa i mówi:
- Który z panów zamawiał w czystym?
Fąfara stwierdza w restauracji, że rachunek za obiad, który zjadł jest zbyt wysoki. Kelner jeszcze raz bierze go do ręki i spokojnie odpowiada:
- Nie pomyliłem się proszę pana, tylko zamiast dodać, pomnożyłem.
Gość czeka ponad godzinę na zamówiony obiad, wreszcie podchodzi do kelnera, który romansuje z bufetową.
- Przepraszam, czy to pan przyjął moje zamówienie?
- Tak.
- A więc jednak! Nie mogłem pana rozpoznać, tak się pan zestarzał.
Gość do kelnera:
- Poproszę o befsztyk.
- Nie ma.
- To o kotlet schabowy.
- Nie ma.
- To może jajecznicę?
- Nie ma.
- W takim razie poproszę o mój płaszcz.
Kelner spogląda na wieszak i mówi:
- Przykro mi, płaszcza też już nie ma.
Gość prosi kelnera o przyniesienie książki telefonicznej.
- Niestety nie mamy – odpowiada kelner – Ale przyniosę panu książkę życzeń i zażaleń. Tam już prawie wszyscy się wpisali.
Gość rozmawia z dyrektorem restauracji.
- Czy w jadłospisie nie zaszła jakaś pomyłka?
- Co pan ma na myśli?
- Wino reńskie opisane jest jako rocznik 1949, a to chyba jest data urodzenia kury, którą podano mi w potrawce!
Gość siada w restauracji i nieśmiałym głosem pyta:
- Czy jest może kotlet schabowy?
- Ależ tak, szanowny panie – odpowiada uprzejmie kelner – mamy duże, soczyste smaczne kotlety.
W tym miejscu pochyla się i szepcze do gościa:
- W kuchni mamy też kontrolę NIK-u!
Gość w restauracji awanturuje się z powodu złego smaku obiadu, aż w końcu woła do kelnera.
- Niech pan tu przyprowadzi kucharza!
- Nie w tej chwili proszę pana, właśnie je obiad przyniesiony przez żonę z domu.
Gość w restauracji do kelnera:
- Czy musi pan przytrzymywać kciukiem zamówiony przeze mnie kotlet?
- Boję się szanowny panie, że znów spadnie mi na podłogę…
Gość wzywa kelnera i mówi:
- Chciałbym zjeść szaszłyk z frytkami i zestawem surówek.
- Dobrze, już wiem, co pan chciałby zjeść. A co pan zamawia?
Gość wzywa kelnera i mówi:
- Proszę popatrzeć, w mojej zupie pływa mucha.
- Rzeczywiście. Zaraz zwrócę uwagę kucharzowi, że wlewa zbyt dużo zupy – tak, że nawet nie ma na talerzu miejsca, po którym mucha mogłaby chodzić.
- Kelner, czy ta ryba na pewno jest świeża?
- Z pewnością proszę pana. Proszę spojrzeć na talerz – lekko porusza ogonem.
- Kelner, czy wprowadzacie jakieś urozmaicenia do jadłospisu?
- Oczywiście. Na każde danie mamy co najmniej dwie nazwy!
- Kelner, już dziesięć razy zamawiałem kotlet i nikt mnie nie obsługuje!
- Proszę pana, przygotowanie dziesięciu kotletów musi trochę potrwać!
Po chwili kelner przynosi pstrąga.
- Dlaczego nie podał mi pan najpierw zupy?
- Bo kierownik kuchni powiedział, że ten pstrąg nie może już dłużej czekać…
- Kelner, proszę powiedzieć kucharzowi, że chciałbym poznać przepis na ten sos.
- Tak panu smakuje?
- Nie, szukam dobrego kleju do tapet!
Kelner szybkim krokiem podchodzi do stolika i mówi:
- Pan przewrócił filiżankę z kawą i zalał obrus!
- Ależ skąd! Ta kawa była tak słaba, że sama się przewróciła!
- Kelner! Ta ciecz to kawa czy herbata? Zalatuje naftą…
- Jeśli naftą, to herbata. U nas kawę czuć benzyną.
- Kelner, w moim jajku jest kurczak!
- Kurczak? Dobrze, dopiszę do rachunku.
Kelnerka przynosi zamówioną herbatę. Gość siedzący za stolikiem zauważa pływający w niej włos.
- Proszę pani, czy mógłbym prosić o inną, ale łysą?
Kelnerka przynosi zamówione pączki. Siedzący za stolikiem dziękuje:
- Całuję rączki za te dwa pączki!
Po chwili kelnerka podaje ciastka. Zamawiający dziękuje:
- Za te dwa ciasteczka całuję w usteczka!
Siedzący obok kolega odzywa się:
- Zamów wreszcie zupę!
Małżeństwo je obiad w restauracji. W pewnej chwili mąż przygląda się uważnie zielonej sałacie w salaterce i przywołuje kucharza.
- Czy to jest porcja dla dwóch osób?
- Oczywiście proszę pana.
- To dlaczego ślimaczek jest jeden?
- Panie kelner, chciałbym to, co zjada ten pan przy sąsiednim stoliku
- Spróbuję panu przynieść, ale obawiam się, że nie pozwoli sobie zabrać…
- Panie kelner, czy jest schabowy?
- Nie ma.
- A pieczeń rzymska?
- Nie ma.
- To może kurczak?
- Też nie ma.
- A ryba?
- Niestety, również nie ma.
Gość wstaje od stołu i zmierza do wyjścia. Kelner dogania go, chwyta za ramię i zadyszany woła.
- Przepraszam, ale zapomniałem dodać, że wołowiny też nie ma!
- Panie kelner? Ile ta kura ma lat?
- Szanowny panie, do kury dodajemy frytki, groszek z marchewką i na życzenie klienta także ćwikłę, ale nigdy jej biografię!
- Panie kelner, pal licho karalucha, ale dlaczego jest niedogotowany?
- Panie kelner, to ma być mocna kawa?
- Sądzi pan, że nie jest? Wypił pan dopiero łyczek a już jest pan podniecony.
- Panie kelner, za dużo wypiłem, a przed restauracją stoi mój samochód. Proszę mi przynieść coś na otrzeźwienie.
- Służę panu. Już sporządzam rachunek.
Podczas płacenia rachunku kelner pyta gościa:
- Smakowało?
- Cóż… jadałem już smaczniejsze posiłki…
- Na pewno nie u nas!
- Proszę pana! W mojej zupie jest mucha!
- Co ja na to poradzę? Sanepid nie pozwala nam używać muchozolu, więc kucharz je topi!
- Proszę pana – zwraca się konsument do kelnera – w mojej herbacie jest mucha!
- Niech się pan nie niepokoi. Przecież całej szklanki nie wypije.
- Proszę pani – zwraca się gość do kelnerki – skoro ten mielony jest taki mały, to dlaczego w dodatku jest taki niesmaczny?
- Jeśli panu nie smakuje, powinien się pan cieszyć, że jest taki mały.
Przychodzi do restauracji gość i pyta kelnera:
- Czy jest czarny kawior?
- Nie ma, ale możemy podać przyciemnione okulary do ryżu.
Sędzia do poszkodowanego kelnera:
- W jaki sposób oskarżony zakłócał spokój w restauracji?
- Zażądał czystego obrusu!
Smakosz po zjedzeniu pysznego dania pyta kelnera:
- Dlaczego tę pieczeń nazwaliście: „pieczeń po turecku”?
- Bo pies wabił się Abdul!
- Szanowny pan życzy sobie piwo jasne czy ciemne?
- Ciemne. Mam żałobę.
- Ta ryba śmierdzi – mówi gość do kelnera.
Kelner bierze talerz, odchodzi trzy kroki od stolika i pyta:
- A teraz?
- Ta sałatka jest wstrętna, zupełnie nie nadaje się do jedzenia!
- No wie pan?! Dwa tygodnie temu zajęła pierwsze miejsce na wystawie wyrobów garmażeryjnych!
Trzymający się za brzuch gość woła kelnera:
- Po zjedzeniu tego przeklętego bigosu źle się poczułem…
- Proszę natychmiast stąd wyjść! Tu jest restauracja, a nie przychodnia zdrowia.
W barze gość zamawia dwie pięćdziesiątki żytniej. Łyka jedną, potem drugą. Po chwili znów zamawia dwie pięćdziesiątki i znów je kolejno wypija.
- Dlaczego nie zamówi pan od razu jednej setki?
- Piję za siebie i za kolegę, który jest w szpitalu.
Po tygodniu ten sam gość wchodzi do baru i zamawia jedną pięćdziesiątkę.
- Co, kolega zmarł?
- Nie, to ja przestałem pić!
W restauracji konsument odpędza się bezskutecznie przed dokuczliwymi muchami, w końcu woła:
- Kelner! Proszę im dać coś do jedzenia na mój rachunek!
W restauracji konsument zwraca się do kelnera:
- Już godzinę bezskutecznie usiłuję ukroić kawałek tego kotleta!
- Niech pan się nie spieszy, zamykamy dopiero o dwudziestej.
Za stolikiem w restauracji siada gość, a po chwili zjawia się kelner z kartą dań. Gość chwilę ją przegląda i mówi:
- Te liczby tutaj to ceny, czy numery telefonów pogotowia ratunkowego?
Zapytano pewnego kelnera, jakie jest jego najskrytsze marzenie:
- Żeby goście jadali w domu, a napiwki przysyłali mi pocztą!
Zdenerwowany konsument wzywa kelnera:
- Co ta mucha robi w mojej zupie?
Kelner pochyla się i szepcze do ucha:
- Niech pan tak nie wrzeszczy, bo wszyscy będą chcieli!
Żona niedawno zmarłego kelnera postanowiła urządzić seans spirytystyczny, aby porozmawiać z duchem męża. Usiadła więc z przyjaciółmi przy stoliku i zaczęła wzywać ducha. Niestety nie chciał się ukazać.
- Filipie, dlaczego nie przychodzisz? – zapytała w końcu.
- Bo to nie mój stolik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora