Zgodnie z zapowiedzią sprzed miesiąca w październikowym numerze "Dobrego Humoru" (rok 1992) ukazały się dowcipy z serii "Czarny humor". Był to drugi z rzędu numer w zwiększonym formacie.
Podobnie jak poprzedni, także i ten numer kosztował 1800 złotych, miał osiem stron, a połowa z nich była kolorowa. Tym razem nie pojawiła się rubryka "Najnowszy dowcip polityczny". A co mogliśmy znaleźć? Przede wszystkim dowcipy - 50 dotyczących głównego tematu numeru i trzy w rubryce "Dowcip miesiąca". siedem rysunków Szczepana Sadurskiego (wszystkie dotyczące głównego tematu numeru), znane z poprzedniego numeru rubryki - wstępniak, Dowcipna poczta Dobrego Humoru, Humor z Zeszytów i fraszki. Oprócz tego trzy inne elementy - wierszopiosenka (czarny humor) "Bawiła się Kasia braciszkiem", tekst "O czarnym humorze na poważnie", a także całostronicowy komiks nawiązujący do tematyki numeru.
Poniżej dowcipy z serii "Czarny humor" (na czerwono dowcip z rubryki "Dowcip miesiąca" z tego samego numeru, który moim zdaniem do tematyki pasuje) oraz najfajniejszy moim zdaniem obrazek. Na niebiesko dowcip, który pojawił się w numerze 7/92 (dowcipy sportowe) w rubryce "dowcip miesiąca".
* * *
- Co to jest: małe, czerwone i leży w kącie?
- Dziecko, które bawiło się żyletką.
- A co to jest: małe, zielone i leży w kącie?
- To samo dziecko, tylko dwa tygodnie później.
- Co to jest: pierożek drewniany zimnym mięskiem nadziewany?
- Trumna!
- Co to jest: widzi, psss!, nie widzi?
- Jurand ze Spychowa
- Cześć stary! Co u ciebie słychać?
- Wczoraj pochowałem teściową.
- Gratuluję. A dlaczego jesteś taki podrapany?
- Bo nie dawała się zakopać...
- Dlaczego duchy straszą w nocy?
- Bo pracują na trzeciej zmianie.
- Dlaczego mężczyzna, który wypadł z dziesiątego piętra nie zabił się?
- Bo w ostatniej chwili zdążył złapać się krawężnika.
Do staruszka zbierającego w lesie grzyby podchodzi turysta i mówi:
- Niech pan nie zbiera tych grzybów, są trujące!
- Nie zamierzam ich jeść, ja je chcę tylko sprzedać!
Do zatłoczonego tramwaju wsiada facet. Tramwaj rusza z miejsca, a facet wyjmuje swoje jedno oko i zaczyna nim podrzucać w górę, w dół, w górę, w dół.
- Co pan tak podrzuca tym okiem? - pyta przerażony motorniczy
- Patrzę, czy przypadkiem nie ma gdzieś wolnego miejsca.
Dwaj koledzy idą przez cmentarz. Nagle jeden pyta:
- Franek, gdzie chciałbyś leżeć?
- Koło Antka. Tam tak ładnie. Cień i ławeczka... A Ty?
- Koło Maryny.
- Przecież ona jeszcze żyje!
- No właśnie.
Dwaj podróżnicy widzą w dżungli tubylca prowadzącego ku przepaści kobietę z kamieniem uwiązanym u szyi. Jeden z podróżników zauważa:
- Procedurę rozwodów tubylcy rozwiązali w wyjątkowo uproszczony sposób.
Elektryk do pomocnika:
- Franek, potrzymaj przez chwilę te druty.
- Już trzymam.
- Czujesz coś?
- Nie
- W porządku... To znaczy, że pod wysokim napięciem są tamte druty.
Facet dźwigający pod pachą dwie małe trumienki stuka do drzwi. Otwiera mu kobieta:
- Słucham?
- Przywiozłem pani dzieci z kolonii.
Fąfara złowił złotą rybkę
- Spełnię twoje jedno życzenie
Fąfara chwilę się zastanawia, w końcu mówi.
- Chcę być młody, mieszkać w pałacu i mieć fajną dziewczynę.
Zaszumiało, zahuczało. Fąfarę śpiącego w wielkim łożu z baldachimem budzi piękna dziewczyna i mówi:
- Ferdynandzie, wstawaj. Jedziemy do Sarajewa!
Fąfarowa poprosiła sąsiada, aby jakoś pocieszył jej umierającego męża. Po chwili sąsiad wchodzi rześko do pokoju i zacierając ręce wesoło woła:
- To co, umieramy sobie, Franiu, umieramy?
Fąfarze urodził się syn. Przychodzi na porodówkę i prosi położną o jego pokazanie.
- Proszę pana, przykra sprawa. On nie ma rączek...
- Ale to mój syn, chcę go zobaczyć.
- Proszę pana, przykra sprawa... On nie ma także nóżek...
- Proszę mi go pokazać!'
- Ale... on nie ma także tułowia...
- Mimo to chciałbym go zobaczyć.
- Proszę pana, hmm... On ma tylko dwa oczka połączone żyłką.
- Przecież to mój syn, muszę go zobaczyć!
Po chwili położna przynosi dwa oczka połączone żyłką. Fąfara uradowany, że zobaczył własnego syna, macha do niego rękami.
- Proszę nie machać, on i tak jest ślepy!
Idzie facet po schodach i ciągnie za nóżkę dziecko tak, że główka uderza o każdy stopień schodów. Zaczepia go sąsiadka.
- Co pan robi? Berecik dziecku z głowy spadnie!
- Nie ma obawy. Przybiłem gwoździkiem.
- Ile dni urlopu ma górnik po śmierci?
- Trzy. A potem znów pod ziemię!
Jasio do mamy:
- Mamo! Wszystkie dzieci śmieją się ze mnie i nazywają żyrafą. Czy ja rzeczywiście mam taką długą szyję?
- Nie, oczywiście że nie. A teraz wyjrzyj przez komin i zobacz, czy już tato wraca z pracy.
Jasio do mamy:
- Wszystkie dzieci śmieją się ze mnie i nazywają wampirkiem...
- To nieprawda, syneczku. A teraz jedz prędzej ten barszczyk, bo skrzepnie.
Jasio podchodzi do dziadka siedzącego w fotelu i czytającego książeczkę do nabożeństwa.
- Co tak dziadek czyta i czyta?
- Przygotowuję się, wnusiu, do ostatniego egzaminu w życiu...
Katastrofa! Wielki transatlantyk po zderzeniu z górą lodową zaczyna tonąć. wszyscy biegają w panice, szukając szalup ratunkowych. Nagle przez megafon słychać głos kapitana:
- Pasażerowie, którzy wykupili bilety powrotne wsiadają do łodzi ratunkowych w pierwszej kolejności!
- Wypadek jest wtedy, gdy teściowa wpadnie do studni, a nieszczęście wtedy, gdy ją stamtąd wyciągną.
Klient wchodzi do sklepu i zaczyna oglądać duże walizy. Ekspedientka podchodzi do niego i pyta:
- Czy mogę w czymś pomóc?
- Owszem. Pani jest podobnego wzrostu, jak moja żona. Czy mogłaby pani na chwilę położyć się w tym kufrze?
Ksiądz zwraca uwagę grabarzowi, który kopie dół na grób.
- Tyle razy mówiłem, a pan wciąż kopie takie płytkie groby.
- Niech się ksiądz nie boi. Jeszcze mi żaden nieboszczyk nie uciekł.
- Mamo! Wacek obgryza babci paznokcie!
- Wacek, przestań!
- Mamo, on nadal obgryza!
- Wacek, jak nie przestaniesz obgryzać babci paznokci, to zamknę trumnę!
- Mamusiu, dostałem dzisiaj piątkę z matematyki!
- No i co się cieszysz? I tak masz raka.
- Mamusiu, jakiego koloru oczka ma Małgosia?
- Niebieskie, Jasiu. A dlaczego pytasz?
Jasio wyjmuje jakieś zawiniątko z kieszeni.
- Nieprawda, zielone. Sama popatrz.
- Mieszka pan przy samym cmentarzu. Czy to nie przykre sąsiedztwo?
- Och, nie. Jeszcze nigdy w życiu nie miałem takich cichych sąsiadów!
- Mój mąż ma kilka tysięcy ludzi pod sobą
- Tak? A kim jest? Dyrektorem przedsiębiorstwa?
- Nie, pracuje na cmentarzu.
Na cmentarzu spotykają się dwie wdowy.
- Tak mi tęskno za moim Frankiem, że chwilami chciałabym wskoczyć za nim do grobu.
- A fe. Chociaż tam dałabyś mu spokój!
Niegrzecznemu Jasiowi nauczyciel polecił przyjść do szkoły z rodzicami. Nazajutrz Jasio przychodzi do szkoły sam.
- Gdzie matka?
- Nie żyje. Walec ją wczoraj przejechał.
- A ojciec?
- Ojca też wczoraj przejechał walec
- Biedny chłopcze, i co ty teraz zrobisz?
- Jak to co? Dalej będę jeździł walcem!
Nieutulona w żalu żona aptekarza po jego śmierci postanowiła wyprawić mu wspaniały pogrzeb. Na cmentarzu w trakcie przewożenia trumny do grobu woźnica nie zauważył rowu i karawan przewrócił się, a z trumny wyleciał nieboszczyk, tyle że żywy! Ku zdumieniu rodziny aptekarz wziął pod rękę żonę i oboje wrócili do domu.
Gdy po kilku latach aptekarz zmarł naprawdę, jego żona ostrzega woźnicę karawanu:
- Tylko niech pan uważa na te rowy!
Ojciec miał trzech synów. Czując, że długo nie pożyje, pyta pierwszego:
- Synu, gdybym umarł, to zrobiłbyś mi pogrzeb?
- Tato... Wiesz, że kończę budowę domku i nie mam pieniędzy.
Ojciec idzie do drugiego syna:
- Powiedz, gdybym umarł, to wyprawiłbyś mi pogrzeb?
- Tato... Kupiłem sobie samochód i mam dużo długów
Ojciec idzie do trzeciego syna i zadaje to samo pytanie. Trzeci syn odpowiada:
- Tato, może na trumnę by mi pieniędzy wystarczyło. Ale wiesz co? Najlepiej by było, gdyby cię coś zeżarło!
- Ostrożności nigdy za wiele - powiedział zięć zamykając trumnę z teściową na kłódkę...
Pewnego biznesmena zamordowano na tle rabunkowym w jego mieszkaniu. Miejscowa gazeta donosi:
"Na szczęście zamordowany zdeponował całą gotówkę i oszczędności w banku, a więc dużych strat materialnych nie poniósł".
Pierwszy oficer do kapitana:
- Zdaje się, że okręt wpadł na minę!
Kapitan:
- bul, bul, bul...
Po długiej wspinaczce grupa turystów dociera na szczyt góry. Przewodnik, który szedł pierwszy, ostrzega:
- Panie i panowie, proszę nie podchodzić za blisko do przepaści, bo nie ma tu żadnego zabezpieczeeee....
Po hucznej zabawie, która miała miejsce dzień wcześniej, Franek mówi do żony:
- Czuję się tak fatalnie, że gdyby mi doniesiono o moim zgonie, wcale bym się tym nie zdziwił.
Po kolejnej ostrej kłótni z żoną, mąż chwyta rewolwer i przykłada sobie do skroni. Żona zdenerwowana:
- Zwariowałeś?! Dziecko obudzisz!
Podczas pogrzebu dyrektora nad grobem przemawia jego zwierzchnik. Po wygłoszeniu wszystkich pochwał pod adresem zmarłego kończy mowę słowami:
- Pozostawił on młodą, 30-letnią wdowę
Wdowa, szlochając:
- 28-letnią.
Przybiega Jasio do mamy i woła:
- Mamo, mamo! Tatuś powiesił się w piwnicy!!!
Mama zbiega szybko do piwnicy, a tam nikogo nie ma. Jasio:
- Prima aprilis. Tatuś powiesił się w stodole.
Przychodzi baca na grób żony i lamentuje:
- Gdybyś żyła, nosiłbym cię na rękach, miałabyś ze mną lepiej, jak w niebie.
Nagle obok grobu podkopuje swoją norkę krecik. Baca przerażony:
- Maryna, ja tylko żartowałem!
Rodzina spędza wakacje nad egzotycznym morzem. Do mamy opalającej się na plaży podbiega chłopiec, chcąc pochwalić się własnoręcznie złowionym małym rekiniątkiem. Mama podziwia:
- Jaki wielki rekin!
- Ależ skąd. Wielki to był ten, który porwał tatusia!
Rozmawiają dwie przyjaciółki.
- Czy wiesz, że przez ostatni rok mój mąż nie spojrzał na mnie ani razu?
- To straszne. Gdyby przytrafiło ci się jakieś nieszczęście, nie mógłby nawet zidentyfikować zwłok.
Szef firmy wychodząc z biura zostawił na biurku karteczkę: "Jestem na cmentarzu". Któryś z pracowników przeczytał kartkę i niżej dopisał: "Niech panu ziemia lekką będzie".
W lecącym nad oceanem samolocie dwaj pasażerowie przeglądają gazety przyniesione przed chwilą przez stewardesę.
- Czytał pan tę wiadomość na pierwszej stronie? Piszą o strasznej katastrofie lotniczej.
- Tak, przeczytałem. Jesteśmy na liście ofiar.
W witrynie pewnego zakładu pogrzebowego stała trumna z uchylonym wieczkiem, a do niej doczepiona była kartka z napisem "Zaraz wracam".
Wacek opowiada kolegom dowcip:
- Pewnego razu podczas pogrzebu faceci nieśli trumnę i nagle wieczko odpadło!
- I co, trup wypadł?
- Nie, trumny się przytrzymał!
Wnuczek zrobił dziadkowi brzydki dowcip. Wydłubał z fajki tytoń i nasypał dynamitu.
Pogrzebem dziadka zajmuje się firma wywabiająca plamy ze ścian.
Z okna jednego z mieszkań słychać przeraźliwy krzyk:
- Ratunku! Ratunku! Teściowa żyły sobie podcięła!
- Niech pan zabandażuje jej ręce i zadzwoni szybko po pogotowie - krzyczy ktoś z ulicy
- Nie mogę, ona jeszcze się rusza.
- Źle się zaczyna ten tydzień - powiedział do kata skazany, podchodząc do szubienicy...
Żona dzwoni z sanatorium do męża:
- Jak się czuje nasza kotka?
- Zdechła
- Co za nieszczęście. Nie mogłeś mi tego powiedzieć w jakiś delikatniejszy sposób? Na przykład że usiadła na dachu, spadła i zabiła się? No dobrze, nie będę ci już dłużej zwracała uwagi. A co u mamy?
- Siedzi na dachu...
* * *
"Bawiła się Kasia braciszkiem"
Bawiła się Kasia braciszkiem
Co wypadł biedaczek z łóżeczka
Policzkiem się nabił na kaktus
A oczko mu wpadło do mleczka
(refren wesolutko: la, la, la, la...)
Wyciąga braciszek do Kasi
Swe śliczne różowe rączynki
A Kasia wyjąwszy tasaczek
Obcięła mu górne kończynki
(refren wesolutko: la, la, la, la...)
Ujęła Kasia nożyczki
Już w ręku trzyma dwa uszka
Z nóżkami był kłopot malutki
Lecz wkrótce puściła i nóżka
(refren wesolutko: la, la, la, la...)
Nie zdąży się Kasia pobawić
Ni rączką, ni nóżką bratusia
Bo musi go przecież poskładać
Nim wróci do domu mamusia
(refren smutno, bo mamusia wraca do domu: la, la, la, la...)
(ale że mamusię tramwaj przejechał, więc wesolutko: la, la, la, la...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora