* * *
Do znanego wróżbity ustawiała się zazwyczaj bardzo długa kolejka i nie inaczej było także tego dnia. Mnóstwo młodych dziewcząt cierpliwie czekało na swoją kolej, aby usłyszeć przepowiednię w nadziei, iż słowa dodadzą im otuchy i potwierdzą, że lada chwila spotka ich wielka miłość.
- Często się sprawdza to co mówi - gaworzyły ze sobą dwie nastolatki stojące w ogonku kolejki
- Podobno występował w telewizji.
- Jaka długa kolejka - zmartwiły się dwie inne dziewczyny, które akurat dotarły na miejsce.
Rozmowie przysłuchiwał się mężczyzna w ciemnym kapeluszu i okularach. "Jakie głupie" - pomyślał, poprawił okulary i odszedł. To był Jadeite. Zdarzenie to podsunęło mu pewien pomysł...
* * *
- Znaleźliście srebrny kryształ? - spytała swoich poddanych królowa Beryl
- Nie, wasza wysokość - dało się słyszeć głosy z mroku.
- To niewybaczalne. Naszemu władcy pilnie potrzeba dużych ilości energii
- Robimy co w naszej mocy
Wtem przed królową stanął Jadeite.
- To Ty Jadeite? - spytała Beryl
- Tak, wasza wysokość
- Jak słyszałeś, nie znaleźliśmy do tej pory srebrnego kryształu, a potrzebujemy ludzkiej energii.
- Proszę się nie martwić, wasza wysokość. Poczyniłem już pewne kroki
* * *
W domu Usagi dzień jak co dzień. Dziewczyna jak każdego ranka spała w najlepsze i zupełnie nie docierał do jej świadomości rozlegający się dźwięk budzika.
- Obudź się - wykrzyknęła Luna
Jedyną reakcją było naciągnięcie kołdry na głowę. Zniesmaczona tym Luna wykonała skok i wylądowała na zasłoniętej kołdrą głowie dziewczyny.
- Nie chcę - wymamrotała Usagi
- W ten sposób nie wypełnisz swojej misji
W tej chwili nastolatka zerknęła na budzik i natychmiast zerwała się z łóżka wrzeszcząc:
- Już tak późno? Dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej?
Po tych słowach błyskawicznie wybiegła z pokoju, zostawiając siedzącą na łóżku osłupiałą Lunę
* * *
W szkole rozpoczęły się już lekcje. Nauczycielka wyczytywała nazwiska kolejnych uczniów. W tym czasie po cichu drzwi otworzyła Usagi i starała się niepostrzeżenie, między ławkami doczołgać się do swojego miejsca. Gdy wydawało się, że wszystko się powiedzie, z miejsca zerwał się jeden z klasowych kolegów, który wykrzyknął:
- Dzień dobry Usagi!
- Wyjdź za drzwi! - natychmiast powiedziała podniesionym głosem nauczycielka do spóźnialskiej. Wraz z nią na korytarz powędrował Umino, ten sam, który "wydał" dziewczynę.
- Dlaczego dotrzymujesz mi towarzystwa? - spytała Usagi
- Trudno to wyjaśnić w paru słowach... - odpowiedział czerwieniąc się Umino
"Dziwny chłopak" - pomyślała Usagi.
Jakiś czas później Umino stał pod drzewem, najwyraźniej czekając na kogoś. Nadbiegła Naru, bliska przyjaciółka Usagi.
- O czym chciałeś ze mną pogadać? - spytała Naru
- Chcę się umówić z panną Usagi, wymienić zdjęcia i pamiętniki, a potem muszę porozmawiać z jej rodzicami o naszej przyszłości - trajkotał Umino
Naru zaczęła się śmiać
- Niemożliwe - wyksztusiła, co wpędziło Umino w poczucie beznadziejności
- Bezpośredni frontalny atak nie jest najlepszy - wyjaśniła chłopakowi Naru.
- Powinienem ją podejść od tyłu? - palnął Umino
- Ależ nie. Najlepiej poradź się wróżki - rzuciła Naru
- Nie potrzeba. Znam odpowiedź.
- Co?
Umino wyciągnął jakąś gierkę
- To jest gra pod tytułem poznaj swoją przyszłość. Wyszło mi czarno na białym, że ożenię się z Usagi
- Spytaj się prawdziwej wróżki - zezłościła się Naru. - Słyszałam o znakomitej wróżce, spróbuj, co ci szkodzi?
- Racja - z tą myślą Umino zakończył dyskusję z koleżanką.
* * *
Biegnąca ze szkoły do domu Usagi nagle dostrzegła coś bardzo dziwnego. Mężczyzna parający się wróżeniem, do którego zazwyczaj ustawiała się ogromna kolejka, tym razem siedział samotnie, a wokół niego ani żywej duszy.
- Co się stało? Zazwyczaj jest długa kolejka? - spytała
- Pojawiła się konkurencja - zaśmiał się mężczyzna i wskazał palcem na miejsce, gdzie przyjmowała nowa wróżka. Usagi odwróciła się.
- Jaki elegancki dom. Co tam jest?
- Siedziba pięknej wróżki
- To znaczy, że ona przepowiada przyszłość, jak pan?
- Tak, ludzie lubią nowinki - smutno odrzekł wróż
Usagi wyciągnęła do mężczyzny rękę
- Proszę mi powróżyć
- Dziękuję ci, moje dziecko - ucieszył się mężczyzna, po czym wziął lupę i przyjrzał się dłoni dziewczyny. - Podobasz się pewnej osobie, którą dość często spotykasz...
(W tym samym czasie Umino udał się do wróżki znajdującej się naprzeciwko miejsca, w którym przebywała Usagi...)
Po usłyszeniu przepowiedni nastolatka ruszyła w dalszą drogę myśląc o tym, co usłyszała. Uznała, że tą osobą musi być Motoki, którego dość często spotykała w salonie gier. Ruszyła więc do owego salonu. Popatrzyła przez szybę i westchnęła: "Jeszcze nie przyszedł". Niemal w tej samej chwili rozległ się głos:
- Cześć Usagi - powiedział Motoki, który właśnie nadszedł. - W samą porę, właśnie miałem zamiar zabrać się do gry
- Witaj Motoki - radośnie zaszczebiotała Usagi
- Mają nową grę. Założę się, że jej nie znasz - rzucił młodzieniec i wszedł do środka. Usagi podążyła za nim. Bohaterką owej gry okazała się być Sailor V. Gra okazała się zbyt wymagająca dla dziewczyny.
- Trudne, co? - rzucił Motoki
- Rzeczywiście
- Pokażę ci, jak to się robi - powiedział chłopak, usiadł obok i rozpoczął grę, tłumacząc Usagi, jak powinna sterować i jakie ruchy wykonywać. Dziewczyna była jednak zbyt zajęła tym, co właśnie czuła. Serce waliło jej jak oszalałe. Sielankę przerwała Luna, która pojawiła się w pobliżu nastolatki.
- Luna. Po co tu przyszłaś? - rzuciła zaskoczona Usagi
- Nazwałaś tę kotkę Luną?
- Tak
- Często tu przychodzi. Zastanawiałem się, czy to bezpański kot, czy ma właściciela
Luna zezłościła się i złapała Usagi za rękaw.
- Co ty wyprawiasz? Przestań. Dobrze, już idę do domu - powiedziała Usagi, wzięła torbę i pożegnała się z Motokim
- Nie skończyliśmy gry - powiedział chłopak
- Przyjdę później
- Będę czekał. Lubię twoje towarzystwo.
Ostatnie słowa mocno ucieszyły dziewczynę, która szczęśliwa wybiegła z salonu. Gdy już znalazła się na zewnątrz, zbeształa Lunę.
- Po co przyszłaś? Byliśmy w takim dobrym nastroju!
- Wstępujesz w drodze do domu w takie miejsca i uważasz, że to w porządku?
- W porządku nie jest, ale...
- Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. Mówiłam ci, że masz misję do spełnienia.
Usagi już jednak nie słuchała. Zaczęła biec
- Dokąd idziesz - zakrzyknęła Luna
- Muszę spytać wróżkę o Motoki - bardziej do siebie powiedziała Usagi i pobiegła w kierunku, w którym jeszcze niedawno przesiadywał wróżący mężczyzn. Gdy jednak przybyła na miejsce, nikogo nie było. Odwróciła się i zobaczyła miejsce, gdzie przyjmowała nowa wróżka. Zastanawiała się, co zrobić i do kogo pójść, gdy znów obok niej pojawiła się Luna.
- Co ty robisz? - spytała
- Nie przejmuj się mną, Już ja wiem, co robię. Wróżę sobie, do kogo pójść - to mówiąc zdjęła but, który pozostał jedynie zaczepiony o palce jej stopy. - Jeśli spadnie normalnie, pójdę do staruszka, jeśli odwróci się pójdę do nowej wróżki
But pofrunął w górę i... wylądował na głowie jakiegoś chłopaka. Jego jęk usłyszała Usagi. "Do licha" - mruknęła pod nosem. Chłopak zdjął but z głowy i odwrócił się. Jego mina nie zwiastowała niczego dobrego.
- Wiesz, że to boli, pusta pałko? - rzucił młodzieniec. Okazało się, iż był to ten sam chłopak, który został trafiony przez Usagi kilka dni wcześniej zmiętą kartką papieru.
- Umiesz powiedzieć coś jeszcze? - zezłościła się Usagi
- Zachowuj się jak dziewczyna, bo nigdy nie będziesz miała własnego chłopaka
- Stokrotne dzięki - Usagi wyrwała but z ręki chłopaka i pokazała mu język. On jednak tego już nie dostrzegł, szybko bowiem odwrócił się na pięcie i odszedł w swoją stronę
- Za kogo on się uważa. Co za obelga - mamrotała Usagi, która założyła but na nogę, zapomniała o wróżce i poszła do domu. Luna jeszcze przez chwilę z zainteresowaniem popatrzyła na chłopaka, po czym ruszyła za Usagi.
* * *
W budynku, gdzie mieściła się siedziba nowej wróżki, zgromadziło się mnóstwo osób. Jednym z klientów był Umino. Wróżka rozłożyła karty, odwróciła je siłą woli i powiedziała: "Spójrz mi w oczy". Gdy tylko to uczynił, wróżka natychmiast zahipnotyzowała go, a jedną z kart umieściła w pobliżu jego ciała. Miała ona służyć kontroli chłopca
- Jesteś poddanym złych mocy. Będziesz wykonywał nasze rozkazy - powiedziała wróżka.
- Będę wykonywał wasze rozkazy - potwierdził Umino
- Wkrótce zbiorę dużo energii - powiedziała do siebie wróżka, śmiejąc się złowrogo.
* * *
Usagi! - czyjś głos usłyszała nastolatka wędrując z Luną ulicą. Odwróciła się. Wołającym okazał się jej tata.
- Tata! Robisz zakupy?
- Wróciłem do domu wcześniej niż zwykle i mama wysłała mnie do sklepu
- To ładnie, że jej pomagasz.
- Zawsze mama zajmuje się całym domem, więc ja czasami mogę zrobić zakupy
Wyobraźnia Usagi natychmiast podsunęła jej obraz Motokiego. "Założę się, że jest taki jak mój tata" - pomyślała. Przyjemne myśli zmącił głos ojca.
- Usagi?
- Tak?
- Co robisz na ulicy o tej porze? Po szkole powinna wracać prosto do domu.
- Przepraszam
- Wydaje mi się, że ten kot idzie za nami - rzekł ojciec dziewczyny, mając na myśli podążającą za nimi Lunę.
- To mój znajomy - rzuciła Usagi
- Zawierasz dziwne znajomości.
* * *
Następnego dnia w szkole Naru zagaiła:
- Czy Umino nic ci nie mówił?
- Na przykład co? - spytała Usagi
- Podobasz mu się
- Co?
- Jest zbyt nieśmiały, by ci to wyznać.
W tym momencie pojawił się Umino
- Usagi, umówisz się ze mną?
- Co się z tobą dzieje? - zdziwiła się Usagi
- Będziesz miał kłopoty, chodząc w takim stroju - dodała Naru widząc, iż nie ma na sobie mundurka szkolnego.
- Guzik mnie to obchodzi, umów się ze mną - odrzekł Umino zwracając się do Usagi
- Nagle nabrał śmiałości? - zdziwiła się Naru
- Umino - zabrzmiał złowrogo głos nauczycielki. - Coś ty na siebie włożył? Co to ma znaczyć?
Umino zupełnie nie przejął się nauczycielką, wyjął z torby bułkę i zaczął jeść. Mijając ją posunął się jeszcze dalej - podwinął jej spódnicę, ukazując wszystkim znajdującym się obok bieliznę, jaką miała na sobie. Całe zdarzenie skwitował śmiechem.
Nauczycielka zawstydziła się, zalała łzami i wykrzyknęła: "Już nigdy nie wyjdę za mąż"...
To był jedynie początek niespodziewanych i niemiłych wydarzeń. W trakcie lekcji Umino czytał komiks i śmiał się w niebogłosy, przeszkadzając w prowadzeniu lekcji. Inny uczeń, który również wcześniej był u wróżki, podstawił nauczycielce nogę.
Wydarzenia mocno zaniepokoiły Naru i Usagi, które po lekcji przystanęły na pogawędkę. Naru opowiedziała dokładnie o rozmowie z poprzedniego dnia
- Poszedł do wróżki? - spytała Usagi
- Tak, Sama mu to poradziłam. Yudji też poszedł.
- Rozumiem
Rozważania dziewczętom przerwał brzdęk rozbijanej szyby. To chłopcy opanowani przez złe moce rzucali kamieniami w szybę pokoju dyrektora, niszcząc ją. Agresja młodych cieszyła wróżkę, dzięki niej mogła bowiem zebrać więcej energii tak potrzebnej władcy Królestwa Ciemności.
Do rozrabiających podbiegły Usagi i Naru
- Co ty robisz - krzyknęła do Umino Usagi.
- Cześć kochanie - odrzekł Umino
- Nie mów tak do mnie - odrzekła Usagi
Umino złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie i powiedział, by dała mu buziaka, zdarzenie to spowodowało jednak u dziewczyny wybuch niekontrolowanego i głośnego płaczu, który spowodował natychmiastowe oddalenie się grupki chłopców. Gdy już oddalili się na bezpieczną odległość, Naru trąciła koleżankę w ramię i rzekła:
- Wszystko w porządku?
- Nic mi nie jest - uśmiechnęła się Usagi, której płacz natychmiast ustał
Obserwująca wszystko zza krzaków Luna rzuciła do siebie, iż wyczuwa złe fluidy.
* * *
Po szkole Usagi ruszyła w kierunku domu, rozmyślając o zachowaniu Umino.
- Zastanawiam się, co go napadło - rzuciła do Luny
- Czarne charaktery rozpoczęły atak
- Co to ma wspólnego z Umino?
- Kontrolują go
- Wobec tego w tę sprawę zamieszana jest nowa wróżka
- Dlaczego?
- Umino i inni chłopcy, którzy dziwnie się zachowują, byli u niej ostatnio
- Brawo
- Daj mi inny talizman w nagrodę
- Musisz jeszcze długo trenować
Usagi i Luna ruszyły w stronę siedziby wróżki. Gdy znalazły się w ustronnym miejscu Luna powiedziała dziewczynie, by się przemieniła.
- Znów mam walczyć? Boję się...
- Nie mów tak. Zmień się w czarodziejkę z księżyca
- Muszę? Zapomniałam jak brzmi zaklęcie
- Potęgo księżyca, działaj.
- Racja - po tej wymianie zdań Usagi dokonała przemiany i ruszyła w kierunku miejsca, gdzie przyjmowała wróżka. Wewnątrz budynku znajdowali się chłopcy, którzy dali się już poznać ze złej strony. Wróżka pochwaliła ich za dotychczas wykonaną misję i zażądała, by teraz poszli rozrabiać w mieście. Nagle rozległ się głos:
- Kto to? - spytała wróżka
- Bronię miłości i sprawiedliwości. Jestem dziewczyną-wojownikiem w żeglarskim mundurze. Jestem czarodziejką z księżyca. Ukażę was w imieniu księżyca.
Wróżka natychmiast ruszyła do walki, rzucając w kierunku wojowniczki ostre jak brzytwa karty. Żadna z nich na szczęście nie dosięgła celu, wszystkie wbiły się w ścianę, niektóre dość blisko głowy czarodziejki.
- Co ty robisz? To niebezpieczne! - krzyknęła czarodziejka
- Nie pora zważać na drobiazgi - powiedziała czająca się za rogiem Luna
- Racja - potwierdziła czarodziejka.
Wróżka przybrała prawdziwą, demoniczną twarz.
- Brać ją - rozkazała tym, nad którymi sprawowała kontrolę. Twarze chłopców przybrały zielonkawy kolor. Ruszyli we wskazanym kierunku.
- Przestańcie - powiedziała wystraszona czarodziejka, lecz chłopcy wciąż podążali w jej kierunku. Próba ucieczki na niewiele się zdała. Nagle w stronę demona powędrowała czerwona róża, która zakłóciła kontrolę nad chłopcami. Młodzieńcy zastygli w bezruchu.
- Same kłopoty. Kto to - krzyknął demon
- Tuxedo - ucieszyła się czarodziejka
- Nigdy nie rezygnuj, nie wolno się poddawać - rzucił ubrany w czerwony płaszcz i kapelusz zamaskowany mężczyzna, po czym pożegnał się... i wyszedł
- Dziękuję, zapamiętam twoją radę - powiedziała czarodziejka, której mocniej zabiło serce po spotkaniu tajemniczego nieznajomego.
Tymczasem demon rzucił się do ataku. Długie włosy stały się bronią zakończoną ostrymi pazurami, które próbował wbić w ciało czarodziejki. Dziewczyna odskoczyła, nie bardzo wiedząc, co powinna zrobić. Znajdująca się w pobliżu Luna przypomniała o diademie. Czarodziejka wykonała skuteczny atak i po chwili z demona o imieniu Ban pozostała jedynie kupka prochu. Zniszczenie demona natychmiast przywróciło świadomość pozostającym do tego momentu pod jego kontrolom ludziom.
* * *
- Co? Zadarłem spódnicę pannie Harunie? - rozpaczał Umino, który spotkał się Naru. Dziewczyna opowiedziała mu, co w ostatnim czasie nawywijał.
- Próbowałeś zmusić Usagi do pocałunku, wybiłeś szybę w pokoju nauczycielskim... - kontynuowała Naru
Przybity Umino zaczął się oddalać.
- Dokąd idziesz - spytała Naru
- Ogarnęła mnie rozpacz. Nie ma już dla mnie nadziei - mruczał pod nosem Umino
Nieoczekiwanie tuż przed nim pojawiła się Usagi, która wesoło się przywitała.
- Usagi - zaskoczony Umino przez krótką chwilę nie wiedział, jak się zachować. Wreszcie rzekł - Wczoraj zachowałem się bardzo niegrzecznie.
- Nie ma się czym przejmować - rzuciła Usagi
- Racja. Nie ma się czym przejmować. Panna Usagi nie martwi się swoimi porażkami. Muszę brać z niej przykład - to mówiąc Umino rozpogodził się i oddalił
- Nie cierpię go, przemądrzały fircyk - rzuciła za nim Usagi, po czym zorientowała się, że jest późno i musi biec do szkoły. Skończyło się to dla niej niezbyt dobrze - zaczepiła nogą o nierówność i upadła na chodnik...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora