Wg informacji internetowych program zadebiutował w 1994 roku w TVP Bydgoszcz (wtedy chyba jako OTV Bydgoszcz). Jest to możliwe, bo właśnie ten oddział odpowiadał za produkcję teleturnieju i właśnie w Bydgoszczy on powstawał. Prowadzącym był Rafał Rykowski, którego słynne powitanie "Kogo witam, kogo goszczę" zapadało w pamięć i chyba każdy, kto z programem kiedykolwiek się zetknął, pamięta te słowa. W jednej z wypowiedzi Rykowski wspominał, iż był to pierwszy interaktywny teleturniej w Polsce, ale czy tak w istocie było - nie wiem (w komentarzach padła nazwa innego teleturnieju, który pojawiał się wcześniej, więc to raczej blef). Tak czy inaczej nadawany był na żywo, a by zagrać wystarczyło wybrać odpowiedni numer telefonu i liczyć na to, że uda się dodzwonić. Emitowany był nie tylko w regionalnej telewizji, ale też w TVP 1 i TV Polonia, a swoją, zmienioną wersję, miał także Polsat.
Wracając do zasad - już na początku programu prowadzący podawał kilka numerów telefonu, pod który należało dzwonić, aby wziąć w programie udział. Zazwyczaj jeden był dedykowany jakiemuś miastu (czyli na niego dzwonić mogły tylko osoby z konkretnego miasta, np. Poznania, Bytomia, Białegostoku, itp.) - za każdym razem było ono inne. W edycjach nadawanych na TV Polonia specjalny numer dedykowano konkretnemu krajowi (Niemcy, Kanada, Szwajcaria, itp.). Szczęśliwiec, któremu udało się dodzwonić, miał za zadanie, oddać tzw. strzał w kierunku tablicy z ukrytymi okrętami. Do dyspozycji były co najmniej dwa strzały. To znaczy - jeśli pierwszy strzał był niecelny, uczestnik miał prawo do drugiego, ale jeśli był celny, to strzelał aż do momentu, gdy spudłował lub zatopił okręt. Inaczej było w przypadku, gdy ktoś zadzwonił i pierwszym strzałem zatopił "naruszony" już okręt lub trafił jednomasztowiec, wówczas jego prawo do strzelania w tym momencie kończyło się. Za każdy celny strzał uczestnik wygrywał drobną sumę pieniędzy (ok. 100 zł).
Zatopienie okrętu pozwalało uczestnikowi zagrać o dodatkowe pieniądze. Gry bywały różne, ale proste. Wybrane to:
- Trzy kubki. Zasad chyba nie trzeba tłumaczyć.
W niektórych edycjach oprócz tego były też pytania z dwoma wariantami odpowiedzi, za które także można było wygrać pieniądze.
- Na tablicy, oprócz statków i kropek oznaczających niecelny strzał bywały też koła ratunkowe (chyba dwa), pozwalające na dodatkowy strzał i mina (która wyrzucała uczestnika z gry). Nie wiem jednak, czy na pewno pojawiały się we wszystkich edycjach.
- Na pokładzie statku znajdowała się też imitacja broni. Czasem prowadzący "wkładał ją do telewizora", co w zamierzeniu miało pomóc w oddaniu celnego strzału. Broń trzymał wówczas Irek i czasem podpowiadał, w które pole powinien celować uczestnik, wskazując na nie trzymanym przedmiotem.
- Zdarzały się programy, w których na statku pojawiała się "piracka kapela". Pamiętam też białego psa, który czasem kręcił się po okręcie...
- W programie był też konkurs "pocztówkowy" dla telewidzów, którzy mogli również wygrać drobną kwotę pieniężną. Czasem należało przysłać odpowiedź na pytanie, a czasem, gdy były edycje z odsłoniętymi okrętami jednomasztowymi, wskazać, gdzie powinien być jednomasztowiec ukryty. W trakcie programu odbywało się losowanie, kto nagrodę otrzyma (spośród tych, którzy udzielili dobrej odpowiedzi lub wskazali pole, na którym ostatecznie znalazł się statek).

To nie był pierwszy interaktywny teleturniej w Polsce. Starsza o 4 lata była Telefoniada z TVP Katowice
OdpowiedzUsuńdokładnie, na TVP3 katowice była "telefoniada", to był dopiero ubaw co nie miara :) ale w początkowej serii był okropny. Słynna odpowiedź uczestnika na pytanie co to jest czerwone i często stoi ??? :) uczestnik do kolegi po cichu ale było wszystko słychać "no chu... ku...wa ??? a miał być oczywiście autobus :P
OdpowiedzUsuń