W cyklu z dowcipami kontynuuję przedstawianie czwartej z serii książeczek "333 najlepsze dowcipy", której tematem przewodnim były dowcipy o policjantach. Poniżej znajdziecie kolejną porcję żartów, które znalazły się w omawianej publikacji.
Dziś zająłem się dowcipami od nr 76 do nr 140. Oczywiście pominąłem te dowcipy, które już się pojawiły na blogu wcześniej - w części nr 2 i nr 13 (ta sama tematyka). Takich kawałów tym razem znalazłem dwanaście.
Zanim przejdę do dowcipów, słowo wstępne o książeczce. Otóż... nie ma na niej ceny, więc gdyby komuś wpadła w ręce, nie odgadłby, ile mogła kosztować. Szacunkowo możemy jednak określić, że warta była prawdopodobnie kilkanaście tysięcy złotych.
* * *
Chłop jadący samochodem do TOS-u (Techniczna Obsługa Samochodów) pyta stojącego przy drodze policjanta:
- Którędy ku TOS-ie?
- Na prawo
Chłop przejechał, a policjant myśli:
- Nietutejszy, a wie, jak mnie tutaj wszyscy nazywają.
- Dlaczego policjanci mają guziki na rękawach?\
- Żeby nie wycierali w nie nosów.
- Dlaczego te guziki się błyszczą?
- Bo i tak wycierają
- A dlaczego niektórzy policjanci mają białe mankiety na rękawach?
- Bo jeśli już wycierają w nie nosy, to niech będzie to higieniczne.
Do Jasia łowiącego ryby podchodzi policjant.
- Chłopcze, tu nie wolno łowić ryb. Będziesz musiał zapłacić mandat.
- Ależ ja nie łowię ryb. Ja uczę robaka pływać
Policjant zbity z tropu milknie, po chwili jednak nie dając za wygraną mówi:
- A jednak będziesz musiał zapłacić mandat. Ten robak nie ma stroju kąpielowego!
Do komisariatu przychodzi wróżka i zgłasza zaginięcie męża.
- Skoro potrafi pani wszystko wyczytać z kart, to powinna pani wiedzieć, gdzie jest pani mąż.
- A daj mi pan sto tysięcy, to panu powiem.
Do komisariatu wchodzi mężczyzna i mówi:
- Ukradli mi samochód.
- Kto?
- Nie wiem
- My też nie wiemy
Do komisariatu wchodzi mężczyzna i zgłasza zaginięcie teściowej.
- Kiedy zaginęła?
- Trzy tygodnie temu
- I dopiero teraz zgłasza pan zaginięcie?
- Tak, bo nie mogłem uwierzyć w to szczęście.
Do komisariatu wchodzi policjant z murzyniątkiem na rękach.
- Franek, kto ci taką ciemnotę wcisnął?
Do leżącego na chodniku pijanego podchodzi policjant:
- Tu nie wolno leżeć. Pójdzie pan ze mną.
- A gdyby tu leżała jakaś część od roweru, to musiałaby pójść z panem?
- Nie
- No to ja jestem dętka.
Do policjanta podchodzi chłopiec i pyta:
- Która godzina?
- Nie mam zegarka. Dawniej nie wszyscy przystępowali do komunii.
Do policjanta podchodzi chłopiec i pyta:
- Przepraszam, która godzina?
- Za piętnaście jedenasta.
- No to o jedenastej może mnie pan w dupę pocałować!
Chłopiec ucieka, a zdenerwowany policjant rusza za nim w pościg. Zziajanego policjanta zatrzymuje starszy rangą policjant.
- Gdzie tak pędzicie?
- Gonię tamtego smarkacza, bo powiedział, że o jedenastej mogę go w dupę pocałować.
- Nie musicie się tak spieszyć, do jedenastej jest jeszcze piętnaście minut!
Do policjanta podchodzi kobieta i lamentuje
- O ja nieszczęśliwa. Złodziej zabrał mi wszystkie moje pieniądze. Tyle lat oszczędzałam...
- Gdzie je pani trzymała?
- Tu, pod spódnicą.
- I nie czuła pani, kiedy wyjmował pieniądze?
- Czułam, ale myślałam, że wkładam tam rękę w uczciwych zamiarach...
Do policjanta w Wąchocku podchodzi turysta i pyta, czy nie wie, gdzie jest chata sołtysa
- Wiem - odpowiada policjant i odchodzi.
Do sikającego pod płotem faceta podchodzi policjant i mówi:
- Proszę pana, szalet jest dwadzieścia metrów dalej
- A co pan myśli, że ja mam szlauch?
Do studenta siedzącego w parku na ławce podchodzi policjant.
- Co pan robi na tej ławce?
- Kontempluję.
- Jak ci przyłożę w mordę, to zaraz prosto będziesz pluł.
Do trzech pijanych sikających w krzakach podchodzi policjant i mówi:
- Natychmiast skończyć, schować, włożyć
Pijani dostosowali się do polecenia. Gdy tylko policjant odszedł, jeden z nich mówi:
- Ale go nabrałem. Schowałem, włożyłem, ale nie skończyłem.
Dowódca posterunku do policjantów na odprawie:
- Dobry policjant do swoich podwładnych powinien mówić językiem prostym. Tak, aby każdy, nawet największy idiota, mógł go zrozumieć. Zrozumieliście?
- Nie!
Dwaj policjanci jadą radiowozem przez wieś
- Ty, patrz jaki ładny koń!
- To nie koń, to świnia.
- Przecież widzę, że to koń. Świnia nie ma rogów.
Dwaj umundurowani policjanci wchodzą do księgarni.
- Czy jest "Pan Tadeusz"?
Ekspedientka wychodzi na zaplecze i mówi:
- Panie Tadziu, ktoś do pana!
Góral, który przyjechał do Warszawy, nagle przystaje na środku jezdni i spogląda w niebo, aby przyjrzeć się przelatującemu właśnie helikopterowi. Podchodzi do niego policjant i mówi:
- Baco! Jeśli nie będziecie się patrzeć tam, gdzie się znajdujecie, to znajdziecie się tam, gdzie patrzycie!
Gwiazda filmowa zgłasza na komisariacie kradzież:
- Co pani skradziono?
- Naszyjnik z pereł.
- Jak wyglądał?
- Jak prawdziwy!
Idzie Fąfara drogą i zachciało mu się siusiu. Stanął więc przy krzaczku i zaczął sikać.
- Tu sikać nie wolno - mówi policjant, który nagle się przy nim znalazł. - Płaci pan sto tysięcy złotych grzywny.
- A masz pan od razu dwieście, bo czuję, że chce mi się jeszcze kopę.
Idzie policjant ulicą i mówi:
- Myślę, więc jestem
... i zniknął
Krupówkami idzie góral, a za nim biegnie pies. Nagle do górala podchodzi policjant.
- Baco, czemu idziecie z psem bez smyczy i bez kagańca?
- To nie mój pies.
- Jak to, przecież idzie za wami.
- Dyć on się do mnie tak samo przyczepił jak i wy.
Na drodze zderzyły się czołowo dwie ciężarówki, jedna wioząca jabłka, a druga wioząca jaja. Przybyły na miejsce wypadku policjant zastaje jednego z kierowców strasznie rozpaczającego.
- Moje jaja... Moje jaja...
Policjant niewiele myśląc biegnie do najbliższej budki telefonicznej i dzwoni do szpitala:
- Halo? Jeden z kierowców podczas wypadku przygniótł jaja
- A organ? Też zgnieciony?
- Nie. Organ cały i zdrowy stoi tu przy telefonie.
Na komendę przychodzi wezwany mężczyzna
- Co obywatel robił w nocy z 8 na 9 czerwca?
- Przecież byłem tutaj i odpowiadałem na pytanie, co robiłem w nocy z 11 na 12 maja!
Na komisariat przybiega nagi policjant. Koledzy zdziwieni:
- Co się stało?
- Żona mi powiedziała: "Rozbieraj się i do roboty". No to jestem.
Na ósmym piętrze wieżowca pijak usiłuje wyrzucić za okno teściową. Z okna usytuowanego trzy pięta niżej wychyla się policjant, który woła:
- Panieeeee, człowieka pan zabijesz.
- To się pan schowaj.
Na poranny dyżur policjant przychodzi do komisariatu w czarnym bucie na lewej nodze, a w żółtym na prawej. Koledzy spoglądając na jego buty pytają:
- Franek, czy nie zauważyłeś w swoim ubiorze czegoś zastanawiającego?
- A wiecie? To ciekawe, w domu mam taką samą parę butów!
Na wiejską zabawę przychodzi policjant na służbie - sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Akurat trafił na białego walca i jedna z dziewcząt podeszła do niego.
- Zatańczymy?
- Dobrze, tylko bardzo wolno. Mam żałobę.
Papuga stoi w klatce wystawionej w oknie i woła do przechodzącego obok policjanta:
- Ty niebieski idioto!!!
Policjant wzywa właściciela papugi i mówi:
- Papuga może mówić co chce, ale żebym jej przypadkiem nie usłyszał. Zrozumiano?
Właściciel papugi wynosi klatkę do kurnika. Kogut na widok papugi cieszy się:
- Chłopaki, patrzcie. Nowa d...a!
- Żadna d...a, tylko więzień polityczny!
Patrol dwóch policjantów znajduje na ulicy lusterko. Ten, który je podniósł, przez chwilę przypatruje się mu,
- Franek. Chyba skądś znam tę gębę
Drugi policjant bierze lusterko do ręki
- Aleś ty głupi. Przecież to ja!
Pewnego policjanta uczono, że nie zawsze należy surowo postępować z podejrzanymi o przestępstwo. Do prymitywnej natury zbrodniarza często można zwracać się łagodnie.
Przed oblicze policjanta doprowadzono recydywistę podejrzanego o zamordowanie swoich rodziców. Ten, pamiętając o udzielanych mu radach, wita gościa:
- Ktio tiu do nas pisised? Wzięliśmy siekierkę do rączki i chłast w główkę mamusię i tatusia, tiak?
Pijany chodzi wokół beczki, trzymając się jej krawędzi. W pewnym momencie podchodzi do niego policjant.
- Co pan tu robi?
- Idę do domu. Kiedy ten płot się skończy, muszę skręcić w lewo.
Policjanci zastanawiają się, co kupić swojemu szefowi na jego urodziny.
- Może książkę?
- Eee... Książkę to on już ma...
Policjant dostał od swoich kolegów w prezencie urodzinowym układankę puzzle. Zamknął się w swoim gabinecie i nakazał, aby tego dnia nikt mu nie przeszkadzał. Po sześciu godzinach wyskakuje z gabinetu, wołając
- Ułożyłem! Ułożyłem!
Widząc zdziwienie kolegów, tłumaczy, nie kryjąc dumy:
- Ułożyłem w sześć godzin, chociaż na pudełku jest napisane "od 3 do 6 lat"!
Policjant podchodzi do dziecka palącego papierosa
- Wcześnie zacząłeś palić, gówniarzu!
- A gdzie tam. Już jedenasta!
Policjant podchodzi do dziewczynki, która zabłądziła w mieście i teraz płacze.
- Dlaczego nie trzymałaś się mamusinej spódnicy?
- Jestem taka mała, a mama nosi takie krótkie spódniczki, że nie mogę ich nawet dosięgnąć.
Policjant podchodzi do pijanego leżącego na chodniku
- Poproszę o pana dokumenty.
- Nie mam.
- To proszę do poloneza.
- Dziękuję, nie tańczę.
Policjant podchodzi do płaczącego na ulicy chłopca.
- Dlaczego płaczesz?
- Bo się zgubiłem.
- A gdzie mieszkasz?
- Nie wiem. Przedwczoraj przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania.
- To powiedz chociaż, jak się nazywasz.
- Nie pamiętam. Wczoraj mama znowu wyszła za mąż.
Policjant przesłuchuje mężczyznę.
- Z czego pan się utrzymuje?
- Zakładam się z ludźmi o różne rzeczy i przeważnie wygrywam.
- Tak? To może i ze mną pan się o coś założy?
- No dobrze. Mogę się założyć z panem o sto tysięcy, że jutro wyrośnie panu z tyłka trawa.
- Dobrze. Przyjmuję zakład.
Nazajutrz policjant znów przesłuchuje tego samego mężczyznę
- No, dawaj pan stówkę. Wygrałem!
- Zaraz, zaraz. A skąd ja mam pewność, że nie wyrosła panu trawa? Niech pan władza podejdzie do okna, bo tu jest za ciemno, i zdejmie spodnie, żebym mógł sprawdzić.
Po chwili:
- Rzeczywiście, nie wyrosła. Oto pana stówka.
- No dobrze, ale wczoraj pan mówił, że przeważnie wygrywa pan zakłady, tymczasem dziś pan przegrał.
- A widzi pan władza tych trzech facetów z lornetką na dole? Założyłem się z nimi o pięć milionów, że wystawi pan dziś goły tyłek przez okno.
Policjant przyłapuje parę kochającą się w parku.
- Płacicie mandaty. Pani - 500 tysięcy, pan - 100 tysięcy
- Dlaczego ja płacę pięć razy mniej?
- Bo pana widzę tu po raz pierwszy, a panią po raz piąty
Policjant słyszy krzyk i patrzy w górę. Na ósmym piętrze wieżowca widzi kobietę uczepioną parapetu okna i mężczyznę tłuczącego ją młotkiem po rękach
- Co pan robi? Zabije pan kobietę!
- To nie kobieta. To teściowa!
- Ale się k... mocno uczepiła!
Policjant spotyka płaczącego na ulicy chłopca.
- Czemu płaczesz?
- Bo zgubiłem pięć tysięcy złotych.
Policjant wyjmuje pięć tysięcy z portfela i wręcza je malcowi, lecz ten zaczyna płakać jeszcze głośniej.
- Czemu nadal płaczesz?
- Bo gdybym nie zgubił tych pięciu tysięcy, teraz miałbym dziesięć!
Policjant widzi babcię przechodzącą przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i woła:
- Na zebry, babciu. Na zebry!
- Sam idź na żebry, gamoniu. Ja mam rentę.
Policjant widzi faceta ciągnącego za sobą łańcuch
- Panie, po co pan ciągnie ten łańcuch?
- A co, może mam go pchać?
Policjant zatrzymuje wiejską babinę jadącą furmanką.
- Jak pani jedzie? Znaków pani nie zna, karty woźnicy brak. Trzeba wziąć sobie parobka za woźnicę
- Miałam parobka, ale poszedł do pracy w policji.
Policjantów zawiadomiono, iż nazajutrz wyruszają na ważną akcję. Mogą wziąć ze sobą jedynie rzeczy osobiste
W wyznaczonym czasie na miejsce spotkania jeden z policjantów przyniósł ze sobą futrynę drzwi
- Fąfara, przecież był rozkaz, aby wziąć ze sobą tylko rzeczy osobiste
- A czym ja będę otwierał piwo?
Przychodzi policjant do komisariatu. Jego koledzy łapią się za nosy, czując od niego nieprzyjemny zapach.
- Franek, zmieniasz ty czasem skarpetki?
- A zmieniam. Z lewej na prawą!
Turysta zwraca się do policjanta:
- W tym miasteczku nie ma żadnego pomnika. Czy nie urodził się tu żaden wielki człowiek?
- Nie, proszę pana. Dotychczas rodziły się tu tylko małe dzieci.
W komisariacie dzwoni telefon.
- Policja? Przed chwilą do mojego domu włamał się kot!
- Kot? Po co z takim głupstwem dzwonić od razu na policję? A kto właściwie dzwoni?
- Papuga.
Z rozmowy dwóch policjantów:
- Nie rozumiem, dlaczego wszyscy na nas narzekają. Przecież nic nie robimy!
Zimą do dozorcy jednego z domów podchodzi policjant i pyta:
- Dlaczego chodnik nie jest odśnieżony?
- Panie władzo, przecież w telewizji mówili, że zawieje i zamiecie!
Żebrak siedzi na chodniku i czyta gazetę. Obok siedzi wilczur z zawieszona na szyi kartką z napisem "Niewidomy". Podchodzi do niego policjant i mówi:
- Ale pan ma tupet. Udawać niewidomego...
- A kto panu powiedział, że to ja jestem niewidomy, a nie mój pies?
I znowu suchary
OdpowiedzUsuń