środa, 9 grudnia 2020

Dowcipy sprzed lat - część 8

W kwietniu 1992 roku ukazał się ósmy numer miesięcznika "Dobry Humor", publikującego żarty i zabawne rysunki. Tematyką tym razem byli Rosjanie - dowcipy o nich miały ukazać się już w marcu, ostatecznie jednak zagościły w numerze kwietniowym.
Podobnie jak ostatnio numer był trójkolorowy - oprócz białej i czarnej barwy dodatkowo użyto także koloru różowego (okładka, ostatnia strona i dwa rysunki). Cena, jak wszystko w owych czasach, zmieniła się - ten numer kosztował już 900 złotych, co oznacza już drugą podwyżkę w niespełna rok. W numerze opublikowano 46 dowcipów oraz sześć rysunków autorstwa Szczepana Sadurskiego, które dotyczyły głównego tematu numeru, a także osiem dowcipów na siódmej stronie, zatytułowanych "Aktualny dowcip polityczny". W numerze znalazło się także miejsce na wstępniak, przypomnienie o "konkursie" ze zbieraniem kuponów oraz "Milion za dowcip". Z kolei niemal całą ostatnią stronę zajęła reklama nowo wydanej pozycji - pierwsza część z serii książek pod wspólnym tytułem, a więc "333 najlepsze dowcipy".
Poniżej znajdziecie wszystkie dowcipy o Rosjanach, które znalazły się we wspominanym dziś numerze. Dowcipy polityczne pojawią się przy innej okazji. Trzy najlepsze, moim zdaniem, żarty zostały oznaczone kolorem. Wybrałem także jeden rysunek, który również znajdziecie poniżej - wyjątkowo nie jest to rysunek najzabawniejszy, bo... żaden w mojej opinii na takie miano nie zasłużył.
*     *     *
Breżniewa i Reagana zamrożono, obiecując im, że spotkają się po stu latach, aby zobaczyć, co w tym czasie zmieniło się na świecie. Po stu latach Breżniew znajduje na ulicy gazetę. Podnosi ją, przez chwilę czyta i zaczyna się śmiać.
- Z czego się śmiejesz?
- Piszą, że Stany Zjednoczone są państwem komunistycznym.
Reagan bierze gazetę do ręki, przez chwilę coś czyta i wybucha śmiechem.
- Co tam jest takiego śmiesznego? - pyta Breżniew
Reagan podaje mu gazetę. Breżniew czyta: "Zamieszki na granicy polsko-chińskiej".

Chruszczow i Kennedy ścigali się ze sobą w biegu na 100 metrów. Zwyciężył Kennedy. TASS relacjonuje: "Wczoraj odbył się wyścig na 100 metrów pomiędzy Chruszczowem i Kennedym. Chruszczow zajął zaszczytne drugie miejsce. Kennedy przybiegł przedostatni."

- Co robią z bliźniakami w ZSRR?
- Jednego wysyłają w kosmos, a drugiego pokazują na dowód, że powrócił.

- Czy dysydenci w ZSRR narażeni są na osadzanie w więzieniach?
- Kto tu mówi o narażaniu? Oni w więzieniu czują się jak u siebie w domu!

- Czy można słonia zawinąć w gazetę?
- Tak, jeśli to gazeta z przemówieniem Breżniewa.

- Czy to prawda, że niektórzy funkcjonariusze partyjni w ZSRR zarabiają lepiej od niejednego kapitalisty na Zachodzie?
- Tak - i jest to najlepszy dowód słabości systemu kapitalistycznego.

- Czy to prawda, że radzieckie łodzie podwodne pobiły rekord pozostawania w zanurzeniu?
- Dwie z nich pozostają pod wodą od 1957 roku.

- Czym różni się komunista radziecki od chińskiego?
- Komunista chiński jest bardziej żółty

- Czym różni się mafia sowiecka od włoskiej?
- Włoska nie ma partyjnego kierownictwa.

- Czym się różni bajka amerykańska od radzieckiej?
- Amerykańska bajka zaczyna się od słów: "Kiedyś, dawano, dawno temu...". Radziecka zaczyna się od słów: "Kiedyś, w przyszłości, gdy już będzie komunizm..."

- Dlaczego Czermienko występował równocześnie przed trzema mikrofonami?
- Jednego się przytrzymywał, drugim podawano mu tlen, a przez trzeci podpowiadali, co ma mówić.

- Dlaczego przy słynnym dziale na okręcie Aurora zawsze stoi wartownik?
- Żeby komuś nie przyszło do głowy znów z niego wystrzelić.

- Dlaczego Rosjanie przyznali się tylko do dwóch ofiar katastrofy w Czarnobylu?
- Bo do Szwecji doleciały tylko dwie pary butów.

- Dlaczego umarł Breżniew?
- Bo Reagan ogłosił embargo na części zamienne.

Działacz KPZR tłumaczy słuchaczom, jak szybko zmieniać się będzie na lepsze życie w ZSRR. 
- Za dwa lata każdy będzie mógł kupić sobie rower, za trzy lata motocykl, za cztery lata każdego będzie stać na kupienie samochodu, a za pięć lat każdy będzie miał swój helikopter. 
Ktoś z sali wstaje
- Rozumiem rower, motocykl, samochód... Ale po co każdemu helikpoter?
- A jak dowiecie się, że na przykład w Odessie można kupić zapałki, a w Kijowie papierosy? Wsiadacie wtedy we własny helikopter i za chwilę jesteście na miejscu!

Dzieci wybrały się z nauczycielką do parku na lekcję przyrody. Na jednej z alejek spotykają wiewiórkę. Nauczycielka pyta:
- Dzieci, co to za zwierzątko?
- Kotek! Kotek!
- Nie, to nie jest kotek. Popatrzcie dobrze.
- Piesek! Piesek!
- Nie. Przypomnijcie sobie, o czym mówiliśmy przez cały rok szkolny.
Tym razem dzieci bez wahania odpowiadają:
- Lenin! Lenin!

Gestapo schwytało trzech agentów obcego wywiadu: Anglika, Polaka i Rosjanina. Po godzinie Anglik zaczął sypać przyjaciół , po trzech godzinach swoich kolegów wydał Polak. Rosjanin mimo najstraszniejszych tortur nie zdradził nikogo. Zaprowadzono go do celi i zapowiedziano, że po godzinie przerwy znów będzie przesłuchiwany. Rosjanin, gdy już został sam, zaczął walić głową w mur.
- Cholera, żebym chociaż jedno nazwisko zapamiętał...

II wojna światowa. Rosjanie skonstruowali nieprawdopodobnie wielki samolot. Trwa pierwszy lot bojowy. Nagle zapala się światełko alarmowe.
- Wania, bierz rower i jedź na lewe skrzydło!
Po dwóch godzinach Wania wraca i mówi:
- Wsio w pariadkie.
Po chwili - znów alarm.
- Wania, wsiadaj w samochód i jedź sprawdzić, co z ogonem naszego samolotu.
Po dwóch godzinach Wania wraca. Wysiada z samochodu i melduje:
- Wsio w pariadkie, tylko jakiś Messerschmidt lata koło reflektora.

- Jak będzie wyglądać życie mieszkańców ZSRR w komuniźmie?
- Chleb, mięso i inne artykuły żywnościowe będą tanie i powszechnie dostępne. Krótko mówiąc - będzie jak za cara!

- Jak się nazywa najbardziej komfortowy dom starców na świecie?
- Kreml

Koledzy pytają Gruzina o wrażenia z pobytu na wycieczce w Moskwie.
- I co ty tam widziałeś?
- Wszystko!
- To z pewnością byłeś też na Placu Czerwonym i wszedłeś do mauzoleum...
- Nie, straszna kolejka... Ale Lenina widziałem.
- Jak to?
- Dałem sto rubli, to mi go wynieśli do pokazania.

Lenin ożył i prosi o roczniki "Prawdy" z ostatnich 60 lat. Czyta: "Przyjęcie na Kremlu", "Śniadanie na Kremlu", "Obiad na Kremlu"...
- Co wyście mi dali? - woła oburzony - przecież to jadłospis!

Moskiewska milicja zatrzymała w środku nocy dziwkę. Po spisaniu personaliów pytają ją o zawód.
- Tak sobie chodzę od latarni do latarni...
- Wania, pisz! Dorożnyj elektrik!

Na zjeździe KPZR ktoś kichnął, zakłócając obrady. Stalin marszczy brwi i pyta:
- Kto kichnął?
Na sali zalega cisza. Funkcjonariusze NKWD wyprowadzają osoby siedzące w pierwszym rzędzie, słychać salwę plutonu egzekucyjnego.
- No, kto kichnął? - znów pyta Stalin
Nadal nikt nie odpowiada. Z sali wyprowadzają drugi rząd, potem trzeci, czwarty... Wreszcie z ostatniego rzędu wstaje trzęsący się staruszek.
- To ja kichnąłem, Józefie Wisarionowiczu.
- Wy?? No to na zdrowie!

Nareszcie przywódca ZSRR dogadał się z papieżem! Chruszczow zgodził się, że świat stworzył Pan Bóg, zaś papież uznał, iż odbyło się to przy pomocy uczonych radzieckich.

- Obywatelu Kobyłkin, co robilibyście, gdyby otwarto sowieckie granice?
- Wskoczyłbym na najbliższe drzewo.
- Dlaczego?
- Żeby mnie nie zadeptali.

- Podobno w niektórych rejonach ZSRR rośnie pszenica jak słupy telegraficzne.
- Owszem, nawet nieco rzadziej.

Prezydent USA Reegan przyjeżdża do ZSRR. Podczas rozmowy z Breżniewem zauważa w jego biurku małą dziurkę.
- Po co jest ta dziurka?
- To taka niespodzianka. Włóż palec, to zobaczysz.
Reagan wkłada palec wskazujący, cofa dłoń i widzi, że... palec zniknął. Wkłada ponownie, palec znów jest.
Podczas rewizyty w Waszyngtonie Breżniew zauważa w biurku Reagana małą dziurkę.
- Po co jest ta dziurka? - pyta
- To taka niespodzianka. Włóż palec, to zobaczysz!
Breżniew wkłada palec wskazujący i cofa dłoń. a palec jest na swoim miejscu. Czynność powtarza kilkakrotnie. 
- Też mi niespodzianka... Wkładam, a palec nadal jest.
Reagan uśmiecha się.
- Palec może i jest, ale Związku Radzieckiego już nie ma.

Przez zaśnieżoną tajgę podąża dalekobieżny pociąg. Nagle staje. Pasażerowie zniecierpliwieni kilkugodzinnym postojem na odludziu idą do maszynisty. Widzą go w towarzystwie kilku mężczyzn, jak gra w karty i popija bimber.
- Dlaczego stoimy?
- Zamieniamy lokomotywę
- Na drugą?
- Nie, na bimber.

Radziecki statek podpływa do afrykańskiego portu. Marynarz rzuca linę cumowniczą na brzeg, krzycząc do Murzyna stojącego na nabrzeżu:
- dierżi linu!
Murzyn nie rozumie. Rosjanin znów rzuca linę, krzycząc "Dierżi linu". Murzyn stoi bez ruchu. Rosjanin pyta:
- Gawari pa ruski?
Cisza
- Parlez vous francais?
Cisza
- Sprechen Sie Deutsch?
Cisza
- Do you speak English?
- Yes, I do
- No to dierżi linu!

Rozmawiają Breżniew i Reagan
- Lubię zbierać kawały, które o mnie opowiadają. Mam już trzy grube zeszyty!
- Ja też zbieram dowcipy na mój temat - mówi Breżniew - mam już trzy pełne łagry.

Spotyka się Gorbaczow z Bushem
- George, chyba niepotrzebnie tak szybko rozbroiliśmy nasz arsenał obronny.
- Święta racja, Gorbi
Do rozmawiających podchodzi skośnooki facet w mundurze:
- Koniec widzenia.

Szwajcaria. Podczas międzynarodowej konferencji naukowej przed hotelem znaleziono ciało radzieckiego naukowca, który wypadł w nocy przez okno. Ponieważ podejrzenie padło na mieszkającego z denatem amerykańskiego naukowca, zostaje poddany przesłuchaniu.
- Proszę opisać, co robiliście przez ostatnie 24 godziny.
- Wstaliśmy rano. Do drzwi zapukał boy hotelowy i zapytał, co zjemy na śniadanie. Ja - jak to u nas w zwyczaju - zamówiłem hamburgera i Coca Colę, a on - jak to u nich w zwyczaju - pół litra i śledzia. Gdy w południe zastukał boy i zapytał, co zjemy, ja - jak to u nas w zwyczaju - zamówiłem hamburgera i Coca Colę, a on - jak to u nich w zwyczaju - pół litra i śledzia. Wieczorem, gdy zastukał boy, ja - jak to u nas w zwyczaju - zamówiłem hamburgera i Coca Colę, a on - jak to u nich w zwyczaju - pół litra i śledzia. Kiedy w środku nocy ktoś zastukał, ja - jak to u nas w zwyczaju - założyłem szlafrok i otworzyłem drzwi, a on - jak to u nich w zwyczaju - otworzył okno...

Trzecią wojnę światową przeżyli tylko prezydent USA - Ford i sekretarz KC KPZR - Breżniew. Aby rozstrzygnąć, kto wojnę wygra, postanowili rozegrać pojedynek na rewolwery. Strzelają. Breżniew pada martwy. Po chwili słychać jeszcze jeden wystrzał. Tym razem na ziemi leży Ford. Kto go zabił?
- Lenin wiecznie żywy

Turysta przyjeżdża do Moskwy. Zatrzymuje taksówkę, wsiada i prosi o podwiezienie do najbliższego hotelu. Taksówkarz wciska pedał gazu i auto rusza z piskiem. Zbliżają się do skrzyżowania. Taksówkarz dodaje gazu
- Panie, co pan robisz. Czerwone światło!
- Cicho, ja Dżygit
Następne skrzyżowanie. Taksówka pędzi z dużą prędkością, wymijając auta.
- Panie.. panie, czerwone!
- Cicho, ja Dżygit
Na trzecim skrzyżowaniu taksówkarz ostro hamuje.
- Przecież jest zielone światło. Dlaczego pan nie jedzie?
- Żeby nas jakiś Dżygit z boku zap..ił?

W 65 rocznicę rewolucji październikowej w Moskwie odbył się pokaz siły. Breżniew próbował wejść na trybunę.

W Afganistanie toczy się wojna domowa pomiędzy afgańskimi wojskami reżimowymi, a Mudżachedinami. Powstańcom udaje się unieszkodliwić jeden z rządowych czołgów. Podbiegają do niego. Czołgista afgański otwiera klapę w wieżyczce czołgu i wychodząc z podniesionymi rękami woła:
- Nie strieliajtie, riebiata, nie strieliajtie.
- O kay, boy, o kay - odpowiadają Mudżachedini.

Weteran komunistyczny opowiada o swoich młodych latach, kiedy to widywał Lenina.
- Nasz wódz bardzo kochał dzieci.
- Czy możecie, towarzyszu, podać jakiś przykład?
- Niejeden, niejeden. Ot, choćby taki: Kiedy Włodzimierz Iljicz odpoczywał przed daczą, lubił golić się w parku. Pewnego ranka przechodziły obok dzieci i zawołały: "Dzień dobry towarzyszu Lenin." A Lenin na to: "Dzień dobry dzieci".
- To wszystko? A gdzie dowód na to, że kochał dzieci?
- No... przecież miał w ręku brzytwę i mógł rżnąć...

Wojna. Niemcy i Rosjanie siedzą w okopach. Rosjanie słyszą wołanie:
- Iwan! Iwan!
Iwan wychyla głowę z okopu i pada od strzału snajpera. Po chwili ktoś woła:
- Borys! Borys!
Borys wychyla głowę z okopu i pada od strzału snajpera. Rosjanie długo myślą, jak by odwdzięczyć się, w końcu decydują, że oni teraz zaczną wołać Niemców. Pierwsza próba:
- Hans! Hans!
- A kto woła?
- Ja - woła Pietia i pada od strzału snajpera.

Z depeszy agencji TASS: "Wczoraj na Morzu Czarnym zderzył się z górą lodową i zatonął amerykański okręt podwodny. Załogę góry lodowej odznaczono orderem Lenina."

Z okazji 100-lecia urodzin Lenina znany polski malarz miał namalować obraz pt. "Lenin w Polsce". Partyjna delegacja przyjeżdża z Moskwy, aby obejrzeć gotowe dzieło. Obraz przedstawia żonę Lenina - Nadieżdę Krupską w niedwuznacznej sytuacji z Dzierżyńskim.
- No dobrze, a gdzie tu jest Lenin?
- Jak to gdzie? W Polsce!

Z polowania wracają Rosjanie, ciągnąc za sobą niedźwiedzia. Zauważa ich Amerykanin i wskazując na misia, pyta:
- Grizli?
- Niet, strielali.

Zając ucieka z ZSRR do Polski. Na granicy spotyka go polski zając.
- Dlaczego uciekasz?
- Kastrują wielbłądy
- Co się martwisz, przecież nie jesteś wielbłądem.
- Tak, ale najpierw kastrują, a potem pytają o pochodzenie.

Zasypana śniegiem tajga, jadą saniami Rosjanin, Polak, Niemiec i Amerykanin. Nagle do sań doskakuje stado głodnych wilków. Już mają ich dopaść, lecz Ruski wyrzuca z sań Niemca. Wilki rozszarpują nieszczęśnika. Nie na długo powstrzymuje to zwierzęta, które doganiają sanie. Ruski wyrzuca Amerykanina. Wilki rozszarpują go, jednak po chwili znów są przy saniach. Wówczas Ruski wyjmuje strzelbę i po kolei strzela do każdego z wilków. 
- Dlaczego - pyta Polak - od razu ich nie zastrzeliłeś?
Ruski wyjmuje butelkę wódki
- Coś ty?! Pół litra na czterech?

ZSRR, lata terroru stalinowskiego. Pociągiem jedzie trzech mężczyzn, bojąc odezwać się do siebie.
- Może porozmawialibyśmy - proponuje pierwszy, lecz nikt mu nie odpowiada. - No to może najpierw przedstawmy się sobie, ale żeby było ciekawiej, mówmy swoje nazwiska, jakby to były zagadki. Na przykład moje nazwisko pochodzi od dużego zwierzątka lubiącego miód.
- Miedwiediew - zgadują równocześnie pozostali mężczyźni
- A moje nazwisko - mówi drugi - pochodzi od zwierzątka, które skacze i lubi marchew.
- Zajcew - zgadują pozostali - a pan?
- Moje nazwisko składa się z dwóch części. Pierwsza to to, jak było u nas przed rewolucją, a druga to to, jak jest teraz.
- Dobrochujew, jesteście aresztowani!

Żołnierz radziecki ze stacjonującej w Polsce jednostki wchodzi do restauracji i zamawia piwo. Kelnerka przynosi kufel piwa z tekturową podstawką. Po kilku minutach żołnierz znów zamawia piwo. Kelnerka znów przynosi kufel piwa i tekturową podstawkę, bo przyniesionej poprzednio już nie ma. Przy trzecim i czwartym piwie podstawki znów znikają. Piąte piwo kelnerka przynosi już bez podstawki. Rosjanin zdziwiony:
- Wafla uże niet?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora