Podobnie jak ostatnio numer był trójkolorowy - oprócz białej i czarnej barwy dodatkowo użyto także koloru różowego (okładka, ostatnia strona i dwa rysunki). Cena, jak wszystko w owych czasach, zmieniła się - ten numer kosztował już 900 złotych, co oznacza już drugą podwyżkę w niespełna rok. W numerze opublikowano 46 dowcipów oraz sześć rysunków autorstwa Szczepana Sadurskiego, które dotyczyły głównego tematu numeru, a także osiem dowcipów na siódmej stronie, zatytułowanych "Aktualny dowcip polityczny". W numerze znalazło się także miejsce na wstępniak, przypomnienie o "konkursie" ze zbieraniem kuponów oraz "Milion za dowcip". Z kolei niemal całą ostatnią stronę zajęła reklama nowo wydanej pozycji - pierwsza część z serii książek pod wspólnym tytułem, a więc "333 najlepsze dowcipy".
* * *
Chruszczow i Kennedy ścigali się ze sobą w biegu na 100 metrów. Zwyciężył Kennedy. TASS relacjonuje: "Wczoraj odbył się wyścig na 100 metrów pomiędzy Chruszczowem i Kennedym. Chruszczow zajął zaszczytne drugie miejsce. Kennedy przybiegł przedostatni."
- Czy dysydenci w ZSRR narażeni są na osadzanie w więzieniach?
- Kto tu mówi o narażaniu? Oni w więzieniu czują się jak u siebie w domu!
- Czy to prawda, że niektórzy funkcjonariusze partyjni w ZSRR zarabiają lepiej od niejednego kapitalisty na Zachodzie?
- Tak - i jest to najlepszy dowód słabości systemu kapitalistycznego.
- Czym różni się komunista radziecki od chińskiego?
- Komunista chiński jest bardziej żółty
- Czym się różni bajka amerykańska od radzieckiej?
- Amerykańska bajka zaczyna się od słów: "Kiedyś, dawano, dawno temu...". Radziecka zaczyna się od słów: "Kiedyś, w przyszłości, gdy już będzie komunizm..."
- Dlaczego przy słynnym dziale na okręcie Aurora zawsze stoi wartownik?
- Żeby komuś nie przyszło do głowy znów z niego wystrzelić.
- Dlaczego umarł Breżniew?
- Bo Reagan ogłosił embargo na części zamienne.
Dzieci wybrały się z nauczycielką do parku na lekcję przyrody. Na jednej z alejek spotykają wiewiórkę. Nauczycielka pyta:
- Dzieci, co to za zwierzątko?
- Kotek! Kotek!
- Nie, to nie jest kotek. Popatrzcie dobrze.
- Piesek! Piesek!
- Nie. Przypomnijcie sobie, o czym mówiliśmy przez cały rok szkolny.
Tym razem dzieci bez wahania odpowiadają:
- Lenin! Lenin!
II wojna światowa. Rosjanie skonstruowali nieprawdopodobnie wielki samolot. Trwa pierwszy lot bojowy. Nagle zapala się światełko alarmowe.
- Wania, bierz rower i jedź na lewe skrzydło!
Po dwóch godzinach Wania wraca i mówi:
- Wsio w pariadkie.
Po chwili - znów alarm.
- Wania, wsiadaj w samochód i jedź sprawdzić, co z ogonem naszego samolotu.
Po dwóch godzinach Wania wraca. Wysiada z samochodu i melduje:
- Wsio w pariadkie, tylko jakiś Messerschmidt lata koło reflektora.
- Jak się nazywa najbardziej komfortowy dom starców na świecie?
- Kreml
Lenin ożył i prosi o roczniki "Prawdy" z ostatnich 60 lat. Czyta: "Przyjęcie na Kremlu", "Śniadanie na Kremlu", "Obiad na Kremlu"...
- Co wyście mi dali? - woła oburzony - przecież to jadłospis!
Moskiewska milicja zatrzymała w środku nocy dziwkę. Po spisaniu personaliów pytają ją o zawód.
- Tak sobie chodzę od latarni do latarni...
- Wania, pisz! Dorożnyj elektrik!
Nareszcie przywódca ZSRR dogadał się z papieżem! Chruszczow zgodził się, że świat stworzył Pan Bóg, zaś papież uznał, iż odbyło się to przy pomocy uczonych radzieckich.
- Podobno w niektórych rejonach ZSRR rośnie pszenica jak słupy telegraficzne.
- Owszem, nawet nieco rzadziej.
Przez zaśnieżoną tajgę podąża dalekobieżny pociąg. Nagle staje. Pasażerowie zniecierpliwieni kilkugodzinnym postojem na odludziu idą do maszynisty. Widzą go w towarzystwie kilku mężczyzn, jak gra w karty i popija bimber.
- Dlaczego stoimy?
- Zamieniamy lokomotywę
- Na drugą?
- Nie, na bimber.
Rozmawiają Breżniew i Reagan
- Lubię zbierać kawały, które o mnie opowiadają. Mam już trzy grube zeszyty!
- Ja też zbieram dowcipy na mój temat - mówi Breżniew - mam już trzy pełne łagry.
Szwajcaria. Podczas międzynarodowej konferencji naukowej przed hotelem znaleziono ciało radzieckiego naukowca, który wypadł w nocy przez okno. Ponieważ podejrzenie padło na mieszkającego z denatem amerykańskiego naukowca, zostaje poddany przesłuchaniu.
- Proszę opisać, co robiliście przez ostatnie 24 godziny.
- Wstaliśmy rano. Do drzwi zapukał boy hotelowy i zapytał, co zjemy na śniadanie. Ja - jak to u nas w zwyczaju - zamówiłem hamburgera i Coca Colę, a on - jak to u nich w zwyczaju - pół litra i śledzia. Gdy w południe zastukał boy i zapytał, co zjemy, ja - jak to u nas w zwyczaju - zamówiłem hamburgera i Coca Colę, a on - jak to u nich w zwyczaju - pół litra i śledzia. Wieczorem, gdy zastukał boy, ja - jak to u nas w zwyczaju - zamówiłem hamburgera i Coca Colę, a on - jak to u nich w zwyczaju - pół litra i śledzia. Kiedy w środku nocy ktoś zastukał, ja - jak to u nas w zwyczaju - założyłem szlafrok i otworzyłem drzwi, a on - jak to u nich w zwyczaju - otworzył okno...
Turysta przyjeżdża do Moskwy. Zatrzymuje taksówkę, wsiada i prosi o podwiezienie do najbliższego hotelu. Taksówkarz wciska pedał gazu i auto rusza z piskiem. Zbliżają się do skrzyżowania. Taksówkarz dodaje gazu
- Panie, co pan robisz. Czerwone światło!
- Cicho, ja Dżygit
Następne skrzyżowanie. Taksówka pędzi z dużą prędkością, wymijając auta.
- Panie.. panie, czerwone!
- Cicho, ja Dżygit
Na trzecim skrzyżowaniu taksówkarz ostro hamuje.
- Przecież jest zielone światło. Dlaczego pan nie jedzie?
- Żeby nas jakiś Dżygit z boku zap..ił?
W Afganistanie toczy się wojna domowa pomiędzy afgańskimi wojskami reżimowymi, a Mudżachedinami. Powstańcom udaje się unieszkodliwić jeden z rządowych czołgów. Podbiegają do niego. Czołgista afgański otwiera klapę w wieżyczce czołgu i wychodząc z podniesionymi rękami woła:
- Nie strieliajtie, riebiata, nie strieliajtie.
- O kay, boy, o kay - odpowiadają Mudżachedini.
Wojna. Niemcy i Rosjanie siedzą w okopach. Rosjanie słyszą wołanie:
- Iwan! Iwan!
Iwan wychyla głowę z okopu i pada od strzału snajpera. Po chwili ktoś woła:
- Borys! Borys!
Borys wychyla głowę z okopu i pada od strzału snajpera. Rosjanie długo myślą, jak by odwdzięczyć się, w końcu decydują, że oni teraz zaczną wołać Niemców. Pierwsza próba:
- Hans! Hans!
- A kto woła?
- Ja - woła Pietia i pada od strzału snajpera.
Z okazji 100-lecia urodzin Lenina znany polski malarz miał namalować obraz pt. "Lenin w Polsce". Partyjna delegacja przyjeżdża z Moskwy, aby obejrzeć gotowe dzieło. Obraz przedstawia żonę Lenina - Nadieżdę Krupską w niedwuznacznej sytuacji z Dzierżyńskim.
- No dobrze, a gdzie tu jest Lenin?
- Jak to gdzie? W Polsce!
Zając ucieka z ZSRR do Polski. Na granicy spotyka go polski zając.
- Dlaczego uciekasz?
- Kastrują wielbłądy
- Co się martwisz, przecież nie jesteś wielbłądem.
- Tak, ale najpierw kastrują, a potem pytają o pochodzenie.
ZSRR, lata terroru stalinowskiego. Pociągiem jedzie trzech mężczyzn, bojąc odezwać się do siebie.
- Może porozmawialibyśmy - proponuje pierwszy, lecz nikt mu nie odpowiada. - No to może najpierw przedstawmy się sobie, ale żeby było ciekawiej, mówmy swoje nazwiska, jakby to były zagadki. Na przykład moje nazwisko pochodzi od dużego zwierzątka lubiącego miód.
- Miedwiediew - zgadują równocześnie pozostali mężczyźni
- A moje nazwisko - mówi drugi - pochodzi od zwierzątka, które skacze i lubi marchew.
- Zajcew - zgadują pozostali - a pan?
- Moje nazwisko składa się z dwóch części. Pierwsza to to, jak było u nas przed rewolucją, a druga to to, jak jest teraz.
- Dobrochujew, jesteście aresztowani!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora. Uwaga - niedopuszczalne jest umieszczanie w polu "autor" adresu internetowego.