sobota, 30 listopada 2013

Podaj dalej

   Teleturniej pojawił się w 1998 roku w stacji, która przetrwała zaledwie dwa lata. Nazywała się Nasza TV. A teleturniej brzmiał Podaj dalej.
   Znalazłem wiele krytycznych opinii na temat tego teleturnieju. Ja tam dość często go oglądałem, choć jakoś strasznie mądry to on nie był. Na czym polegał? Otóż rywalizowały ze sobą bodaj dwie drużyny pięcioosobowe. Generalnie chodziło o to, aby przekazać kolejnym kolegom z drużyny za pomocą słów naprowadzających przedstawione przez prowadzącego hasło. Gdy pierwsza osoba przekazywała drugiej, pozostałe trzy stały tyłem i miały założone słuchawki (głośna muzyka). Haczyk polegał na tym, że słowa naprowadzające nie mogły się powtarzać. Czasu było chyba na całą kolejkę 40 sekund. Zgadywanie było przerywane, jeśli słowo opisujące się powtórzyło, skończył się czas albo zawodnik powiedział inną formę hasła lub gestami naprowadził na właściwe hasło.
   Za każde hasło drużyna zarabiała pieniądze. Nie pamiętam ile, ale jakieś groszowe kwoty (w porównaniu z innymi teleturniejami). Pieniądze dostawało się tylko, jeśli słowo zostało przekazane od pierwszej do ostatniej osoby. Jeśli po rundzie zasadniczej obydwie drużyny miały taką samą sumę, o tym, kto weźmie udział w finale, decydowała runda dodatkowa. Wówczas to kapitan "mistrzów" (o tym za chwilę) widział, jakie jest hasło i decydował, czy to oni mają przekazywać to słowo, czy też przeciwnicy. Jeśli drużynie udało się hasło przekazać, wchodziła do finału, jeśli nie - wchodził rywal.
   O co chodzi z tymi mistrzami? Ano prosta sprawa, drużyna, która w danym odcinku docierała do finału, automatycznie kwalifikowała się do kolejnego odcinka. Jak wyglądał finał? Jedna z osób z drużyny otrzymywała hasło i musiała podać cztery dodatkowe hasła, które z nim się wiążą, takie, na które wpadną koledzy/koleżanki z drużyny. Następnie drużyna miała 20 sekund na odgadnięcie tych czterech słów. Każdy zawodnik przez pięć sekund wymieniał tyle słów, ile przyszło mu do głowy, najważniejsze było, aby wreszcie trafić te właściwe. Raz się udawało, innym razem nie.
   Program później pojawił się w RTL 7 (lata 2000-2001), wówczas prowadził go Wiesław Tupaczewski z Kabaretu Otto. Kto prowadził wcześniej? Tego niestety nie pamiętam. Nie pamiętam też konkretnych sum pieniężnych, jakie można było wygrać. Mam za to skojarzenie, że drużyny często składały się z osób tej samej płci...
   Podaj dalej, jak większość teleturniejów, nie został wymyślony w Polsce. Powstał w USA pod nazwą Bruce Forsyth's Hot Streak w 1986 roku. Najdłużej był emitowany w Niemczech (Ruck-Zuck), bo aż kilkanaście lat. Pojawił się też w Rosji (ponownie wrócił w jesiennej ramówce 2013 roku w stacji Karusel), Izraelu, Hiszpanii, Indonezji, Grecji, Belgii, Francji i Australii.
   A gdyby ktoś miał ochotę zobaczyć, jak wygląda czołówka, znajdzie ją pod tym linkiem.

sobota, 23 listopada 2013

Krzyżówka szczęścia

   Teleturniej Krzyżówka szczęścia emitowany był w latach 1995-2003 w różnych stacjach telewizyjnych. Pokazywały go m.in. TVP Wrocław, TV Polonia (nie były to powtórki, ale premierowe odcinki) oraz TVP 2. Prowadzącymi byli m.in. Agata Młynarska czy Tomasz Stockinger.
   W programie brały udział trzy osoby (później pary). Program rozpoczynał się od przedstawienia uczestników. Pierwszy wybierał trzy pola z dostępnych dziewięciu, drugi kolejne trzy z pozostałych sześciu, a trzeci otrzymywał pozostałe trzy. Pod każdym polem kryły się cyfry, które mówiły, z ilu liter składa się hasło. Uczestnicy odpowiadali na wybrane pola-hasła. Jeśli nie znali odpowiedzi, hasło zaczynało się "odsłaniać" poczynając od pierwszej litery. Uczestnik mógł próbować je odgadnąć do momentu, dopóki zasłonięta była choć jedna litera. Uczestnik zdobywał tyle punktów, ile liter w haśle odsłonił (odgadł).
   W kolejnym etapie cała trójka odgadywała dużą krzyżówkę. Tu także za każdą odsłoniętą literę zdobywano punkt. Dwóch uczestników z największą liczbą punktów przechodziło do kolejnego etapu, w którym każdy rozwiązywał swoją małą krzyżówkę. Zasady jak w rundzie wstępnej - to znaczy hasła zaczynały się odsłaniać, jeśli uczestnik nie znał odpowiedzi. Wcześniej (albo później) ta runda była pomijana, albo też wyglądała inaczej - uczestnicy odgadywali sześc haseł składających się od 4 do 9 liter.
   W finale w zależności od edycji brał udział uczestnik z najlepszym wynikiem, albo dwie najlepsze pary. Do odgadnięcia było hasło finałowe - jakieś przysłowie lub powiedzenie. Kilka liter odsłanianych było losowo, albo przez publiczność, pięć kolejnych odsłaniał uczestnik (lub para z najlepszym wynikiem). Potem w określonym czasie trzeba było zgadnąć hasło. Jeśli się nie udało, można było (choć nie wiem, czy we wszystkich edycjach) kupić literę oddając prezent, który wygrało się w rundzie zasadniczej. W przypadku dwóch par próby odgadnięcia i kupowanie liter odbywało się naprzemiennie (zaczynała para z najlepszym wynikiem).
   Teleturniej był dość ciekawy, można było pobawić się w zgadywanie haseł. Zmuszał do myślenia. Szkoda, że zniknął z anteny.

sobota, 16 listopada 2013

Big Brother - część 2

   Tydzień temu, w tym miejscu pisałem o programie Big Brother. Dziś, zgodnie z zapowiedzią, kilka informacji dotyczących niektórych uczestników tego reality show.
  
   Zanim jednak o uczestnikach, jeszcze jedna informacja. Otóż, przynajmniej podczas pierwszej edycji programu, wydawany był tygodnik o nazwie "Big Brother" - kolorowe pisemko w stylu Bravo (takie ja przynajmniej miałem wrażenie). Nie wiem, czy dobrze się sprzedawało, ja w każdym razie nabyłem dwa numery i zaprzestałem, bo jakoś nic nowego i ciekawego tam nie znajdowałem.
   Kolejna ciekawostka - Jerzy Gruza nakręcił aż dwa filmy, w którym udział wzięły osoby z Big Brothera. Pierwszym z nich był Gulczas, a jak myślisz... (2001 rok). Tytuł nawiązywał do częstego pytania zadawanego przez jedną z uczestniczek pierwszej edycji - Karolinę, skierowanego do Piotra Gulczyńskiego. Oprócz tej dwójki w filmie udział wzięli także Alicja, Gosia, Grzegorz, Manuela, Klaudiusz, Janusz, Monika, Rafał i Sebastian. Łącznie więc aż jedenastu uczestników pierwszej edycji pojawiło się w tym filmie. Drugą produkcją był film z 2002 roku Yyyreeek! Kosmiczna nominacja, również w reżyserii Jerzego Gruzy. Udział wzięli: Karolina, Grzegorz, Gulczas, Manuela i Alicja z pierwszej edycji, a także Irek, Wojtek Glanc, Agnieszka, Ilona i Arek z drugiej edycji. Nie określiłbym tych filmów jako wartych obejrzenia...
   Zacząć wypada od zwycięzcy pierwszej edycji. Janusz Dzięcioł kilka lat po zwycięstwie w Big Brotherze trafił do wielkiej polityki. Od 2007 roku jest posłem w sejmie, jest członkiem Platformy Obywatelskiej, do której zapisał się dopiero po tym, jak po raz pierwszy został posłem. Startował też w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale nie został wybrany. Do sejmu trafił także inny uczestnik pierwszej edycji - Sebastian Florek. Jako poseł SLD zasiadał w sejmie w latach 2001-2005. Nie udało mu się dostać do Parlamentu Europejskiego. W trakcie kadencji sejmowej został przez media oskarżony o zabójstwo człowieka w wypadku samochodowym, chociaż w nim nie uczestniczył. Wszystko przez to, że zatrzymał się przy pogruchotanym aucie, wezwał karetkę i zaczął reanimować człowieka. Media ostro go zjechały, gdy jednak został uniewinniony, niemal nikt nie zamieścił sprostowania. Po czterech latach w Sejmie wrócił do rodzinnej miejscowości. Zajął się gospodarstwem agroturystycznym, hodowlą krów mięsnych i plantacją wierzby energetycznej.
   Marzena Wieczorek, zwyciężczyni drugiej edycji programu, nadal jest aktorką, spotkać ją jednak można chyba tylko na deskach teatru. Od niemal 20 lat zobaczyć ją można w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim. Big Brother nie zmienił więc jej życia, nie zmieniła pracy i nie została zasypana rolami filmowymi i serialowymi. Trudno natomiast znaleźć jakąś informację o zwycięzcy trzeciej edycji Piotrze Boruckim, poza tym, że po programie zdecydował się wyjechać z rodzinnego miasta - Polic.
   Sporą popularność zyskali przede wszystkim uczestnicy pierwszej edycji. Manuela Michalak, obecnie Jabłońska, przez pewien czas była współprowadzącą "Maraton uśmiechu" w TVN, obecnie zaś działa w branży fryzjerskiej. Małgorzata Maier również prowadziła programy w TVN - "Dom pełen pomysłów" oraz :"Kto was tak urządził?". Według dostępnych informacji obecnie zajmuje się projektowaniem i urządzaniem wnętrz. Klaudiusz Sevković natomiast próbował robić wszystko. Napisał dwie książki, wydał płytę, prowadził programy kulinarne w telewizji. Obecnie jest radnym miasta Chorzów oraz prezesem Klubu Piłki Ręcznej Ruch Chorzów (kobiet). Piotr Gulczyński także napisał książkę, od jego przydomku pojawiło się też swego czasu piwo Gulczas, Przez wiele lat też działał w klubie motocyklowym "Black Rider". Grzegorz Mielec jakiś czas po zakończeniu programu wyjechał do Brazylii, Karolina Pachniewicz trafiła do Wielkiej Brytanii, Alicja Walczak założyła firmę fotograficzną Aliart,
   Wojciech Witczak z drugiej edycji Big Brother jest dyrektorem generalnym Fashion Designers Group, Agnieszka Lorek kilka lat po programie wyjechała z Polski. Zupełnie niespodziewana (dla mnie) zwyciężczyni IV edycji Jolanta Rutowicz miała pięć minut w mediach. Potem przebywała w USA. W maju tego roku pojawiła się w Polsce i obwieściła, że... jest w ciąży... Generalnie rzecz ujmując nadal nie mogę wyjść z podziwu, że dziewczyna, która nie grzeszyła lub nie okazywała inteligencji, nie należała do piękności, zdobyła taką popularność. 
   A inni? Szczerze mówiąc w zdecydowanej większości są dla mnie anonimowymi postaciami. Najbardziej dali się bowiem zapamiętać uczestnicy pierwszej edycji. W piątej nawet nie wiedziałem, kto wygrał (teraz już wiem, że był to Janusz Strączek).

sobota, 9 listopada 2013

Big Brother - część 1

   To był pierwszy program, w którym można było podglądać praktycznie non stop ludzi zamkniętych w przygotowanym specjalnie do tego celu domu. Big Brother, bo o nim mowa, zapoczątkował serię tego typu reality show.
   Pierwsza edycja, nie tylko przeze mnie uznana za najlepszą, rozpoczęła się w marcu 2001 roku. Tylko z tej edycji pamiętam wszystkich uczestników, tylko tę edycję śledziłem dość regularnie. Dlaczego była najlepsza? Bo to było coś nowego, ludzie, którzy trafili do domu Wielkiego Brata nie mieli pojęcia, jak się zachować, jak wypadają przed kamerami i choć czasami mogło się wydawać, że przez to ich zachowanie jest drętwe, to przynajmniej mało było gry.
   W kolejnych edycjach ludzie bardziej już się lansowali, starali się przede wszystkim dobrze wypaść przed kamerą, a niekoniecznie być sobą. trzecia edycja dobitnie zaś o tym przekonała (seks Kena i Frytki)... O kolejnych nawet szkoda wspominać, szczerze mówiąc uważam, że zupełnie niepotrzebnie reaktywowano ten format.
   Na czym polegał program? Dwanaście wybranych w castingu osób weszło do domu Wielkiego Brata. Byli odcięci od świata, nie znali żadnych wieści, co się dzieje na zewnątrz, żadnych wiadomości o polityce, gospodarce, sporcie, itp. Chyba że Wielki Brat zadecydował inaczej (tak się zdarzyło bodaj w przypadku jakiegoś meczu, gdy mieszkańcy dostali telewizor, magnetowid i kasetę VHS z nagranym meczem). Uczestnicy mieli w domu mieszkać, zajmować się domem, wykonywać zadania przydzielone przez Wielkiego Brata i czekać na eliminacje. Raz na dwa tygodnie, a potem raz na tydzień odbywały się tzw. nominacje. Każdy z uczestników musiał wskazać dwie osoby, które jego zdaniem powinny odejść z programu. Uzasadnienia często były beznadziejne, tak jakby nikt nikogo nie chciał urazić. Spośród dwóch (a w przypadku równej liczby punktów trzech, czterech, itp.) uczestników z największą liczbą głosów widzowie wybierali tę, która opuszczała dom. W finale pozostawały trzy osoby i spośród nich widzowie wskazywali zwycięzcę.
   Zadania były różne. Mnie na przykład najbardziej przypadło do gustu udawanie innego uczestnika programu (I edycja). Wówczas to chyba najbardziej zyskał Janusz Dzięcioł, późniejszy zwycięzca pierwszej edycji, który udawał Karolinę. W pierwszej edycji zrezygnowała w trakcie programu tylko jedna osoba - wspomniana Karolina (zdaje się, że to było po tym, jak Janusz ją udawał, a wyeliminowany został Grzegorz, do którego ona się "kleiła"). Karnie został za to wyeliminowany Piotr Lato (nie pamiętam dokładnie, ale chyba złamał regulamin). W drugiej edycji głośno było o Ireneuszu Grzegorczyku, który momentami zachowywał się, jakby zwariował i który ze względów zdrowotnych (określiłbym to w ten sposób: nie podołał psychicznie) opuścił program. Trzecia edycja nieco różniła się od dwóch poprzednich, uczestnicy byli podzieleni na dwie grupy i uczestniczyli w rywalizacji między sobą w różnych konkurencjach.
   Pierwsze trzy edycje realizował TVN, a dom znajdował się w Sękocinie pod Warszawą. Pozostałe - TV 4, a dom znajdował się w okolicach Wrocławia (Bielany). Zasady nieco różniły się od siebie. W edycjach TVN rzadko dochodziło do sytuacji, że nowy uczestnik pojawiał się w trakcie programu w domu (chyba że zamiast kogoś, kto zrezygnował), w TV 4 było to praktykowane nagminnie. Poza tym powstała też tzw. wersja VIP (w TV 4).
   Co można było wygrać w Big Brotherze? W trzech pierwszych edycjach po 500 000 tysięcy złotych. W czwartej 100 tys., zaś w ostatniej 50 tys. i motocykl. W czasach TVN można było oglądać program trzy razy dziennie - ok. 17.45 (pół godziny), ok. 20 (przez niespełna godzinę) i późnym wieczorem (ok. 23) przez pół godziny. Pierwsza edycja przyciągała przed telewizory ponad 4 miliony widzów, ostatnia - ok. 300 tys. W internecie, albo - jak w pierwszej edycji - na jednym z kanałów telewizyjnych, można było non stop podglądać uczestników, zarówno w pokojach jak i łazience. Kamer nie było chyba tylko w toalecie...
   Co słychać u niektórych uczestników Big Brother? Co się z nimi działo po wyjściu z programu? O tym napiszę w następnym poście.
   Big Brother oczywiście nie został wymyślony w Polsce. Program powstał w Holandii w 1997 roku, choć pierwsza edycja w tym kraju pojawiła się dopiero w roku 1999. W niektórych krajach powstało mnóstwo edycji. Na przykład w Australii w przyszłym roku pojawi się 11 edycja reality show, w Brazylii 14, we Włoszech 13, a w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii 15. W Niemczech powstało 11 edycji, ale od dwóch lat nie powstała kolejna. Rekordzistą jest USA, tam planowana jest już szesnasta edycja programu. Gdzie trafił jeszcze Wielki Brat? Wszędzie! Program pojawił się w Izraelu, na Filipinach, w Indiach, Wietnamie, Słowenii, Albanii, Kolumbii, Ekwadorze, Indonezji, Nigerii, Peru, Ukrainie czy na Litwie. Nie mogło także zabraknąć edycji rosyjskiej, tam jednak tylko jedna edycja powstała, w 2005 roku pod nazwą Bolszoj brat. W niektórych krajach hiszpańskojęzycznych (jak Argentyna) program emitowano zaś pod nazwą Gran Hermano.

sobota, 2 listopada 2013

Rosyjska ruletka

   Pamiętacie teleturniej Rosyjska ruletka emitowany w latach 2002-2004 przez telewizję Polsat? Najpierw prowadził go Henryk Talar, później, a jakże, wszechobecny Krzysztof Ibisz. Już wtedy można było odnieść wrażenie, że gdy tylko otworzy się lodówkę, z niej także Ibisz wyskoczy... Program był emitowany we wtorki i czwartki, bodaj ok. 19.15.
   Zasady wyglądały następująco. Udział w teleturnieju brało 5 osób, które stawały na jednej z sześciu zapadni. Rozgrywano cztery rundy eliminacyjne. Grę rozpoczynał prowadzący, który losował jednego z uczestników. Dany zawodnik wysłuchiwał pytania i wskazywał osobę, która ma na nie odpowiedzieć. Jeśli wskazany odpowiedział dobrze, to on wskazywał kolejną osobę, a na jego konto wędrowała określona suma pieniędzy (w zależności od rundy między 300 zł, a 1,5 tys.). Zła odpowiedź, to strata pieniędzy na rzecz gracza, który wyznaczył go do odpowiedzi, a także uruchomienie rosyjskiej ruletki. W zależności od rundy losowano od 1 do 4 pól. Jeśli w gronie wylosowanych pól znalazło się to, na którym stał odpowiadający zawodnik, uruchamiała się zapadnia i zawodnik odpadał z gry...
   W finale w pierwszej edycji gracz losował 3, 4 i 5 zapadni, a następnie wybierał pole, na którym stawał i słuchał pytania. Zła odpowiedź - otwierały się wylosowane zapadnie. W drugiej edycji finał wyglądał inaczej. Zawodnik musiał w ciągu minuty odpowiedzieć na dziesięć pytań (z wariantami odpowiedzi), co 10 sekund otwierała się jedna zapadnia (czynnik psychologiczny). Jeśli zdążył, grał dalej, jeśli nie wpadał do zapadni i kończył grę.
   Finał składał się z 3 rund. W pierwszej wygrywano 5 tys., w drugiej 25 tys., w trzeciej 100 tys. Podobno tylko raz padła główna wygrana. Po każdej wygranej w drugiej edycji można było się wycofać, czyli można na przykład było odejść z 25 tys. na koncie.
   Program został wymyślony w 2001 roku w USA jako Roussian roulette.Emitowany był jednak w wielu innych krajach  Choćby w zeszłym roku po raz pierwszy program trafił do Portugalii i Hiszpanii. Wcześniej emitowany był m.in. w Grecji, Hongkongu, Singapurze, Turcji, Rumunii, Indonezji, Indiach, Chile, Argentynie, Bułgarii, Brazylii i Egipcie. U nas emisję zakończono po dwóch edycjach.