sobota, 27 grudnia 2014

Sto procent dla stu

   Zupełnie zapomniany teleturniej, który pojawiał się w Polsacie w latach 1998-1999 bodaj w niedziele. Prowadzącym była Ewa Wachowicz
   W każdym odcinku teleturnieju brało udział sześć osób. Rozgrywka rozpoczynała się od rundy wstępnej, każdy odpowiadał w niej na trzy pytania. Dobra odpowiedź - to żeton wart 100 złotych. Po rundzie wstępnej rozpoczynała się właściwa rozgrywka. Prowadząca wyciągała trzy kostki do gry i nimi losowała, kto ma odpowiadać.na pytania. Mogło się zdarzyć, że w danej serii pytań będą odpowiadać trzy różne osoby wskazane przez kości, ale przy odrobinie szczęścia mogło się zdarzyć, że jedna osoba będzie wylosowana trzykrotnie, a to oznaczało, że odpowiadać ona będzie na aż 5 pytań. W przypadku gdy kości dwukrotnie wskazały tę samą liczbę - uprawniało to uczestnika do odpowiedzi na trzy pytania. Każda odpowiedź warta, jak poprzednio, 100 złotych. Maksymalna liczba pytań - 72.
   Na stole, przy którym siedzieli uczestnicy, znajdowała się odpowiednia tablica oznaczona numerami zawodników. Fragment tablicy przydzielony do każdego z uczestników składał się z bodaj kilkunastu pól. Dotarcie na pole nr 7 (lub wyższe) i kolejne wylosowanie uprawniało do gry o nagrodę odcinka - drobna kwota, nie wiem czy zawsze była taka, ale w odcinku dostępnym w internecie było to ledwie 1400 złotych. Uczestnik sam decydował, czy chce grać o nagrodę odcinka czy też nie. Żeby ją wygrać, musiał odpowiedzieć na trzy pytania, jeśli jednak choć raz się pomylił, tracił trzy żetony. Czas na odpowiedź na pytanie za każdym razem wynosił 6 sekund.
   Czego dotyczyły pytania? Zdaje się, że za każdym razem znajomości jakiejś książki. Niestety, nie wiem, czy co odcinek książka się zmieniała, czy też za każdym razem była to ta sama książka. Nie wiem też, w jaki sposób można było wygrać nagrodę główną (bodaj około 30 tysięcy) - być może poprzez dotarcie do końca planszy? Jeśli więc ktoś pamięta coś więcej z tego teleturnieju - będę wdzięczny za przesłanie informacji.

wtorek, 16 grudnia 2014

Czwartkowe seriale kryminalne - część 3

   Wyborom pozycji w dany czwartek w czasach PRL przez ludzi z TVP nie towarzyszyła chyba żadna logika, dlatego też chyba któregoś pięknego dnia zdecyduję się w tym miejscu na dokładniejsze przedstawienie, jak to skakano z serialu na serial... Ale póki co kolejna porcja seriali, jakie pojawiały się w czwartki.
   Kojak - świetnie znany serial amerykański z Tellym Savalasem w roli głównej, który premierę w Polsce miał w latach siedemdziesiątych. Podobno w epizodach wystąpili Sylwester Stallone, Richard Gere i Paul Anka. W latach 1973-1978 nakręcono w sumie aż 118 odcinków. Chyba prawie wszyscy kojarzą łysego porucznika, którego często nieodłącznym elementem były... lizaki. A podobno zastanawiano się, czy główną rolę nie powinien zagrać Marlon Brando...
   Gliniarz i prokurator - Joe Penny jako Jake i William Conrad jako prokurator - któż nie pamięta tej pary? Zresztą grubemu prokuratorowi często towarzyszył pies... W latach 1987-1992 nakręcono 106 odcinków serialu, który wiele razy był emitowany w Polsce. Najpierw przez TVP 1, a później zdaje się pojawiał się także m.in w TV 4, TV Puls i Polsacie. Serial u nas pojawił się pod koniec lat 80 lub na początku 90. Ciekawie brzmi oryginalny tytuł serialu - Jake and the Fatman
   Herkules Poirot (Poirot) - Serial kręcony był w latach 1989-2013, premierę w Polsce miał zaś w 1990 roku. Łącznie powstało 70 odcinków. Główną rolę grał David Suchet. Serial powstał na podstawie twórczości Agaty Christie, która w wielu swoich książkach bohaterem czyniła właśnie Herkulesa Poirot, detektywa, który cechował się niezwykłym intelektem i instynktem, dzięki czemu rozwiązywał nawet najbardziej zawiłe zagadki kryminalne.
   Spotkania w mroku (oryginalny tytuł: rendez-vous en noir) - To sześcioodcinkowy serial produkcji francuskiej, który premierę w Polsce miał bodaj w styczniu 1980 roku. Wyrzucona z samolotu przez bawiących się przyjaciół butelka trafiła dziewczynę powodując jej śmierć. Jej chłopak odnajduje po kolei bawiących się i mści się za to wydarzenie... Jedną z głównych ról zagrał Daniel Auteuil.
   Powrót świętego - Kilka odcinków serialu pojawiło się chociażby w 1980 roku. Główną rolę grał Ian Ogilvy. Serial był niejako kontynuacją serialu "Święty" z lat 60 (wówczas główną rolę grał Roger Moore), a główna postać zwała się oczywiście Simon Templar. Angielski serial został nakręcony w latach 1978-1979, powstały łącznie 24 odcinki. Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, o co w nim chodziło - w jednym zdaniu: główny bohater pomagał rozwikłać różnego rodzaju problemy nie tylko swoim znajomym. Kiedyś jednak telewizja miała dziwną praktykę - nadawała seriale po kilka odcinków, przerywała emisję i wracała do niego (lub nie) po pewnym czasie, dlatego też między poszczególnymi odcinkami pojawiały się m.in. kolejne odcinki serialu Aniołki Charliego...
   Brygady tygrysa - serial francuski, który zdaje się miał premierę w Polsce w 1976 roku, pojawił się też cztery lata później. Serial był kręcony w latach 1974-1983, łącznie powstało 36 odcinków. Tygrys, a więc jeden z francuskich polityków utworzył specjalne brygady zmotoryzowane (czyli takie, które z rowerów i koni przesiadła się na bardziej nowoczesne środki lokomocji). To właśnie jej śledztwa przedstawia serial. Akcja dzieje się w latach 1907-1929. Głównym bohaterem jest jeden z komisarzy - Valentin, którego grał Jean Claude Bouillon
   Van der Valk - W Polsce wybrane odcinki emitowane były m.in. w 1980 roku. Nie nadano oczywiście wszystkich odcinków, które zostały kiedykolwiek nakręcone z prostego powodu. Serialu, którego pierwszy odcinek powstał w 1972 roku, ostatni, 32 został nakręcony dwadzieścia lat później. Odcinki nadawane w 1980 roku trwały godzinę, te kręcone w latach 90 już dwie godziny. Akcja angielskiego serialu dzieje się w okolicach Amsterdamu. Jak to zwykle bywa - główny bohater o nazwisku Van der Valk rozwiązuje różnego rodzaju zagadki związane z przestępczością. Główną rolę zagrał Barry Foster.
   Komisarz Moulin. Tytułową rolę w tym francuskim serialu zagrał Yves Renier. Wybrane odcinki serialu były emitowane między innymi w 1979, 1980 i 1982 roku. W latach 1976-2006 nakręcono łącznie 70 odcinków. Na początku XXI wieku część z nich wyemitowała stacja Tele 5.
   Komisarz Maigret prowadzi śledztwo - Nie wiem, kiedy pojawił się po raz pierwszy, za to wiem, że na pewno jeden z odcinków pojawił się w roku 1980. Biorąc pod uwagę fakt, że wyemitowano wówczas odcinek 37, prawdopodobnie wcześniej już ten serial się w Polsce pojawił. postaram się to w przyszłości ustalić dokładniej i napisać. Co do serialu - główną rolę grał Jean Richard, a w latach 1967-1990 nakręcono 88 odcinków.
   McCloud - serial z lat 1970-77 z Dennisem Weaverem w roli głównej. Nakręcono 46 odcinków. Część z nich pojawiła się w Polsce w 1980 roku. Charakterystyczną cechą serialu był strój dobrodusznego głównego bohatera, nijak nie przystający do realiów Nowego Jorku, gdzie rozgrywał się serial.

sobota, 6 grudnia 2014

Czwartkowe seriale kryminalne - część 2

   Zanim zacznę pisać o kolejnych serialach kryminalnych puszczanych przez TVP 1 w czwartkowe wieczory wspomnę, że właśnie w tym paśmie na początku lat osiemdziesiątych premierę miał polski serial - Misja. Ale oto druga (ale nie ostatnia) część seriali kryminalnych lub kryminalnopodobnych.
   Banaczek (Banacek) - swojsko brzmiący tytuł, a serial jednak amerykański. Nakręcono go w latach 1972-1974 (łącznie 17 odcinków), w Polsce pojawił się w 1979 roku. Głównym bohaterem był detektyw polskiego pochodzenia, w którego rolę wcielił się George Peppard, ten sam, który w późniejszych latach grał Hannibala w Drużynie A. Słynął nie tylko z rozwiązywania trudnych zagadek, ale również z wymyślnych powiedzonek czy też przysłów, rzekomo polskich, które najczęściej nie miały żadnego sensu. Na przykład coś w stylu: "Jeśli sowa przychodzi na piknik, to nie po to, by wziąć udział w wyścigu w workach".
   Hannay - angielski serial sensacyjny, który był emitowany w 1990 roku. Szczerze mówiąc jakoś nie zapadł mi w pamięć. Nakręcono go w latach 1988-89, łącznie powstało 13 odcinków. Główny bohater o nazwisku Hannay, którego gra Robert Powell (znany też z roli Jezusa w filmie Jezus z Nazaretu), to oficer brytyjskiego wywiadu, który wrócił po wielu latach do kraju, licząc, że w spokoju spędzi resztę życia (ożeni się i tym podobne przyziemne sprawki). Jako że jednak akcja dzieje się tuż przed I wojną światową, bohater nie za bardzo mógł liczyć na spokój...
   Uwodziciel - serial, który również miał u nas premierę w 1990 roku, a o którym brak szerszych informacji. Serial liczył sześć odcinków i był produkcji brytyjskiej. Główne role - Nigel Harves, Rosemary Leach, Bernard Hepton. Tytułowy bohater uwodził i mordował kobiety...
   Dwójka karo - kolejny serial, który premierę miał w 1990 roku. Zanim o serialu jednak ciekawostka - zdaje się, że gościnnie w nim wystąpił Bruce Willis. Nakręcono łącznie 44 odcinki w latach 1987-1989. Serial był zdaje się produkcji kanadyjskiej. Głównymi bohaterami byli Michael Devitt i Christina Towne, którzy poznali się podczas telewizyjnego show, pobrali, a potem rozwiedli. Po pewnym czasie Michael założył agencję detektywistyczną o oryginalnej nazwie "Two of diamonds" (podejrzewam, że u nas nazywała się ona Dwójka karo, ale nie pamiętam niestety, czy tak rzeczywiście było...), do której dołącza Christina... Główne role zagrali Nicholas Campbell i Peggy Smithhart.
   Ulice San Francisco - Jedną z głównych ról w większości serii grał znany obecnie aktor Michael Douglas, a gościnnie podobno pojawił się sam Arnold Schwarzeneger. W latach 1972-1977 nakręcono 120 odcinków. W Polsce serial był emitowany m.in. w 1980 roku w dwójce i w 1990 roku w czwartkowe wieczory w jedynce (wyemitowano 13 odcinków), kilka lat później zdaje się przypomniał go także Polsat, a niedawno chyba TVN 7. Głównymi bohaterami była para policjantów - Mike Stone i Steve Keller. Jeden doświadczony, drugi młody. W San Francisco rozwiązują zagadki kryminalne.
   Żar tropików - premiera tego serialu w Polsce miała miejsce w 1994 roku. Łącznie nakręcono 66 odcinków, a w Polsce oprócz jedynki w późniejszych latach można go było obejrzeć w Polsacie  czy TV4. Pierwsze skojarzenie z serialem - jest to bardziej kryminalna wersja Słonecznego patrolu. Zdaje się, że dość często pojawiały się bowiem w tym serialu skąpo ubrane kobiety... Serial opowiada o śledztwach prowadzonych przez Nicka Slaughtera i Sylvie Girard. Role główne zagrali Rob Stewart (facet z kitką) i Carolyn Dunn (zapamiętałem ją przede wszystkim przez kolor włosów).
   Al Capone i inni (Nietykalni) - w tym wypadku chodzi o serial nakręcony w latach 1959-1963, który u nas emitowany był w 1974 roku. Nie wyemitowano wszystkich odcinków, jedynie ich część. Wszystkich nakręcono 118. Jak sam tytuł wskazuje serial opowiadał o walce z przestępczością zorganizowaną  w Chicago, a głównym gangsterem był powszechnie znany Al Capone (jego rolę odgrywał Neville Brand). W głównej roli, a więc Eliota Nessa, wcielił się natomiast Robert Stack.
   Pętla na szyi - o tym serialu w zasadzie niewiele wiem. Leciał w TVP 1 w 1979 roku, miał pięć odcinków i był produkcji francuskiej lub francusko-belgijskiej. Jako że pojawił się w omawianym przeze mnie cyklu, wspominam także i o nim. Może ktoś z was jest w stanie coś więcej o nim napisać?
   Aniołki Charliego - Rok 1979 - wówczas to w Polsce w telewizyjnej jedynce pojawił się ten serial. Wyemitowano część z nakręconych w latach 1976-1981 aż 115 odcinków. Aniołków chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, wszak wiele lat później powstała kinowa wersja owego serialu. Ponoć ów serial bił rekordy popularności w wielu krajach. W role pierwszych aniołków wcieliły się Jaclyn Smith, Farrah Fawcett i Kate Jackson. W trakcie realizacji obsada jednak zmieniała się i tylko Jaclyn Smith przetrwała niezastąpiona przez wszystkie odcinki.
   Columbo - Serial debiutował w Polsce w latach siedemdziesiątych w jedynce. W późniejszych latach zaś pojawił się w innych stacjach telewizyjnych. W latach 1968-2003 powstało łącznie 69 odcinków. Część odcinków trwała ok. 1,15 godziny, część ponad półtorej. Główną rolę grał nieżyjący od trzech lat Peter Falk, a gościnnie zdarzyło się wystąpić na przykład Leslie Nielsenowi. Tytułowy bohater to policjant (porucznik), który tropi zabójców. W przeciwieństwie do obecnie kręconych seriali w Columbo od razu na początku zwykle pokazywana była twarz człowieka, który popełniał przestępstwo.

wtorek, 25 listopada 2014

Czwartkowe seriale kryminalne - część 1

   Był czas, kiedy w TVP 1 w czwartki po wiadomościach nie królował Ojciec Mateusz. Choć może wydawać się to niemożliwe, bo przecież Mateusz jest od lat nadawany, kiedyś jednak TVP puszczała inne seriale. Oto wybrane seriale sensacyjne i kryminale, które pojawiały się w TVP 1 w czwartkowe wieczory.
   Na początek o serialu niemieckim, ale nie z zaprzyjaźnionego NRD, a z Niemiec Zachodnich. Chodzi o serial Derrick, który był emitowany nie tylko w Niemczech i Polsce (w latach 80), ale i ponad stu innych krajach świata. Łącznie nakręcono 281 odcinków. Ciekawostką związaną z tym serialem jest fakt, że grający w nim główną rolę Horst Tappert służył swego czasu w SS. Informacja ujrzała światło dzienne dopiero pięć lat po śmierci aktora i zakończeniu nagrywania kolejnych odcinków (dokładnie w 2013 roku), spowodowała też natychmiastowe zaprzestanie emisji odcinków powtórkowych w niemieckiej telewizji ZDF, a także wielu innych krajach. Głównym bohaterem był nadinspektor Stephan Derrick, który wraz ze swym partnerem Harrym Kleinem rozwiązywał zagadki kryminalne. Akcja serialu toczyła się w Monachium i okolicach.
   Kolejny serial - to Doktorek. Pojawił się pod koniec kwietnia 1988 roku. Francuski serial składał się z 6 odcinków, a oryginalny tytuł to "Le petit docteur". Doktor, którego rolę odgrywał Alain Sachs, zajmował się nie tylko leczeniem ludzi, niejako przy okazji, a jakże, parał się rozwiązywaniem kryminalnych zagadek.
   W latach 70 i 80 w TVP emitowano serial z NRD Telefon 110  (Polizeiruf 110). Pierwszy odcinek nakręcono w 1971 roku i, co ciekawe, mimo likwidacji komunistycznego państwa serial przetrwał i nadal jest emitowany. Łącznie nakręcono, póki co, 348 odcinków. Każdy odcinek dotyczył innego przestępstwa, często jednak nie były to morderstwa czy gwałty, ale oszustwa, kradzieże i drobniejsze wykroczenia. Serial podobno był próbą odpowiedzi NRD na zachodnioniemiecki serial "Tatort", a więc "Miejsce zbrodni". Zdarzyło się, że w którymś z odcinków pojawiał się polski aktor - np. Agata Buzek, Emil Karewicz czy też Teresa Lipowska.
   Trzydzieści przypadków majora Zemana, albo Trzydzieści spraw majora Zemana (30 pripadu majora Zemana) to 30-odcinkowy serial czechosłowacki, w dawnej Czechosłowacji znany i popularny równie mocno jak u nas chociażby Stawka większa niż życie. Mimo upadku komunizmu i faktu, że przecież serial, jak większość kręconych w owym czasie, był przepełniony propagandą, a jego celem było zbudowanie zaufania do funkcjonariuszy dbających o ład i porządek w kraju, nawet po upadku komunizmu cieszył się wciąż popularnością. Serial w Czechosłowacji został obsypany wieloma nagrodami. Główną rolę zagrał Vladimir Brabec. Grany przez niego bohater, były więzień obozu koncentracyjnego, rozwiązywał zagadki kryminalne. Prawie każda zagadka dzieje się w innym roku - od 1945 do 1973. W TVP 1 pojawił się chociażby w 1988 roku, a stosunkowo niedawno przypomniała go stacja Kino Polska
   Gdzie jest czarny kot to z kolei pięcioodcinkowy serial radziecki z 1979 roku (oryginalny tytuł Miesto wstrieczi izmienic nielzja), który był emitowany przez TVP1 na początku 1983 roku, a w którym pojawia się m.in. Włodzimierz Wysocki (jako Gleb Żegłow). Główną rolę odgrywa natomiast Władimir Konkin. Jego postać, Władimir Szarapow, pracuje nad dwoma sprawami - zabójstwem młodej aktorki i rozpracowaniem gangu o nazwie "Czarny kot". Początkowo serial miał liczyć siedem odcinków, odpowiednie władze zadecydowały jednak o jego skróceniu, nakazując twórcom usunięcie wielu scen.
   Także w 1983 roku wyemitowany został serial Sherlock Holmes i doktor Watson (serial znany również jako Przygody Sherlocka Holmesa i doktora Watsona, oryginalny tytuł: Prikljuczenija Szierloka Holmsa i doktora Watsona). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż serial jest produkcji radzieckiej. W sumie nakręcono jedenaście odcinków, tyle że w czasie premierowej emisji w Polsce gotowych było bodaj dziewięć... Główne role zagrali Wasilij Liwanow i Witalij Sołomin.
   Na przełomie lat 1988 i 1989 TVP 1 wyemitowała kryminalny serial angielski, pierwszy, którego tytuł coś mi mówi. Był to Dempsey i Makepeace na tropie (Dempsey&Makepeace) wyprodukowany w latach 1985-1986. Główną rolę męską, a więc Dempseya grał Michael Brandon. Rolę kobiecą (Makepeace) grała natomiast Glynis Barber. W sumie nakręcono 30 odcinków. Dempsey to policjant, który zostaje przeniesiony z USA do Londynu (program ochrony świadków czy coś takiego). W tamtejszej policji tworzy z pewną policjantką duet walczący z przestępcami. Podobno aktorzy grający główne role gościli na początku lat 90 w naszym kraju i do dziś tę wizytę, jako bardzo miłą, wspominają. Od siebie zaś dodam, że jako dziecko mówiłem w czasie jego emisji, że serial nazywa się: "Dempsi i Memfis...". Ale chyba nie ja jeden przekręcałem nazwisko bohaterki.
   Ostatnim serialem, o którym napiszę w pierwszej części to słynni Policjanci z Miami. Pojawili się po raz pierwszy pod koniec lat osiemdziesiątych, zdaje się że we wrześniu 1989, a więc już po upadku komuny. Jedną z głównych ról grał Don Johnsson, a podobno w epizodach pojawili się m.in. Wesley Snipes i Bruce Willis. Łącznie nakręcono 111 odcinków, a TVP 1 pokazała zaledwie dwa z pięciu sezonów serialu. Wszystkie sezony pojawiły się jednak w późniejszych latach w RTL 7 i TVN 7, zdaje się, że dwa z nich wyemitowała również stacja TV 4. Serial znany w oryginale jako Miami Vice zawitał do wielu krajów, w większości z nich emitowano go pod oryginalnym tytułem.

sobota, 15 listopada 2014

Dobra cena

   Zapomniany w zasadzie teleturniej, który pod koniec lat dziewięćdziesiątych pojawił się, na krótko, w telewizji. Był to jeden z pierwszych teleturniejów emitowanych przez stację TVN. Prowadzącym był Grzegorz Wons, a teleturniej pojawiał się w latach 1997-1998. Emitowany był bodaj trzy razy w tygodniu - w poniedziałki, środy i piątki najpierw o 18.45, potem o 19.00. To był jeszcze czas, gdy Fakty leciały o tej samej godzinie co Wiadomości... Niestety, nie wszystko dobrze pamiętam, jeśli więc ktoś jest w stanie uzupełnić wpis o tym teleturnieju, proszę o info.
   Jak wyglądały zasady? Były dość... głupie. Cztery osoby wylosowane (podobno) z publiczności mierzyły się w pierwszej rundzie o prawo gry o większą nagrodę. Ich zadaniem było podać cenę danego przedmiotu. Osoba, która będzie najbliżej poprawnej ceny, ale jej nie przekroczy (podanie ceny wyższej niż prawdziwa dyskwalifikowało uczestnika) uzyskuje prawo gry o bardziej wartościową nagrodę (np lodówko-zamrażarkę). Tyle że wygrać wcale nie było łatwo. Trzeba bowiem było na przykład podać cenę (wg własnego widzimisię) kilku przedmiotów leżących na stolikach, tak, by suma była jak najbardziej zbliżona do prawdziwej sumy wartości tychże przedmiotów. Margines błędu zwykle bywał malutki i oczywiście można było jedynie podać wartość zaniżoną, bo przekroczenie prawdziwej sumy oznaczało dyskwalifikację - czyli brak nagrody.
   W miejsce osoby, która rywalizowała o nagrodę z publiczności zostaje dolosowana kolejna osoba i znów te same zasady, a potem po raz trzeci to samo. Trójka zwycięzców w dalszej fazie walczyła o finał kręcąc fikuśnym kołem, na którym znajdowały się pola oznaczone różnymi liczbami (od 0 do 100). Zdaje się, że można było zakręcić kołem dwa razy, a ten, kto zgromadził najmniej punktów żegnał się z programem. Ważna uwaga - punkty liczyły się do stu, a więc jeśli ktoś w dwóch kręceniach przekroczył setkę, liczyły mu się tylko punkty powyżej setki. Uczestnik mógł też oczywiście zrezygnować z drugiego kręcenia, jeśli uznał, że wystarcza mu jedno kręcenie i że jest zadowolony ze zdobytej liczby punktów. Na kole było też oczywiście pole z liczbą 100, wylosowanie tego pola oznaczało wygranie nagrody dodatkowej - 1000 zł.
   W finale brały udział dwie osoby. W ciągu 30 sekund zadaniem finalistów było odgadnąć wartość nagród finałowych (trzeba było się zmieścić w wyznaczonym marginesie błędu). Dobre szacowanie oznaczało zdobycie nagród. Jeśli obydwaj finaliści zmieścili się w marginesie błędu, zwyciężała ta osoba, której pomyłka była mniejsza.
   Jakiś czas temu o teleturnieju przypomniała niejaka Ewa, która brała udział w pilotażowym odcinku. Otóż założyła ona sprawę sądową producentowi programu, bowiem ten nie wydał jej nagród, które rzekomo wygrała. Tyle że sąd uznał, iż była ona świadoma, że wygrane są tylko na niby (wygrała samochód i zegarek), o czym świadczyć ma podpisana umowa, iż bierze udział w programie w charakterze statystki i otrzyma za to wynagrodzenie. Dziewczyna musiała więc obejść się smakiem.
   Teleturniej "Dobra cena" nie jest polskim pomysłem. U nas się nie sprawdził, może dlatego, że brakowało jakości, że nie potrafiono z niego zrobić prawdziwego show? W innych krajach jest bądź też był zaś niezwykle popularny. Program powstał w USA w 1956 roku jako The price is right i nadal jest emitowany! Przez wiele lat można go było również oglądać m.in. w Australii, Chile (Diga lo que vale), Francji (Le Juste Prix), Niemczech (Der Preis ist heiss), Włoszech (OK, il prezzo e Giusto!), Japonii (Za cha-n-su), Holandii, Portugalii (O preco certo), Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Obecnie ów teleturniej można oglądać m.in. w Wietnamie (Hay chon gia dung), Wenezueli (El Precio Justo), Turcji (Kac Para?), Słowacji (Cena je spravna), Portugalii (O preco certo), Libanie i Bułgarii (Tova e cenata).

piątek, 24 października 2014

Życiowa szansa

   Miał TVN swoich Milionerów, to i Polsat musiał znaleźć podobną pozycję. Był to bowiem początek czasów, kiedy to obie stacje zaczynały pokazywać podobne do siebie programy. Teleturniej Polsatu nosił tytuł Życiowa szansa
    Prowadzącym był, a jakże by mogło być inaczej, wszechobecny Krzysztof Ibisz. Program emitowany był we wtorki i czwartki o godz dwudziestej, a także w soboty godzinę później. Teleturniej pojawiał się zaś w latach 2000-2003. Okazuje się jednak, że przytoczone godziny obowiązywały tylko na początku emisji, bo na przykład na początku 2002 roku program pojawiał się jedynie dwa razy w tygodniu - w piątki i niedziele o 20.00
   Aby wziąć udział w teleturnieju, trzeba było zadzwonić na tradycyjnie drogi numer zaczynający się na 0-700. Potem w studiu pojawiało się sporo osób, które podobno zgłosiły się do programu. Spośród ludzi zgromadzonych na widowni losowana była osoba, która weźmie udział w grze. Prawdopodobnie losował komputer, zawsze mnie jednak zastanawiało, po jakiego diabła krążą nad publicznością w tym czasie świetlne koła? Chyba tylko po to, by dawać ludziom złudną nadzieję na wylosowanie.
   Uczestnik zaczynał od pytania wstępnego, które zazwyczaj było łatwe. Było to tzw. pytanie, dzięki któremu uczestnik miał opłacane rachunki, które przyniósł ze sobą. Jeśli uczestnik odpowiedział źle (zdarzało się), wówczas nie wygrywał nic, nawet rachunki sam musiał zapłacić. Dobra odpowiedź oznaczała początek gry. Uczestnik najpierw z listy miast, jakie pojawiły się na monitorze wybierał jedno. Właśnie z tego wybranego miasta od tej pory w grze towarzyszył mu tzw. uczestnik telefoniczny.
   Gra rozpoczynała się od wylosowania kategorii, na którą odpowiadał uczestnik. Przy pierwszym pytaniu uczestnik za dobrą odpowiedź wygrywał 2 tysiące złotych. Przy okazji kolejnych pytań uczestnik mógł wygrać tyle, ile postawił z dotychczasowej wygranej. Aby więc wygrać główną wygraną, milion złotych, uczestnik za każdym razem musiałby grać va banque. Jeśli uczestnik źle odpowiedział na któreś pytanie, kończył grę z kwotą, którą zostawił sobie na koncie, czyli którą nie postawił przed kolejnym pytaniem.
   Jak wyglądało losowanie pytania? Uczestnik pociągał za wajchę, a na ekranie ukazywał się trzycyfrowy numer. Pierwsza cyfra chyba wskazywała kategorią (np. Kultura i sztuka), druga zapewne podkategorię (np teatr), trzecia zaś chyba numer pytania (to tylko moje przypuszczenia, bo nie pamiętam dokładnie). Uczestnik mógł dwa razy zmienić wylosowaną kategorię na wybraną przez siebie. Wydaje mi się, że gracz w każdej chwili mógł się wycofać i zabrać wygraną, ale nie jestem pewien. Na pewno zaś gracz w studiu nie miał limitu czasowego na udzielenie odpowiedzi - taki limit miał natomiast gracz telefoniczny (20 sekund). W momencie, gdy gracz telefoniczny udzielił złej odpowiedzi, kończył grę, ale gracz w studiu nadal w niej uczestniczył. Zła odpowiedź gracza w studiu kończyła grę zarówno jednego jak i drugiego gracza. Gracz telefoniczny także wygrywał za dobrą odpowiedź pieniądze, nie wiem jednak, na jakiej zasadzie wygrana była liczona. To znaczy wiem, że to było ileś tam procent aktualnej wygranej gracza w studiu, wydaje mi się, że ok. 15 procent, ale równie dobrze mogło to być 25 procent. Obydwaj uczestnicy - w studiu i telefoniczny odpowiadali na to samo pytanie, z tym że jako pierwszy czynił to gracz telefoniczny.
   Generalnie teleturniej nie powalił mnie na kolana, wolałem Milionerów. Zresztą w tym teleturnieju w zasadzie wielkich szans na główną wygraną nie było, bo nawet jak ktoś na początku grał na maksa, przy dalszych etapach wymiękał i już nie szedł na całość. Podobno najwyższa wygrana to 218 tysięcy złotych. Podobno również w najlepszym okresie teleturniej średnio oglądało 5 milionów widzów. Na pewno zaś nie był to polski pomysł. Teleturniej powstał bowiem na licencji brytyjskiej produkcji It's your chance of lifetime.
   Wspomniany teleturniej doczekał się wielu zagranicznych wersji, choć nigdzie nie był emitowany zbyt długo. Najdłużej emitowano go właśnie w Wielkiej Brytanii, gdzie pojawiał się w latach 1996-2002. Program pojawił się także m.in. w Australii, Indonezji, Libanie, Niemczech, we Włoszech czy na Węgrzech.
   Z teleturnieju pamiętam jedno zdarzenie - któregoś pięknego razu jedna z uczestniczek (lub uczestników, płci nie zapamiętałem) nie potrafił/a odpowiedzieć na pytanie, kiedy jest Dzień Matki.... A dla chcących przypomnieć sobie ów teleturniej link do fragmentu programu

piątek, 12 września 2014

Szalone liczby

   Dziś o teleturnieju dla dzieci, który pojawiał się swego czasu w TVP 2. Nazywał się Szalone liczby, emitowany był w latach 1995-1999 w soboty około 19.30, a prowadzącymi byli January Brunov i Daria Trafankowska, zwana Dusią.
   W teleturnieju udział brała trójka dzieciaków. Każda z nich otrzymywała czapeczkę w kolorze żółtym, czerwonym lub niebieskim, w zależności od tego, które stanowisko przypadło danemu uczestnikowi. Teleturniej polegał na rozwiązywaniu różnego rodzaju zadań i łamigłówek matematycznych. Składał się z kilku rund.
1) Mniej lub więcej, w której należało oszacować, ile jest czegoś (np. kart w piramidzie). Jeśli ktoś wytypował poprawny wynik lub zmieścił się w marginesie błędu (zwykle niewielkim), otrzymywał 50 punktów. Większe pomyłki oznaczały np. 40, 30 lub 20 punktów. Tę ostatnią punktację przyznawano uczestnikowi, który podał liczbę mniejszą od najmniejszej lub większą od największej spośród tych, które wyświetlały się na specjalnym wskaźniku.
2) Jak to policzyć. Działanie matematyczne. Uczestnicy byli informowani, że zadaniem na dziś jest np. uzyskać jak najmniejszą sumę, jak najwyższą różnicę, itp. Następnie przy pomocy specjalnego urządzenia zatrzymywanego magicznym słowem stop losowano pięć cyfr, które uczestnicy wstawiali w wybrane przez siebie puste pole (działanie pod kreską, np. XXX - XX =; gdzie iks oznacza puste pole). Raz wpisanej cyfry nie można było skreślić i zmienić. Ten, kto uzyskał najwyższy wynik otrzymywał 40 punktów, kolejne miejsca zaś to 30 i 20 punktów, jeśli zaś ktoś się pomylił w liczeniu, tracił pięć punktów.
3) Skacz, licz, wygraj - na podłodze znajdowała się tablica w kształcie rombu. Składała się z połączonych ze sobą w odpowiedni sposób pól, na których napisane były liczby, a przed nimi plus lub minus. Zadaniem każdego uczestnika było przejść tę planszę, wykonując działania w taki sposób, by na mecie uzyskać wynik wskazany przez prowadzących lub jak najbliższy wymaganemu wynikowi. Za każdą pomyłkę w liczeniu odejmowano pięć punktów. Wskazywano również wynik, jakiego nie było wolno przekroczyć na mecie - za jego przekroczenie odejmowano również pięć punktów. Osoba będąca najbliżej wymaganego wyniku otrzymywała 40 punktów, kolejne zaś 30 i 20 punktów. Ważna uwaga - stojąc na jakimś polu zawodnik miał jedynie dwie drogi do wyboru.
4) Szaleńcze wyzwania - runda składająca się z trzech części-rund. W dwóch przedstawiane było zadanie, na które odpowiedzi musieli udzielić dwaj tzw. pomocnicy (lub też prowadzący). Każdy z nich dawał inną odpowiedź, a zadaniem uczestników teleturnieju było ocenić, kto ma rację (mogło się zdarzyć, że obydwoje mają rację lub obydwoje racji nie mają). Za prawidłowe ocenienie obydwu odpowiedzi otrzymywało się 40 punktów, za jedną 20. Zwykle uczestnik lub tzw. pomocnik wyjaśniał, dlaczego odpowiedź jest taka a nie inna.
   Trzecia runda szaleńczych wyzwań była jednak już inna. Każdy z uczestników wybierał, za ile punktów chce odpowiadać (od 10 do 60), następnie losował dla siebie zadanie i starał się je rozwiązać. Jeśli mu się udało, zarabiał tyle punktów, ile wybrał, jeśli nie - tyle tracił.
   Osoba, która na koniec programu zdobyła najwięcej punktów - wygrywała (w przypadku remisu ogłaszano dwóch zwycięzców, a mogło być i trzech, choć nie wiem, czy kiedyś tak się zdarzyło). Nagrody nie były wielkie - na przykład rolki. Co ważne, każdy coś otrzymywał, nawet dzieciak, który zajął ostatnie miejsce. Każdy też dostawał specjalny dyplom.
   Lubiłem oglądać ten program, bo lubiłem pogłówkować nad zadaniami matematycznymi. Miałem jednak przejścia z rodzicami - wszak w tym czasie na jedynce leciały Wiadomości i ciężko było im uzmysłowić, że nie warto ich oglądać, że nic ciekawego nie powiedzą i że lepiej pogłówkować nad zadaniami matematycznymi. Choć zdaje się, że pod koniec program był puszczany przed południem, ale tego akurat dokładnie nie pamiętam... Charakterystycznym elementem-zwierzęciem dla programu był bóbr, który zawsze pojawiał się na planszach zapowiadających kolejne rundy, to także on, a raczej osoba podkładająca głos często przedstawiała jedno z zadań.
   A fragment programu można znaleźć na przykład w tym miejscu.

sobota, 2 sierpnia 2014

Dwa światy

TVN miał swojego Big Brothera, Polsat nie chciał być gorszy i mniej więcej w tym samym czasie, dokładnie 25 marca 2001 roku postanowił uruchomić swoje reality show. W przeciwieństwie do programu konkurencyjnej stacji był to polski pomysł, który podobno później został sprzedany do Rosji. Program nosił nazwę Dwa światy.

sobota, 26 lipca 2014

Dziennik telewizyjny Jacka Fedorowicza

   Pamiętacie program rozrywkowy prowadzony przez Jacka Fedorowicza? Pojawiał się w niedzielne popołudnia w TVP1, zaraz po programie Śmiechu warte, a później zdaje się w soboty przed wieczorynką, w latach 1995-2005. Nazywał się Dziennik telewizyjny (DTV), a tytuł nawiązywał do programu informacyjnego emitowanego w jedynce za czasów PRL.
   Program miał charakter satyryczny i trwał ok. 10 minut. Prowadzący przedstawiał w nim aktualne wydarzenia, głównie polityczne, przedstawiając je w sposób satyryczny. Emitowano prawdziwe wypowiedzi polityków, zmontowane jednak w taki sposób, by pasowały do absurdalnych pytań (jeśli materiał miał charakter wywiadu), lub też by wypowiedzi brzmiały niedorzecznie i abstrakcyjnie (np w materiałach, w których rzekomo przedstawiano, co dany polityk myśli o tym czy owym wydarzeniu). W podobny sposób tworzono piosenki.
   Czołówka programu wyglądała dokładnie tak samo jak dawny dziennik, dlatego też przynajmniej początek programu mógł zmylić tych, którzy z sentymentem wspominają dawny program informacyjny. W programie często stosowano grę słów (Lenina potępia X z DTV, Stalina (z Tallinna) Y Wiadomości).
   Fragment programu można znaleźć pod tym adresem.

sobota, 12 lipca 2014

Przygarnij Kropka

Pamiętacie kropka? Wyglądał on mniej więcej tak. O nim będzie dzisiejszy, krótki wpis, by przypomnieć tym, którzy się w zbieranie bawili, a tym, którzy słyszeli, ale nie znają - by uzmysłowić, co to za stwór.

sobota, 5 lipca 2014

Brygada Acapulco

   Dziś krótki wpis o serialu, który w połowie lat dziewięćdziesiątych był emitowany przez Telewizję Polsat. Pierwszy sezon pojawiał się we wtorki o 21, drugi bodaj w piątki o tej samej porze. Mowa o Brygadzie Acapulco.
   Jedną z głównych ról grała Catherine Oxenberg. Serial opowiadał o grupie zwalczającej międzynarodowy terroryzm, choć z tego co pamiętam, to znacznie częściej można było w serialu zobaczyć skąpo ubrane dziewczyny i plażę niż porządną akcję. Tak czy inaczej jednak, jako że wcześniej rzadko pojawiały się tego typu seriale, przyciągał on, szczególnie młodych ludzi przed telewizory.
   Serial łącznie miał dwie serie - 48 odcinków. Telewizja Polsat w późniejszych latach nie zdecydowała się na kolejną emisję serialu, a przynajmniej ja nie pamiętam, by tak było. Za to bodaj w 2007 roku serial pojawił się w stacji Tele 5. Może kiedyś, gdy znów będzie w telewizji usiądę przed telewizorem, by przypomnieć sobie jedną z telewizyjnych pozycji, jaką oglądałem mając kilka lub kilkanaście lat.
   A w ramach ciekawostki podam tytuł serialu, pod jakim pojawił się w telewizji węgierskiej. Brzmiał on: "Acapulco akciocsoport". Ciekawie prawda?
   A w tym miejscu znajdziecie opening serialu.

wtorek, 1 lipca 2014

Spis treści

Aby ułatwić poruszanie się po blogu zamieszczam spis programów, seriali i anime, o których pisałem na blogu. Spis będzie na bieżąco aktualizowany.

Teleturnieje
5x5
Awantura o kasę
Chciwość, czyli żądza pieniądza
Czy jesteś mądrzejszy od 5-klasisty? 
Dobra cena 
Drzewko szczęścia
Duety do mety
Gilotyna
Gra
Kant gigant 
Koło fortuny
Krzyżówka szczęścia
Lingo
Magia liter
Miliard w rozumie
Milionerzy
Najsłabsze ogniwo
O co chodzi
Piramida
Podaj dalej
Rebusy, Kalambury 
Rosyjska ruletka
Sto procent dla stu 
Szczęśliwy rzut 
Trzy kwadraty
Va banque
We dwoje 
Wszystko albo nic
Życiowa szansa 

Programy rozrywkowe i reality show
Agent
Ananasy z mojej klasy 
Bar
Big Brother - część 1
Big Brother - część 2
Chwila prawdy
Czar par
Dla ciebie wszystko 
DTV Jacka Fedorowicza 
Dwa światy 
Ekspedycja
Grasz czy nie grasz
Idol
Idź na całość
KOC - Komiczny Odcinek Cykliczny
Kręć z nami
Macie, co chcecie 
Maraton uśmiechu
Miłość od pierwszego wejrzenia
Oko za oko 
Randka w ciemno
Śmiechu warte
Szymon Majewski Show 
Wyprawa Robinson
Zulu Gula
Zwariowana forsa

Seriale i anime
Brygada Acapulco 
Czarodziejka z księżyca
Czwartkowe seriale kryminalne - część 1 
Czwartkowe seriale kryminalne - część 2 
Czwartkowe seriale kryminalne - część 3 
Czwartkowe seriale kryminalne - część 4 
Czwartkowe seriale kryminalne - część 5 
Czwartkowe seriale kryminalne - część 6 
Dynastia
Godzina z Hanna Barbera
Kapitan Hawk
Nieustraszony
Opowieści z Narni
Piłkarze
Puchar Zoo, Zoo olimpiada
Seriale Polsatu lat 90 - część 1 
Seriale Polsatu lat 90 - część 2 
Seriale Polsatu lat 90 - część 3 
Seriale Polsatu lat 90 - część 4
Seriale Polsatu lat 90 - część 5
Seriale Polsatu lat 90 - część 6
Seriale Polsatu lat 90 - część 7
Strażnik Teksasu
Tajemnicze złote miasta
Telenowele latynoskie
W królestwie kalendarza
Yattaman

Programy dla dzieci
5-10-15 
Budujemy mosty
Ciuchcia
Domowe przedszkole 
Krzyżówka trzynastolatków
Lato z czarodziejem
Muzzy
Szalone liczby 
Tik tak
Ulica Sezamkowa

Inne
30 ton
Clipol
Decyzja należy do Ciebie
Detektyw
Disco polo live
Disco relax
Gol
Granice
Ibisekcja
Muzyczna jedynka
Nauka jazdy
Przybysze z Matplanety
Przygarnij Kropka 
Rzut za 3
Tylko miłość
Usterka
Wybacz mi
Za metą 
Zwyczajni niezwyczajni 

Specjalne
Dwadzieścia lat TVN - Fakty
Dwadzieścia lat TVN - filmy: część 1
Dwadzieścia lat TVN - święta 2017
Filmowe święta w Polsacie
Filmowe święta w TVN
Komandosi - gra planszowa 
Opinia - nowe "Koło fortuny"
Opinia - "Wyspa przetrwania"
Relacje sportowe PRL-u - styczeń 1984
Świąteczny program TV - 1989 rok 
Top Canal
Wigilijny program TV - 1997 rok

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Gra

   Zapomniany teleturniej programu TVP2, emitowany na początku lat 90 (gdzieś przeczytałem, że w latach 1993-1996, ale wydaje mi się, że chyba nieco krócej) jest bohaterem dzisiejszego wpisu. Nosił tytuł Gra. Pojawiał się w niedzielne popołudnia, ok. 18.30. Prowadzącym był Antoni Mielniczuk. Program trwał ok. 25 minut.
   Jak wyglądał ów teleturniej? W każdym teleturnieju udział brały dwie pary uczestników (np. mąż i żona, bracia). W studiu umieszczony był stół przypominający stół do ping ponga. W pierwszej rundzie jeden z uczestników z każdej drużyny zajmował miejsce przy stole - naprzeciwko siebie. Stół był podzielony na pół, każda połówka miała zaś dwie kolejne części - pomarańczową przy "siatce" i zieloną przy zawodniku. Zawodnicy za pomocą joysticków grali w grę przypominającą ping ponga. Mieli za zadanie odbijać poruszający się "podświetlony prostokącik" symbolizujący piłkę pingpongową. Punkt zdobywał ten zawodnik, któremu udało się przebić "piłkę" na stronę przeciwnika i zatrzymać ją na tejże stronie. Po każdym zdobytym punkcie uczestnik-zwycięzca odpowiadał na pytanie, będące zagadkami słownymi. Na przykład: "Piątej na pewno nie brak mędrcowi". Chodzi oczywiście o klepkę. Za prawidłową odpowiedź uczestnik zdobywał kolejny punkt. Ciekawostką jest, że jeśli "piłkę" udało się zatrzymać na części pomarańczowej, w zagadce do odgadnięcia odsłaniana była jedna literka, albo też nie było żadnej literki odsłanianej. Jeśli zaś na zielonej części, blisko końca stołu - pojawiały się dwie literki.
   Set trwał do momentu, gdy któryś z uczestników zdobył dziewięć punktów. Zwycięstwo w secie dawało uczestnikowi premię pieniężną oraz prawo do rozwiązania małej krzyżówki składającej się z pięciu haseł. Prowadzący odsłaniał najpierw pytania do haseł, następnie uczestnik mógł odsłonić pewną liczbę liter, tyle, iloma punktami wygrał rywalizację z przeciwnikiem przy stole. Następnie miał bodaj 20 sekund na odgadnięcie pięciu haseł, co ważne, po każdym odgadniętym słowie czas był zatrzymywany do momentu, gdy prowadzący odsłonił litery (hasła były zasłonięte zielonymi tabliczkami - jedna tabliczka przypadała na jedną literę). Jeśli uczestnikowi nie udało się rozwiązać krzyżówki, rozgrywano drugi set, a jego zwycięzca na podobnych zasadach kończył rozwiązywać krzyżówkę. Jeśli zaś udało się rozwiązać za pierwszym razem, drugiego seta nie rozgrywano. Za krzyżówkę również wygrywało się pieniądze, konkretnych kwot jednak nie jestem w stanie podać, zresztą zdaje się że w zależności od odcinka kwoty mogły być różne.
   Po rozwiązaniu krzyżówki następowała zmiana uczestników - ci którzy odpoczywali zajmowali miejsce przy stole i toczyli swoją rozgrywkę na tych samych zasadach.
   Najważniejsza była jednak runda trzecia, tak zwana gra parami. Tym razem przy stole stawali wszyscy uczestnicy, którzy toczyli rywalizację o główną nagrodę - samochód. Zasady rozgrywania podobne jak wcześniej, urozmaiceniem było, że po każdym punkcie następowała zmiana osoby operującej joystickiem, zaś na pytania odpowiadała osoba, która akurat joysticka nie miała w ręku. Nie rozwiązywano krzyżówki. Rozgrywano za to dwa sety. Samochód wygrać można było tylko wówczas, jeśli udało się pokonać przeciwnika w obydwu setach. W przypadku remisu samochód nie znajdował właściciela (nie rozgrywano dodatkowego seta), a połowa jego wartości przechodziła do puli nagród kolejnego odcinka.
   Jeszcze dwie informacje odnośnie zatrzymywania piłeczki na stole. Jeśli przypadkiem uczestnik zatrzymał "piłeczkę" na swojej połowie, albo też przetoczyła się ona przez cały stół i spadła za stołem po stronie przeciwnika, rywal otrzymywał punkt, ale bez możliwości odpowiadania na pytanie.
   Jeden z odcinków programu można obejrzeć w tym miejscu.

piątek, 6 czerwca 2014

Miliard w rozumie

   Rzadko się zdarza, by teleturniej pojawiający się w polskiej telewizji, nie był pomysłem zaczerpniętym z innego kraju. A tak było w przypadku teleturnieju Miliard w rozumie, który na antenie TVP 1 pojawił się w 1993 roku. Jego prowadzącym był Janusz Weiss. 
   Teleturniej składał się z kilku rund. Przedstawię zasady obowiązujące w 1999 roku. Udział w każdym teleturnieju brały cztery osoby. Program składał się z kilku rund:
   Runda 1 - Pytanie dla każdego. Uczestnik nr 1 z tablicy, na której umieszczonych było 36 kategorii pytań (6 rzędów po 6 kategorii) losował jeden poziomy rząd z kategoriami. Spośród wylosowanego rzędu pytań wybierał kategorię, z której chciał usłyszeć pytanie. Następnie prowadzący naprzemiennie zadawał po dwa pytania z danej kategorii uczestnikowi nr 1 i nr 2. Następnie uczestnik nr 2 dokonywał losowania i na podobnej zasadzie odpowiadali uczestnicy nr 2 i 3. Następnie brali w rundzie udział uczestnicy nr 3 i 4, a na końcu uczestnicy nr 4 i 1. Za każdą prawidłową odpowiedź uczestnik otrzymywał punkt. Mogło się zdarzyć, że za prawidłową odpowiedź uczestnik mógł otrzymać tzw. "premię", czyli dodatkową nagrodę (zazwyczaj Encyklopedia PWN). Na tablicy znajdowały się oprócz kategorii także znaki - dwa wykrzykniki oznaczały na przykład, że zawodnik wybierał dwie kategorie - jedną dla siebie i rywala, a kolejną dla dwóch przeciwników (czyli np. gracz nr 1 wybierał nie tylko kategorię, na którą odpowiadał on i gracz nr 2, ale też kategorię, na którą później odpowiadali gracze nr 2 i nr 3). Wyboru mógł dokonać z całej tablicy, czyli wszystkich kategorii. Był też jeden wykrzyknik, iks, znaki zapytania oraz dwie strzałki tworzące kąt prosty (wektory). Wykrzyknik oznaczał możliwość wyboru dowolnej dziedziny z całej tablicy. Znak zapytania - pytanie niespodzianka (możliwe z każdej kategorii), wektory - możliwość wyboru kategorii nie tylko z linii poziomej, ale też pionowej. Iks (krzyżyk) natomiast oznaczał powtórne losowanie z wyeliminowaniem jednego szeregu kategorii.
   Runda 2 - Pytania dla wszystkich. Losowanie kategorii odbywało się na podobnych zasadach. Każdy uczestnik losował raz rząd i wybierał kategorię. Prowadzący zadawał pytanie, na które odpowiadali wszyscy uczestnicy, odpowiedź zapisując na tabliczkach. Na odpowiedź mieli 15 sekund. Następnie prowadzący sprawdzał odpowiedzi (uczestnicy pokazywali tabliczki) i mówił, kto odpowiedział prawidłowo. Za dobrą odpowiedź uczestnik otrzymywał dwa punkty.
   Runda 3 - Konkurs Janusza W. W materiale filmowym prezentowano cztery fragmenty związane z wybraną dziedziną (historia, botanika, itp.). Zadaniem uczestników było odgadnięcie, co w kolejnych fragmentach widzieli na filmie - np. nazwy ptaków, nazwiska pojawiających się ludzi, itp. Zazwyczaj za poprawne wszystkie odpowiedzi uczestnik zdobywał dwa punkty, za trzy jeden punkt, za mniej niż trzy - nie zdobywał punktów.
   Runda 4 - Skojarzenia. Prezentowane były różnego rodzaju zdjęcia związane z odpowiedzią na pytanie. Na zasadzie skojarzeń trzeba było dać prawidłową odpowiedź na pytanie zadane przed wyświetlaniem obrazów - np. co to za miejsce, jak się nazywa twórca, itp. Za prawidłową odpowiedź uczestnicy otrzymywali dwa punkty.
   Runda 5 - Encyklopedia. Jeden z uczestników, do którego podchodził z encyklopedią prowadzący, otwierał ją na przypadkowej stronie. Następnie prowadzący wybierał z encyklopedii, z otwartych dwóch stron hasło, które ogłaszał uczestnikom. Następnie czytał trzy warianty wyjaśnienia danego hasła (np. czy ekshibicjonizm to...). Zadaniem uczestnika było wybrać odpowiednie wyjaśnienie hasła. Dobra odpowiedź - dwa punkty.
   Runda 6 - Kto pierwszy. Prowadzący czytał osiem pytań, odpowiedzi udzielał ten, kto pierwszy zgłosił się do pytania. Można było zgłaszać się przed usłyszeniem pytania. Za dobrą odpowiedź uczestnik otrzymywał punkt, za złą punkt tracił.
   Dwóch uczestników przechodziło do kolejnego odcinka - rundy. Łącznie w pierwszej części sezonu brało udział 16 uczestników, którzy w kolejnych odcinkach rywalizowali między sobą aż do wyłonienia jednego zwycięzcy, który wygrywał tytułowy Miliard, a po denominacji - 100 tysięcy złotych.
   W pierwotnej wersji teleturnieju w każdym odcinku uczestniczyło dwóch zawodników, jeden przechodził do kolejnego programu. Pierwsza runda przypominała tę z późniejszej wersji - z tym, że każdy uczestnik wybierał po dwie kategorie, a prowadzący zadawał z każdej kategorii po jednym pytaniu. Za dobrą odpowiedź - jeden punkt.
   W kolejnej rundzie prowadzący zadawał pytania z listy 70 pytań. Uczestnik wybierał numer pytania, na które odpowiadał. Dobra odpowiedź - jeden punkt. Każdy uczestnik odpowiadał na cztery pytania.
   Kolejna runda to zadanie, do którego trzeba było użyć głowy. Na przykład z fizyki lub chemii. Nie chodziło liczenie, ale na przykład zrobienie chemicznego doświadczenia i opisanie go. Za prawidłowe wykonanie zadania - dwa punkty.
   Czwarta runda - losowanie jak w pierwszej, a dalszy ciąg przypominał rundę zwaną "Konkurs Janusza W.". Prawidłowa odpowiedź - dwa punkty.
   Runda piąta - przypominała trzecią, czyli do wykonania jakieś zadanie (np. wygranie czegoś na cymbałkach). Jury decydowało, ile punktów otrzymują uczestnicy.
   Szósta runda - Dwa zadania z zapisywaniem odpowiedzi na tablicy: np. zadanie z podręcznika z podstawówki (np. matematyczne). Dwa punkty za prawidłową odpowiedź.
   Siódma runda - życiorys. Prowadzący czytał życiorys kogoś znanego w trzech fragmentach. Za poprawną odpowiedź w trakcie pierwszego fragmenru można było zgarnąć 3 punkty, drugiego dwa, a trzeciego jeden. Uczestnicy mieli prawo udzielić raz błędnej odpowiedzi. Odpowiedzi uczestnicy udzielali na tablicy. Gdy uczestnik udzielił odpowiedzi, zatrzymywał czytanie słowem Stop, prowadzący sprawdzał i mówił, czy poprawna odpowiedź.
   Ostatnia runda to encyklopedia, ale na innych zasadach niż w późniejszych latach. To znaczy hasło i trzy możliwe definicje wybierali sami zawodnicy, nawzajem próbując siebie wprowadzić w błąd. Jeśli rywal wskazał błędną odpowiedź, zadający zdobywał dwa punkty.
   W przypadku remisu następowała dogrywka na zasadach rundy drugiej. To znaczy prowadzący zadawał pytania naprzemiennie obydwu uczestnikom dopóki na tablicy wyników przestał widnieć remis.
   W 2002 roku rundy były następujące:
1) Poznajmy się - szesnaście kategorii, z których uczestnicy wybierali po jednej i odpowiadali z niej na pytanie. W sumie każdy odpowiadał na dwa pytania. Następnie uczestnicy wybierali kategorie dla przeciwnika (także dwie). Jeśli ktoś odpowiedział źle - tracił 250 zł (uczestnicy zaczynali program z kwotą 2,5 tys.), pieniądze trafiały do tzw. rozumu, a pytanie trafiało do przeciwnika, który również tracił pieniądze, jeśli nie odpowiedział prawidłowo. Jeśli dwaj uczestnicy odpowiedzieli źle - pytanie prowadzący zadawał telewidzom. Za prawidłową odpowiedź ktoś mógł wygrać drobną sumę pieniędzy (250 zł.?)
2) Skojarzenia - na zasadzie z poprzednich lat, z tym, że każdy z uczestników odpowiadał na inny ciąg skojarzeń. Błędna odpowiedź - strata 250 zł.
3) Najszybsze pytania - prowadzący czytał 10 pytań, na które uczestnicy mieli odpowiedzieć tak lub nie (bez zastanowienia). Odpowiadali naprzemiennie. Za każdą błędną odpowiedź - 250 zł kary.
4) Konkursy Janusza W. Zasady jak w 3 rundzie w latach 1995-2000, z tym, że każdy miał swój konkurs (prowadzący przygotowywał w sumie trzy konkursy z różnych kategorii, by uczestnicy mieli wybór).
5) Wielka zmyła - hasła z encyklopedii. Prowadzący czytał hasło i jego definicję, w którą wpleciona była zmyłka - błąd. Zadaniem uczestnika było wychwycić ów błąd.
6) Kto pierwszy? Zasady jak we wcześniejszych latach. Łącznie sześć pytań. Jednego nie jestem pewien - wydaje mi się w przypadku dobrej odpowiedzi uczestnik zabierał pieniądze (250 zł) z puli przeciwnika. Zła odpowiedź strata pieniędzy (na rzecz rozumu). Mogę się jednak mylić...
   Oczywiście widziałem też programy z innymi rundami, kategoriami pytań i zasadami, ale opisałem te, które wydawały mi się najbardziej pamiętne. Początkowo program pojawiał się w czwartki ok. 17.20 (po Teleexpresie), potem w soboty około południa (np. 13). Teleturniej zniknął z anteny TVP w 2005 roku.
   I jeszcze ciekawostka - w połowie lat 90 w ferie pojawił się program Ferie z miliardem, na zasadach teleturnieju Miliard w rozumie. Był to teleturniej dla nastolatków (uczniów), a prowadzącym był Janusz Weiss. Przyznam, że byłem zachwycony, że powstała ta wersja programu, szkoda jedynie, że tylko w jedne ferie.

sobota, 17 maja 2014

Detektyw

   Dziś przypomnę program, który był emitowany w TVN w latach 2000-2006. Nakręcono łącznie pięć serii. Mowa o programie Detektyw, emitowanym przez TVN w zależności od serii we wtorki, ale chyba też zdarzały się emisje w czwartki.
   Bohaterem był detektyw Krzysztof Rutkowski, a w każdym odcinku przedstawiana była sprawa, którą rozwiązywał, a raczej w której starał się pomóc tytułowy detektyw. Wraz z swoją brygadą pomagał ludziom wrócić do kraju, pomagał w sytuacjach, gdy ktoś próbował wymuszać haracze, w odbiciu porwanego, itp. Spraw było mnóstwo. Słyszałem, że program był kręcony podczas prawdziwych akcji, nic nie było udawane.
   Program zniknął z anteny, kiedy to detektyw został aresztowany w 2006 roku. Był podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i współpracę z mafią paliwową. O tym, jak potoczyły się jego losy w związku z tym postępowaniem pisał nie będę, wszak nie o tym jest blog. Tak czy inaczej skończyła się wówczas jego kariera telewizyjna.
   Podobno wymogi telewizyjne sprawiały, że sprawy, którymi się zajmował Rutkowski nie były do końca dopracowane. Załóżmy, że jakaś sprawa wymagała kilku tygodni, by przygotować wszystko, opracować plan i wdrożyć go w życie, tymczasem TVN nakazywał ogarnięcie wszystkiego w kilka dni, bo przecież zaplanowana jest emisja. Pamiętam, że nie wszystkie sprawy prezentowane na antenie kończyły się sukcesem.
   Odcinki trwały zazwyczaj ok. 25-30 minut. Niektóre można znaleźć w internecie. Choćby w tym miejscu.

sobota, 10 maja 2014

Drzewko szczęścia

   Przez wiele lat mogliśmy obserwować w telewizji mnóstwo teleturniejów i programów interaktywnych, czyli z udziałem widzów. Zdecydowaną większość łączyły dwie kwestie - połączenie kosztujące krocie i trudność z "trafieniem na otwartą linię".
   Jednym z prekursorów teleturniejów interaktywnych był program o nazwie "Drzewko szczęścia". Emitowany był w Polsacie pod koniec lat dziewięćdziesiątych (pojawił się w 1995 lub 1996 roku). Początkowo trwał kilka minut, potem był to program ok. 20-25 minutowy. Pojawiał się chyba codziennie, jakoś po południu (pamiętam, że bywał i przed 18 i ok. 15.30 i jeszcze wcześniej, pewnie więc zmieniali porę jego emisji). Prowadzili go Krzysztof Wanio i Katarzyna Wyszomirska.
   Znaleźć informacje o programie "Drzewko szczęścia" jest niemal niemożliwe, a przyznam, że nie pamiętam dokładnie jednej kwestii. Ogólnikowo wyglądało to tak - uczestnik dzwonił do programu, a jego zadaniem było wybrać właściwą drogę na drzewku szczęścia. Szansa na trafienie wynosiła 50 procent, bowiem za każdym razem uczestnik wybierał drogę w lewo lub prawo. Aby jednak dojść do szczytu drzewka trzeba było podjąć prawidłową decyzję bodaj trzy razy (w końcu drzewo ma różne gałęzie...). W przypadku błędnego wyboru na drzewku pojawiała się "właściwa droga". Do wygrania były drobne kwoty pieniężne, które można było później zwiększyć (ale i chyba zmniejszyć). Wystarczyło zagrać w zaproponowaną grę przez prowadzącego. W internecie krąży krótki filmik właśnie z jedną z takich gier - wybór jednego z czterech pudełek, na których napisane były różne kwoty pieniężne. Pudełka były w czterech kolorach, a dzwoniący mówi, że ma czarno-biały telewizor...
   Jedyne czego nie pamiętam, to czy przy okazji kolejnych wyborów na drzewku uczestnicy musieli odpowiadać na jakieś pytania. Pamiętam natomiast, że wielu moich znajomych uważało ów teleturniej za oszustwo, bo przecież kto udowodni, że gra nie jest ustawiona i że w ostatniej chwili ktoś nie zmieniał przebiegu drogi po drzewku. Tak czy inaczej choć ów teleturniej nie był wybitny i porywający, w porównaniu z tymi, które teraz możemy oglądać w telewizji (mowa o teleturniejach interaktywnych) był o wiele ciekawszy. Teraz bowiem na przykład przez 15 minut trzeba wysłuchiwać głupot wygadywanych przez prezenterkę, bo akurat jest czas zarabiania hajsu i nikogo nie wpuszczają na antenę...

sobota, 3 maja 2014

Va banque

   Teleturniej Va banque pojawiał się w telewizji w latach 1996-2003. Emitowała go TVP 2, z tego co pamiętam leciał dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i wtorki ok. 19.30. Prowadzącym był znany aktor Kazimierz Kaczor.
    Co wyróżniało ów teleturniej w gronie innych, w których trzeba było wykazać się wiedzą, aby wygrać nagrodę? Odwrotna kolejność. To znaczy prowadzący nie czytał pytań, a uczestnicy nie odpowiadali. Prowadzący czytał odpowiedź - na przykład: "nazywamy tak chorobliwą namiętność do ognia i skłonność do podpalania". Zadaniem uczestnika było zaś zadać pytanie do przeczytanej odpowiedzi (np. co nazywamy piromanią?).
   Program składał się z dwóch rund. W każdej rundzie na tablicy pojawiało się sześć kategorii tematycznych. W każdej kategorii było zawartych pięć odpowiedzi, wartych od 100 do 300 złotych (w pierwszej rundzie) lub od 200 do 600 złotych (w drugiej rundzie). Uczestnik wskazywał kategorię i kwotę, za jaką ma być przeczytana odpowiedź. Prowadzący czytał odpowiedź, uczestnik, który najszybciej się zgłosił zadawał pytanie. Jeśli odpowiedział dobrze, wybrana kwota była dopisywana do jego konta. Jeśli źle, wspomniana kwota była odpisywana (można było zejść poniżej zera, na szczęście w razie co nie trzeba było zwracać pieniędzy, jeśli program skończyło się z kwotą ujemną). Jeśli w ciągu kilku sekund nikt się nie zgłosił, prowadzący sam zadawał pytanie, czyli rozwiązywał zadanie. Kto wybierał kategorię i kwotę? Uczestnik, który jako ostatni udzielił prawidłowej odpowiedzi.
   Wśród kwot na tablicy ukryte było pole o nazwie premia. Jeśli ktoś na nią trafił, wybierał kwotę, za jaką chce odpowiadać, minimalnie najmniejsza kwota, jaka widniała na tablicy (w pierwszej rundzie 100, w drugiej 200), maksymalnie tyle, ile posiadał. Dobra odpowiedź - kwota trafiała na konto zawodnika, zła - tę kwotę odpisywano z jego konta. W pierwszej rundzie było jedno pole z premią, w drugiej dwa. Każda runda trwała ok. 12 minut lub do momentu, gdy zabrakło "odpowiedzi" na tablicy. Gdy do końca rundy zostawały trzy minuty, prowadzący wypowiadał formułkę: "Proszę państwa, do końca rundy zostało ok. 3 minut, na tablicy pozostało X haseł". Podobnie działo się, gdy do końca rundy zostawała minuta.
   Do rundy trzeciej, finałowej wchodzili uczestnicy, którzy mieli na koncie dodatnią liczbę punktów (pieniędzy). Prowadzący mówił, z jakiej kategorii pojawi się hasło finałowe, a następnie uczestnicy obstawiali kwoty, za jakie chcą zagrać w finale (maksymalnie tyle, ile zdobyli w dwóch poprzednich rundach). Prowadzący następnie czytał hasło, a uczestnicy pisali na monitorach pytanie. Mieli na to 30 sekund. Następnie następowało sprawdzanie odpowiedzi i kwot, jakie stawiali uczestnicy. Dobra odpowiedź - kwota dopisywana do konta, zła - odejmowana. Wygrywał uczestnik, który ukończył program z największą kwotą na koncie. Otrzymywał on prawo uczestnictwa w kolejnym programie (maksymalnie mógł wziąć udział w trzech odcinkach), wygrywał też oczywiście zgromadzoną kwotę.
   Jako ciekawostkę powiem, że pamiętam co najmniej kilka przypadków w finale, w którym uczestnik (pewnie stres zrobił swoje) udzielił odpowiedzi nie w wymaganej formie pytającej, a twierdzącej. I mimo że w zasadzie odpowiedź była prawidłowa, nie mogła zostać uznana z racji nie zachowania formy. Jeden z odcinków zaś można obejrzeć w tym miejscu.
   Teleturniej Va banque nie był oczywiście polskim pomysłem. Powstał na licencji amerykańskiego teleturnieju Jeopardy!, nadawanego w USA już od 1964 roku. Program trafił do wielu krajów. W 1994 roku pod taką samą nazwą (choć przez trzy pierwsze lata jako Riskant!) pojawił się na przykład w niemieckim RTL. Pod nazwą Jeopardy! emitowany był również w Finlandii, Danii, Francji, Indonezji, Australii, Kanadzie, Argentynie, Meksyku, Nowej Zelandii, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. W innych krajach teleturniej nosił inne nazwy. W Słowacji na przykład przez wiele lat nazywał się "Pokusenie", a potem "Riskuj". W Rosji była to "Swoja Igra", w Rumunii "Risti si castigi", w Holandii "Waagstuk!", we Włoszech "Rischiatutto", w Estonii: "Kuldvillak!", w Chorwacji "Izazov", w Brazylii zaś "Arrisca Tudo".
   W niektórych krajach teleturniej jest nadal emitowany. W tym roku na przykład, po dziewięcioletniej przerwie program powrócił na antenę duńskiej telewizji TV3. Od 2012 roku, kiedy to powrócił na antenę po dziesięcioletniej przerwie, teleturniej jest również emitowany w stacji estońskiej TV3 Kanal 2. Rosyjska stacja NTV emituje program już od 20 lat (od 1994 roku), zaś w 2012 roku powrócił teleturniej także do Turcji. Po dwunastoletniej przerwie jego emisję rozpoczęła stacja Star TV pod nazwą "Buyuk risk". Oczywiście program emitowany jest również w USA.

sobota, 26 kwietnia 2014

Ciuchcia

   Dziś przyszedł czas na kolejny program dziecięcy. Emitowany był w latach 1990-2000 w TVP 1. Pojawiał się w piątki w okolicach 16. Nazywał się Ciuchcia.
   Głównymi bohaterami programu były Kulfon i żaba Monika. Głosy podkładali Mirosław Wieprzewski i Zbigniew Poręcki. Innym bohaterem był profesor Ciekawski. Oprócz rozmów między głównymi bohaterami, pomysłami, często szalonymi, Kulfona, program miał wiele innych elementów, choć nie były to stałe pozycje, to znaczny nie w każdym odcinku programu się pojawiały.
   Owe działy to m.in.: Rebuś (odgadywanie rebusów), Ciuchciopodróże małe i duże (materiały realizowane poza studiem, coś jakby wizyta Kulfona i Moniki w jakimś miejscu), Pani Kredka (kącik plastyczny), Teatrzyki Kulfona i Moniki, Kulfoniasty Klub Filmowy czy Książka Przyjacielem Kulfona.
   Program trwał chyba mniej niż pół godziny. W trakcie emisji zmienił piosenkę z czołówki. Jedna z nich zaczynała się od słów: "Czy to rumak, czy rakieta lub kometa...", druga zaś, zdaje się, że ta wcześniejsza; "W stacji kocioł trwa...". Najbardziej znaną piosenką związaną z tym programem jest i tak jednak przebój: Kulfon, co z Ciebie wyrośnie?
   W 1994 roku pojawił się miesięcznik "Ciuchcia". Miał bodaj 16 lub 20 stron. W zdecydowanej większości składał się z tych samych działów co program telewizyjny. Nawet swego czasu kilka numerów nabyłem. Także z tym programem wiąże się głośna akcja "Złotówka dla Chrząstówka" - akcja mająca na celu zebranie funduszy na wybudowanie i istnienie Ośrodka dla Dzieci Niepełnosprawnych w Chrząstówku, ośrodka, który w 2004 roku nawiedził pożar...

sobota, 19 kwietnia 2014

Wybacz mi

Pamiętacie ten program? Nosił nazwę "Wybacz mi" i był emitowany w TVN w 2000 roku. Z tego co pamiętam, pojawiał się w niedziele ok. 20.30. Gospodarzem była Anna Maruszeczko.

sobota, 12 kwietnia 2014

Awantura o kasę

   Teleturniej Awantura o kasę pojawiał się w telewizji w latach 2002-05. Oczywiście później leciały powtórki, ale we wspomnianych latach emitowano premierowe odcinki. Emitowany był na Polsacie, a prowadzącym, jak zresztą większość programów w tej stacji był Krzysztof Ibisz. Wydaje mi się, że program był emitowany ok. 19 w poniedziałki, środy i piątki.
   Teleturniej składał się z dwóch rund. W pierwszej rywalizowały trzy zespoły - zieloni, żółci i niebiescy. Każdy zespół otrzymywał na starcie 5 tysięcy złotych. Prowadzący zadawał maksymalnie sześć pytań. Przed zadaniem kolejnego pytania kręcił kołem i losował kategorię, z jakiej zadane zostanie pytanie. Po wylosowaniu kategorii Ibisz wygłaszał formułkę, która brzmiała mniej więcej tak: "Biorę po 200 zł z konta każdego zespołu i słucham państwa.". Po czym następowała licytacja. Kto za dane pytanie dał najwięcej, odpowiadał na nie. Odpowiedział dobrze, pieniądze z puli trafiało na jego (zespołu) konto, zła odpowiedź - pieniądze pozostawały w puli do następnego pytania. Co ważne - zakładając, że jedni dali tysiąc, drudzy zaś 1100, do puli trafiały obydwie kwoty.
   W przypadku gdy wylosowana została podpowiedź, można było ją wylicytować na takich samych zasadach jak odpowiedź na pytanie. Do drugiej rundy kwalifikowała się tylko jedna drużyna, ta, która miała po sześciu pytaniach najwięcej pieniędzy na koncie. Oczywiście gra mogła skończyć się wcześniej, jeśli dwie drużyny zbankrutowały, to znaczy nie zostało im już nic na koncie. W przypadku remisu po wszystkich seriach pytań zarządzano dogrywkę (dodatkową kategorię). Jeśli na ostatnie pytanie nie odpowiadali ci, którzy weszli do drugiej rundy, a zespół, który odpowiadał, udzielił błędnej odpowiedzi, pieniądze z puli trafiały na konto zwycięzców pierwszej rundy.
   W drugiej rundzie rywalizowały dwa zespoły - zwycięzcy pierwszej rundy i zwycięzcy poprzedniego odcinka (tzw. mistrzowie). Zadawano znów sześć pytań. Pretendenci zaczynali rywalizację z kwotą, z jaką zakończyli poprzednią rundę. Mistrzowie zaś z kwotą, z jaką weszli do finału w odcinku, w którym po raz pierwszy wygrali. Zasady licytacji takie same, z tym, że na kole zamiast pola "podpowiedź" pojawiło się pole "Czarna skrzynka". Mogło być tam wszystko - wysoka wygrana, samochód (albo kilka), albo też na przykład złotówka lub... ogórek. Licytowanie jej było więc obarczone ryzykiem.
   Innym nowym polem było "Jeden na jednego". Rywalizowały ze sobą po jednym przedstawicielu z każdej drużyny. Na początku na tablicy pojawiało się siedem możliwych kategorii pytań, naprzemiennie uczestnicy eliminowali po trzy kategorie i odpowiadali na pytanie z kategorii, która pozostała na tablicy. Ibisz zadawał pytanie, kto pierwszy się zgłosił, odpowiadał na nie. Dobra odpowiedź, rywal siada na ławkę kar i nie uczestniczy w dalszej grze, osłabiając zespół. Zła odpowiedź - siada na ławkę odpowiadający. Jeśli nikt się nie zgłosi, siadają obydwaj. Każdy zespół mógł później odkupić uczestnika swojej drużyny. Runda warta była tysiąc złotych - po 500 zł z puli każdego zespołu.
   Oczywiście gra mogła skończyć się wcześniej, jeśli któryś z zespołów zbankrutował lub nie mógł uczestniczyć w licytacji - na koncie pozostawało mu zbyt mało pieniędzy. Również jeśli któryś zespół zagrał va banque podczas licytacji czarnej skrzynki - także odpadał. Jeśli program wygrał zespół pretendentów, to on w kolejnym odcinku stawał się zespołem mistrzów. Remis oznaczał dalsze uczestnictwo dotychczasowych mistrzów.
   I jeszcze jedna reguła, którą prowadzący miał prawo zastosować, najczęściej podczas ostatniego pytania. Otóż mógł dołożyć do puli pieniężnej określoną kwotę, która pozwalała zespołowi słabszemu na wygranie programu. Charakterystyczną cechą był strój mistrzów - czarne togi i nakrycia głowy (znane z filmów, gdy akcja dzieje się na jakiejś uczelni).
   I jeszcze słowo o kategoriach pytań. Było ich aż 31, a wśród nich takie jak fizyka, chemia, polska muzyka rozrywkowa, wędkarstwo, piłka nożna, film polski, przysłowia czy sztuka kulinarna. Teleturniej "Awantura o kasę" był, co rzadko się u nas zdarza, polskim pomysłem. Licencja kilka lat temu została sprzedana do Nowej Zelandii, gdzie teleturniej pojawił się pod nazwą "Cash battle". Program miał swoich wielbicieli, na mnie jednak nigdy nie zrobił wielkiego wrażenia.
   No i jeszcze jedno - każdy zespół składał się z czterech osób.