sobota, 25 stycznia 2014

Muzyczna jedynka

   "Wpierw Dezerter, potem radio, muzyczna jedynka, kto się tam pokazuje, tego ja nie szanuję..." - tak krytycznie o nadawanym w TVP 1 programie śpiewał w piosence "12 groszy" Kazik.
   Muzyczna jedynka to program, który w latach 1993-1996 pojawiał się w telewizyjnej jedynce. Prezentowano w nim fragmenty piosenek, a prowadzącym był Artur Orzech. Mnie najbardziej zawsze interesowała lista przebojów (Gorąca dziesiątka Muzycznej jedynki), dziesięć najpopularniejszych piosenek, na które można było głosować dzwoniąc na podany numer przy piosence, zaczynający się oczywiście od 0-700... Ważna uwaga - w tym programie pojawiały się tylko polskie piosenki, a przynajmniej tylko polskie pojawiały się na liście przebojów.
   Wikipedia podaje, że program trwał max 10 minut, a pojawiał się w soboty. Nie wiedzieć czemu mam skojarzenia jednak, że był czas, gdy Muzyczna jedynka emitowana była w piątki. Być może to tylko moja słaba pamięć... Tak czy inaczej na pewno czasami program trwał dłużej od zakładanych 10 minut, a na dowód poniżej link do fragmentu programu, z charakterystycznym początkiem (biegnący ludzik...)
   W programie pojawiali się też goście, z którymi prowadzący przeprowadzał krótką rozmowę. Głosujący na listę przebojów mogli zaś wygrać nagrody (można było też głosować na kartkach pocztowych). I jeszcze ciekawostka, czasem pojawiały się na liście (choćby w przytoczonym fragmencie - 2 miejsce) piosenki kompletnie anonimowe zarówno wówczas jak i obecnie. Ciekawe, jak to się działo, że były aż tak "popularne"?

sobota, 18 stycznia 2014

Milionerzy

   Dziś przyszedł czas na powszechnie znany i pamiętany teleturniej - Milionerzy. W TVN pojawił się po raz pierwszy pod koniec lat dziewięćdziesiątych, 9 września 1999 roku miał miejsce jego debiut. Utrzymał się przez 3,5 roku, w styczniu 2003 roku został zdjęty z anteny. Powrócił w styczniu 2008 roku, by pod koniec 2010 roku na dobre wypaść z ramówki. 
   Pierwsza i druga edycja różniły się od siebie. Czym? Ano w pierwszej, by wygrać milion, trzeba było odpowiedzieć na 15 pytań, w drugiej wystarczyło 12 (zrezygnowano z pytań o 100, 200 i 300 zł.). Różniło się też jedno z kół ratunkowych - w starej wersji był to telefon do przyjaciela, w nowej - pytanie do eksperta. Inne były też kwoty do wygrania. W starej wersji, począwszy od pytania siódmego, pytania warte były kolejno: 4 tys., 8 tys., 16 tys., 32 tys., 64 tys. W nowej wersji kolejne pytania, które następowały po pytaniu za 2 tys. warte były: 5, 10, 20, 40 i 75 tysięcy.
   W 2010 roku wprowadzono jeszcze jedną nowość. Można było zrezygnować z gwarantowanego progu (wówczas 40 tys.), by uzyskać dodatkowe koło ratunkowe - zamiana pytania.
   Prowadzącym program był Hubert Urbański. Szczerze mówiąc pamiętałem, że teleturniej w nowej wersji leciał w weekendy ok. 18, zaś w starej także w weekendy, tyle że ok. 19.30-20.30. Okazuje się jednak, że w zależności od czasu, pojawiał się w różne dni tygodnie, zresztą rzeczywiście przypominam sobie choćby poniedziałkowe wydanie "Milionerów".
   W starej wersji ani razu nie padła główna wygrana, ale pojawiały się pytania za milion. Pierwsze, w październiku 2000 roku brzmiało: Skąd pochodzi Conan Barbarzyńca? (z Cimmerii). Miałem wówczas 16 lat i... znałem odpowiedź! Uczestnik nie zaryzykował jednak, wziął 500 tys. Drugie pytanie, maj 2001, brzmiało: Odrażający drab z Kabaretu Starszych Panów dubeltówkę weźmie, wyjdzie i... (poprawna odpowiedź: buch, buch). Chodziło o dokończenie tekstu. Nie znałem odpowiedzi, znał ją jednak mój znajomy, który bez chwili zastanowienia podał poprawną (w końcu miłośnik tego kabaretu). Uczestnik znów jednak zadowolił się 500 tys. Trzecie pytanie za milion padło w październiku 2001. No i... znów udzieliłem poprawnej odpowiedzi. Pytanie brzmiało: Komiksowym dzieckiem rysownika Boba Kane'a jest: Odpowiedź brzmiała: "Batman". Trzeci raz jednak uczestnik wziął 500 tys.
   Znalazł się jeden śmiałek w starej wersji milionerów, który zaryzykował odpowiedź, okazała się ona jednak błędna. Nie będę też przytaczał wszystkich pytań za milion w nowej wersji, znalazł się jednak człowiek, który ów milion wygrał. Krzysztof Wójcik w 2010 roku dostał pytanie za milion: "Na jakim instrumencie gra Czesław Mozil", odpowiedział poprawnie i został milionerem.
   Jeszcze słowo o zasadach. W studiu pojawiało się 12 uczestników - 10 + 2 rezerwowych (na wszelki wypadek). Dziesiątka dostawała pytanie typu: "Uszereguj... w kolejności od..." Potem pojawiała się informacja, kto zrobił to poprawnie, a jeśli poprawnie odpowiedziało kilku uczestników, wówczas do gry zapraszany był uczestnik, który odpowiedział najszybciej. Następnie dany uczestnik odpowiadał na pytania z czterema różnymi wariantami odpowiedzi. W każdej chwili mógł wykorzystać trzy koła ratunkowe: pytanie do publiczności (publiczność głosowała, która ich zdaniem odpowiedź jest poprawna, a potem prezentowano wyniki), telefon do przyjaciela, a także pół na pół (znikały dwie błędne odpowiedzi). Były też dwa progi gwarantowane - tysiąc złotych i 32 (potem 40) tysięcy złotych. O późniejszych zmianach pisałem wcześniej. Uczestnik mógł też w każdej chwili zrezygnować, zabierając dotychczasową wygraną, co ważne, nie musiał tego robić zanim usłyszy pytanie, ale po tym, jak je usłyszał i zastanowił się, czy potrafi udzielić poprawnej odpowiedzi (mógł też przed wycofaniem wykorzystać koła ratunkowe).
   Oglądalność milionerów była całkiem spora, średnio w różnym okresie między 2,25 a 3,22 miliona osób. Teleturniej nie jest oczywiście polskim wymysłem. Powstał w Wielkiej Brytanii w 1998 roku pod nazwą "Who wants to be a milionaire?" Zmiany, które nastąpił w polskiej wersji po 2008 roku również nie zostały przez nas wymyślone. Skorzystano z pomysłów z innych krajów (W. Brytania, Niemcy, USA, Australia). Teleturniej trafił do ogromnej liczby krajów. Był emitowany m.in. w Kambodży, Albanii, Bangladeszu, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Kenii, Singapurze, Korei Południowej, Sri Lance czy Ugandzie. Oczywiście w wielu krajach europejskich, jak Szwajcaria, Niemcy, Szwecja, Ukraina, Irlandia, Grecja czy Belgia także był emitowany. Wymienienie wszystkich krajów i wersji zajęłoby bardzo dużo miejsca. Co ciekawe, w Wielkiej Brytanii program był emitowany bez przerwy aż do tej pory (podobno ma jednak zostać zdjęty z anteny).

sobota, 11 stycznia 2014

Chciwość, czyli żądza pieniądza

   Dziś spełniam prośbę jednego z czytelników. Napiszę co nieco o teleturnieju "Chciwość, czyli żądza pieniądza". Program emitowany był w Telewizji Polsat przez kilka miesięcy bodaj w 2001 roku. Prowadzącym był Mirosław Siedler, aktor, który miał na koncie wiele epizodów filmowych (m.in. w filmie "Porno", czy serialu "Ekstradycja 3".
   Znaleźć informacje i fragmenty programu graniczy niemal z cudem. Coś jednak udało mi się ustalić, choć niewykluczone drobne błędy, w niektórych miejscach bowiem informacje bywały ze sobą sprzeczne. Według danych, które zgromadziłem, główną nagrodą był milion złotych, by jednak go zgarnąć, trzeba było ryzykować utratę wcześniejszej wygranej. Najwyższą wygraną była kwota wynosząca ok. 500 tysięcy złotych. Wówczas była to najwyższa wygrana w teleturnieju w Polsce. Najwyższa, bo kwota przekroczyła nieco pół miliona, podczas gdy w innym teleturnieju emitowanym w tym samym czasie w konkurencyjnej stacji padła wygrana równo pół miliona.
   Gra rozpoczynała się tzw. eliminatorem. Udział brało w nim sześciu uczestników. Prowadzący zadawał pytanie, odpowiedzią na nie była liczba (max. składająca się z czterech cyfr, na przykład rok jakiegoś zdarzenia). Uczestnik, który odgadł właściwą liczbę lub był najbliżej poprawnej odpowiedzi zostawał kapitanem, uczestnik z najsłabszym wynikiem odpadał z gry. W przypadku remisu o kolejności decydował czas.
   W kolejnych rundach pojawiały się pytania warte coraz więcej pieniędzy. Pytań było osiem. Były warte kolejno: 1 tys., 5 tys., 10 tys., 20 tys., 50 tys., 100 tys., 500 tys., 1 mln. Do każdego pytania pojawiało się kilka możliwych odpowiedzi do wyboru. Nie mam stuprocentowej pewności, ale wydaje mi się, że w pytaniu 1 i 2 pojawiały się cztery odpowiedzi, w pytaniach 3 i 4 - 5 odpowiedzi, a w każdym kolejnym o jedną odpowiedź więcej. W czterech pierwszych pytaniach jedna odpowiedź była poprawna, w pozostałych cztery.
   Na pierwsze cztery pytania odpowiadali kolejno zawodnicy nie będący kapitanem. Zadaniem kapitana było zatwierdzić albo zmienić odpowiedź. Jeśli odpowiedź była poprawna, kapitan mógł decydować, czy grają dalej, czy też nie. Zła odpowiedź powodowała, że tracili wszystko. Jeśli zdecydowali się grać dalej, następowała runda eliminacyjna. Losowano uczestnika, który dobierał sobie partnera, z którym chciał stoczyć pojedynek o pozostanie w grze. Prowadzący zadawał pytanie, a uczestnik, który szybciej nacisnął przycisk odpowiadał na nie. Dobra odpowiedź pozostawiała w grze, odpadał rywal. Zła odpowiedź oznaczała eliminację. Jeśli wyeliminowany został kapitan, wówczas osoba, która go wyeliminowała zostawała nowym kapitanem. Nie wiem, czy wylosowana osoba mogła odmówić rywalizacji, w każdym razie otrzymywała za udział w rozgrywce jakąś dodatkową kwotę, która pozostawała na jego koncie nawet jeśli on odpadał.
   Przed piątym pytaniem kapitan otrzymywał coś w stylu koła ratunkowego. Może go użyć w każdym momencie, ale tylko w pytaniach 5-7. Koło ratunkowe powodowało, że spośród odpowiedzi znikała jedna zła. W trakcie sprawdzania odpowiedzi, po ujawnieniu trzech poprawnych, prowadzący proponował określoną kwotę za rezygnację z dalszej gry. W przypadku rezygnacji w którymkolwiek momencie pieniądze były dzielone na wszystkich uczestników pozostających w grze. Decydował kapitan, a w siódmym pytaniu o dalszym sprawdzaniu musiała zadecydować większość (2 z 3). 
   W decydującym o głównej wygranej pytaniu musiały chcieć wziąć udział obydwie osoby pozostające w grze. W przypadku gdyby uczestnicy zdecydowali się na grę o wszystko, nastąpiłaby runda eliminacyjna, po której pozostałby tylko jeden uczestnik. Finalista otrzymałby pytanie z możliwymi odpowiedziami (według różnych źródeł osiem lub dziewięć), z których musiałby wskazać cztery prawidłowe. W tym wypadku sporą rolę jednak odgrywał czas. 30 sekund na wybór, a potem kilka na zaznaczenie odpowiedzi. Poprawne odpowiedzi - zwycięstwo, złe - utrata wszystkiego. W tym wypadku nie było możliwości wycofania się przed sprawdzeniem wszystkich odpowiedzi.
   I jeszcze kwestia pytań. Dotyczyły one przede wszystkim wiedzy powszechnej, a także o kulturze i mediach.
   "Chciwość, czyli żądza pieniądza" to teleturniej, który powstał w USA w 1999 roku pod nazwą "Greed". Trafił do wielu krajów, wszędzie jednak dość krótko utrzymywał się na antenie. Ciekawostką jest, że w Wielkiej Brytanii teleturniej prowadził Jerry Springer. Teleturniej pojawił się też w Rosji, Hiszpanii, Portugalii, RPA, Wenezueli, Finlandii, Włoszech, Australii czy w arabskim kanale LBC.

piątek, 3 stycznia 2014

Opowieści z Narni

   Gdy dziś ktoś wspomni o Opowieściach z Narnii, na myśl wszystkim przychodzą w pierwszej kolejności filmy nakręcone w ostatnich latach, a potem seria książek. Na początku lat 90 dzieciaki miały jednak możliwość obejrzenia innej adaptacji książek Lewisa. Były to trzy sześcioodcinkowe seriale, które TVP emitowała w czasie ferii świątecznych i zimowych.
   Dziś spoglądając na ten serial łatwo zauważyć wszelkie niedoskonałości, sztuczności, itp. Będąc dzieckiem byłem jednak serialem zachwycony. Szczególnie pierwszą i trzecią serią. Pierwsza sześcioodcinkowa seria obejmowała "Lwa, czarownicę i starą szafę", druga to ekranizacja części "Książę Kaspian" i "Podróż wędrowca do świtu", trzecia zaś to "Srebrne krzesło". Emitowane były albo rano, po dziewiątej, albo po szesnastej. O tej porze były bowiem emitowane bloki dziecięce.
   Każdy odcinek kończył się w takim momencie, że dzieciaki nie mogły się doczekać następnego. Seriale były bodaj produkcji brytyjskiej, zapamiętałem zaś przede wszystkim dziewczynkę, która odgrywała rolę Lucy. Była wręcz stworzona do... płaczu. Odcinki trwały po nieco ponad 20 minut, nie było dubbingu. Za to była ładna muzyka na początku i końcu odcinka. Mnie się przynajmniej podobała.