środa, 13 września 2023

Dowcipy sprzed lat - część 40

Tematem przewodnim numeru 6/1993 roku "Dobrego Humoru", który jest bohaterem niniejszego wpisu, byli kelnerzy i restauracje. To już drugi raz, gdy żarty o tej właśnie profesji pojawiały się w miesięczniku i zaręczam - nie ostatni. Poniżej znajdziecie wszystkie dowcipy związane właśnie z główną tematyką
Oprócz kawałów o kelnerach, których pojawiło się w egzemplarzu 54, tradycyjnie nie zabrakło także innych dowcipów i rubryk: Reklamy TV na wesoło, Dowcip miesiąca, Antyreklamy TV, Najnowszy dowcip polityczny, dowcipy o mrówkach i słoniach czy też humor z zeszytów. Całość okraszona 11 rysunkami autorstwa Szczepana Sadurskiego.
W numerze pojawił się także tradycyjny wstępniak, trudna zagadka, zapowiedź kolejnego numeru (tematyka), konkurs związany z reklamami, informacja o nowej książce z serii "333 najlepsze dowcipy" (od kolejnego miesiąca właśnie te pozycje będę przedstawiał), a także rozwiązanie zagadki piłkarskiej. DH w czerwcu 1993 roku kosztował 2 tysiące złotych.
*     *     *
Bardzo roztargniony mężczyzna wchodzi do restauracji aby zjeść obiad, lecz po chwili zapomina, po co przybył. Po godzinie siedzenia za stolikiem woła kelnera:
- Ile płacę?
- Pan jeszcze niczego nie zamówił. Właśnie chciałem spytać, czy coś mam podać.
- A przynieś mi pan co chcesz i daj mi pan święty spokój!

Barman rozmawia z właścicielem knajpy:
- Co za nieszczęście. Wczoraj umarł jeden z naszych stałych klientów. Poczciwy człowiek, codziennie zamawiał u nas co najmniej 20 piw i dwa litry wódki.
- Na co umarł?
- Żebym to ja wiedział...

- Czy pani wie, że wszystko, co napisze mój syn, każdy zachłannie pożera?
- To wspaniale. A co pisze? Powieści sensacyjne czy melodramaty?
- Na razie układa jadłospisy w restauracji.

- Dlaczego pan taki smutny? - pyta barman faceta siedzącego przy barze
- Bo nie mogę sobie przypomnieć, co mi mówiła żona. Czy miałem wypić jeden kufel piwa i wrócić o dziesiątej, czy wypić dziesięć kufli i wrócić o pierwszej...

Do awanturującego się klienta podchodzi spokojnym krokiem kelner i mówi:
- Reklamacja szanownego pana była najzupełniej słuszna. Kucharz stwierdził, że to co pan zjadł, nie było zupą. To były zwykłe pomyje

Do barmana podchodzi facet i zamawia cztery kieliszki wódki, które wypija jeden po drugim. Po chwili zamawia trzy, potem dwa, a na końcu jeden. Patrzy mętnym wzrokiem na barmana i mówi:
- Jak to jest, im mniej piję, tym bardziej jestem pijany...

Do baru przychodzi facet i zamawia piwo.
- Płaci pan 20 tysięcy.
- Dlaczego tak dużo?
- Bo piwo kosztuje 10, a drugie 10 to podatek od luksusu.
Nazajutrz zjawia się ten sam facet, prosi o piwo i kładzie na ladzie 20 tysięcy. Barman wydaje 10 tysięcy reszty.
- Co, podatek znieśli?
- Nie, ale piwa zabrakło.

Do baru wchodzą dwaj emeryci - weterani II wojny światowej. Jeden z nich jąkając się zwraca się do barmana:
- sz..sz...sz...
- Szparagi?
- Nie. Sz..sz..sz..
- Szaszłyk?
- Nie. Sz...sz...sz...
- Aaa, szampan!
- Nie. Sz...sz...szuuumi dookoła laas...

Do czterech facetów siedzących przy stoliku w restauracji podchodzi kelnerka.
- Czy jest Napoleon?
- Jest. Podać?
- Nie, pozdrowić!

Do knajpy wchodzi koń i zamawia piwo:
- Tylko jedno piwo? - dziwi się barman - Przedwczoraj jak wypiłeś, to musieli cię cucić wodą i za lejce wyprowadzać.
- Tak, ale dziś przyjechałem samochodem...

Do pewnej knajpy o określonej godzinie przychodziło codziennie dwóch głuchoniemych, których zawsze obsługiwał sam kierownik lokalu. Któregoś razu kierownik musiał o tej porze wyjść, ale zostawił barmanowi wskazówki dotyczące stałych gości.
- Jak pokażą o.. tak - uderza się w szyję i robi falisty ruch ręką - to znaczy, że chcą setę i śledzia.
Po jakimś czasie w lokalu zjawiają się głuchoniemi i w ten właśnie sposób zamawiają setę i śledzia, a potem drugą setę, itd. Po piątym kieliszku otworzyli usta i zaczęli się kołysać, patrząc przed siebie. W tej właśnie chwili wrócił kierownik i mówi do zdziwionego barmana.
- Nie przejmuj się, pośpiewają i pójdą...

Do restauracji przychodzi emeryt i zamawia obfity obiad. Gdy podchodzi do niego kelner z rachunkiem, emeryt pyta:
- Czy orientuje się pan, jaką karę wymierza kolegium za pobicie starszego człowieka?
- Nie wiem, pewnie nie mniej niż milion złotych.
- A ile płacę za obiad?
- Sto tysięcy złotych.
- Nie mam pieniędzy. Niech mnie więc pan pobije i wyda 900 tysięcy złotych reszty!

Do restauracji wchodzi jakiś osiłek i mówi do kelnera:
- Czytałem ogłoszenie, że potrzebujecie "bramkarza".
- Zgadza się, ale niech pan najpierw pokaże, co pan potrafi.
Osiłek podwija rękawy koszuli, podchodzi do mężczyzny siedzącego przy najbliższym stoliku, bierze go za kołnierz i wyrzuca go za drzwi. Po chwili wraca i pyta kelnera:
- I co, czy spodobałem się właścicielowi restauracji?
- Jeszcze nie wiem, bo teraz go tutaj nie ma. To był tamten facet, którego wyrzucił pan za drzwi.

Do restauracji wchodzi klient i pyta kelnera:
- Czy to jest restauracja dla piegowatych?
Kelner:
- O cholera, kot kierownika znów narobił w wentylator!

Do restauracji wchodzi starsze małżeństwo i zamawia kotlety schabowe. Zaraz potem staruszka zaczyna jeść podane danie, a jej mąż nie rusza swojej porcji.
- Czyżby panu nie smakowało? - dopytuje się kelner.
- Och, nie. Czekam tylko, aż żona skończy i odda mi moją sztuczną szczękę.

Do stałego bywalca restauracji podchodzi kelner:
- Proszę pana, wczoraj pomyliłem się i policzyłem panu o jeden kieliszek za mało.
- W porządku, zaraz dopłacę. Ale skąd moja żona o tym wiedziała? Gdy wróciłem do domu powiedziała mi, że wypiłem o jeden kieliszek za dużo!

Do stolika, przy którym siedzi znany aktor, podchodzi kelner.
- Mistrzu, byłem wczoraj w teatrze i widziałem, jak znakomicie pan odegrał rolę faceta, który skutecznie wymiguje się od zapłaty kelnerowi za obiad. Ale ja panu oświadczam: u mnie taki numer nie przejdzie!

Fąfara po zjedzeniu pieczeni z zająca zwierza się kelnerowi:
- Wie pan, mam takie miękkie serce, że nie mogę odżałować tego biednego zajączka, którego przed chwilą zjadłem...
- Niech się pan nad tym draniem nie lituje! Wczoraj zeżarł kucharzowi kanarka!

Gość w restauracji zwraca się do kelnera:
- W rachunku, który mi pan wystawił, są dwa błędy, jeden na pana korzyść, drugi - na moją.
- Na pana korzyść? Niemożliwe!

Gość wzywa kelnera i mówi:
- Czy muzycy w waszym lokalu grają na życzenie gości?
- Oczywiście, szanowny panie.
- To proszę im powiedzieć, by zagrali w domino!

Inspektor kontrolujący jadłodajnię pyta kucharza:
- Niech pan powie, czy pasztet z zająca zrobiony jest wyłącznie z mięsa zajęczego?
- No... niezupełnie. Dodajemy również trochę koniny.
- W jakiej proporcji?
- Pół na pół. Jeden zając na jednego konia.

- Kelner, co to za glista, którą podał mi pan na talerzu?
- To nie glista, to kiełbaska, którą pan zamówił!

- Kelner, dlaczego ten kotlet nazywa się po zbójecku?
- Zrozumie pan, kiedy wypiszę rachunek!

- Kelner patrzy na chłopca zatrudnionego w restauracji jako pomoc kuchenna i pyta:
- Co się tak oblizujesz gówniarzu?
- Dostałem w pysk od kucharza!

Kelner przez nieuwagę wylał na gościa siedzącego za stołem zawartość sosjerki. Gość wściekły:
- Co pan wyprawia? Wylał mi pan cały sos na garnitur!
- Nie cały, nie cały. Mamy jeszcze trochę w kuchni!

Kelner przynosi gościowi zamówioną zupę grzybową i prosi o uregulowanie rachunku. Gość jest zbulwersowany:
- Płacić z góry? Cóż to za zwyczaje/ Niech pan zawoła kierownika.
- Kierownik nie przyjdzie szanowny panie. Właśnie przed chwilą zjadł zupę, nieszczęśnik...

Kelner przynosi zamówioną herbatę i pyta:
- Dla pana ile łyżeczek cukru?
- Pięć. Tylko proszę nie mieszać, bo nie lubię zbyt słodkiej.

Kelner przynosi zamówiony przez gościa krupnik, bigos i dwie bułki.
- Kelner, te bułki są mokre.
- Co na to poradzę? Kiedy biegnę, w jednej ręce trzymając talerz z krupnikiem, w drugiej - talerz z bigosem, a pod pachami bułki, to chyba człowiek ma prawo się spocić?

- Kelner, setkę i śledzia
- Nie ma śledzia.
- No już dobrze, niech będą dwie setki.

- Kelner, ta szklanka jest brudna!
- Coś podobnego... Już pięciu z niej piło i żaden nie narzekał!

- Kelner, w mojej zupie jest zdechła mucha!
- Strasznie mi przykro. Dałbym sobie głowę uciąć, że kiedy wychodziłem z kuchni, była jeszcze żywa!

- Kelner! W tej zupie jest mucha!
- To po co zamawiał pan zupę z wkładką miesną?

Klient protestuje:
- Przecież zamawiałem zupę pomidorową, a nie ogórkową.
- Co za różnica, to zupa i to zupa!
Kiedy przychodzi czas na uregulowanie rachunku, klient wręcza kelnerowi 10 tysięcy złotych. Kelner protestuje:
- Powinno być 20 tysięcy!
- Co za różnica - to pieniądze i to pieniądze!

Klient wiejskiej gospody rozpoczyna konsumpcję drugiego dania. Nagle na stolik wskakuje kura i zaczyna dobierać się do salaterki z sałatą
- Kelner, czy ta kura zamierza wydziobać moją sałatę?
- Ależ nie, ona tylko wydziobuje gąsienice.

Lato. Gość konsumujący w gospodzie drugie danie co chwila odgania natrętne muchy. W końcu wzywa kelnera.
- To skandal. Czy zawsze jest tutaj tyle much?
- Tylko w porze obiadowej. Rano i po południu muchy nie są tak dokuczliwe, bo przenoszą się do szaletu stojącego za gospodą.

Obcokrajowiec przy wejściu do restauracji znajduje wywieszkę: "Tu się mówi po angielsku". Wchodzi do środka i próbuje po angielsku dogadać się z kelnerem, lecz ten nic nie rozumie. Z takim samym skutkiem usiłuje porozumieć się z kierownikiem lokalu. W końcu łamaną polszczyzną pyta:
- Więc kto tu rozmawia po angielsku?
- Goście, proszę pana.

- Panie kelner, niech pan uważa! Pan trzyma palce w mojej zupie!
- Niech pan się o mnie nie martwi. Przecież to chłodnik.

Po wypłacie wchodzi do baru stały klient. Barman pyta:
- Jak zwykle - kefir?
- Dziś dwa. Jak szaleć, to szaleć.

Po zjedzeniu obiadu facet pyta kelnera:
- Niech mi pan powie, co robicie z klientami, którzy nie płacą rachunku?
- Wyrzucamy ich za drzwi.
- To niech się pan nie fatyguje. Sam wyjdę...

Podpity facet wraca do domu po północy i tłumaczy żonie, że wyszedł z baru o dwudziestej pierwszej.
- Przecież od baru do domu są tylko trzy krótkie ulice.
- Może i krótkie, ale jakie szerokie...

Przed pijalnią piwa spotykają się dwaj znajomi.
- Ile masz czasu?
- Jakieś dwa litry...

Przychodzi facet do knajpy i zamawia setkę wódki
- Bez zakąski nie podajemy.
- A co macie na zakąskę?
- Ogórka albo grzybka.
- To daj pan ogórka
Facet zapłacił za wódkę i zakąskę. Ogórka wsadził sobie za ucho i wypił kieliszek wódki.
Na drugi dzień sytuacja się powtarza. Facet płaci za wódkę i zakąskę, wsadza sobie za ucho ogórka i wypija kieliszek wódki. Trzeciego dnia zabrakło ogórków, więc facet zamawia jako zakąskę grzybka, wsadza go sobie za ucho i wypija kieliszek wódki. Kelner pochyla się nad facetem i pyta:
- Panie, dlaczego pan sobie wsadził grzybka za ucho?
- Jak to dlaczego? Bo nie ma ogórków!

Przychodzi facet do restauracji i pyta kelnera:
- Czy jest befsztyk "cmok, cmok"?
- Nie, jest zupka "pryk, pryk"

Rok dwutysięczny. Do baru wchodzi robot i zamawia kieliszek smaru. W kącie baru zauważa szafę grającą i wskazując na nią dodaje:
- Dla tej panienki to samo.

Stary kelner radzi młodemu:
- Pamiętaj chłopcze, żeby zawsze szanować siwe włosy.
- W zupie też?

W barze samoobsługowym konsument musi na chwilę odejść od stołu. Obawiając się, że ktoś zje jego smakowite danie, napisał na serwetce: "Nie jedzcie, naplułem".
Kiedy wrócił, przeczytał dopisek: "Ja też".

W restauracji facet dopada barmana:
- Byłem tu wczoraj?
- Tak.
- Przepiłem sto tysięcy?
- Przepił pan.
- Chwała Bogu, już myślałem, że zgubiłem.

W restauracji gość po obficie zakrapianym alkoholem posiłku prosi o rachunek. Kelner widząc, że gość jest podpity, dopisuje na końcu drogie, fikcyjne danie. Gość spogląda na rachunek i po chwili mówi:
- Wszystko się zgadza, ale co na końcu rachunku robią "uda"?
Kelner zmieszany:
- No wie pan. Raz się uda, drugi raz - nie uda...

W restauracji siedzi za stolikiem zakochana para.
- Kocham cię. Wyjdziesz za mnie?
- Tak mój miły.
- Kelner - księdza! Raz!

W restauracji urządzonej w dawnym zamku gość płaci rachunek i pyta kelnera:
- Czy z tym zamkiem wiąże się jakaś legenda?
- O tak - cedzi przez zęby kelner. - Straszy tu duch jednego z gości, którego podobno zepchnął do fosy sługa z gospody, bo nie dostał napiwku...

Z restauracji wychodzi dwóch podpitych jegomości.
- Oszalałeś? Dziesięć tysięcy dla szatniarza za podanie kożucha?
- Dlaczegóż by nie? Przecież jest o wiele ładniejszy od mojej jesionki.

Zapytano pewnego pana, jak to się dzieje, że mimo częstych wizyt w lokalach nocnych nigdy się nie upija.
- To proste. Gdy wchodzę do restauracji z kolegami, wybieram stolik obsługiwany przez najbrzydszą kelnerkę. Kelnerka co chwilę przynosi zamawiane trunki, aż w końcu przychodzi moment, że zaczyna mi się podobać. To znak, że powinienem zapłacić rachunek.

Zdenerwowany kelner do konsumenta:
- Pan wypalił papierosem dziurę w obrusie? Kto teraz za to zapłaci?
- Ale ta dziura tu była, gdy przyszedłem...
- Dobrze, dobrze. Znam te numery. To samo mówił tamten facet przed panem!

Żaba wzywa kelnera.
- Proszę pana, co to ma znaczyć? Dostałam drugie danie, ale nie ma w nim ani jednej muchy! Proszę podać mi to samo, ale z muchami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora