Zapomniany teleturniej programu TVP2, emitowany na początku lat 90 (gdzieś przeczytałem, że w latach 1993-1996, ale wydaje mi się, że chyba nieco krócej) jest bohaterem dzisiejszego wpisu. Nosił tytuł Gra. Pojawiał się w niedzielne popołudnia, ok. 18.30. Prowadzącym był Antoni Mielniczuk. Program trwał ok. 25 minut.
Jak wyglądał ów teleturniej? W każdym teleturnieju udział brały dwie pary uczestników (np. mąż i żona, bracia). W studiu umieszczony był stół przypominający stół do ping ponga. W pierwszej rundzie jeden z uczestników z każdej drużyny zajmował miejsce przy stole - naprzeciwko siebie. Stół był podzielony na pół, każda połówka miała zaś dwie kolejne części - pomarańczową przy "siatce" i zieloną przy zawodniku. Zawodnicy za pomocą joysticków grali w grę przypominającą ping ponga. Mieli za zadanie odbijać poruszający się "podświetlony prostokącik" symbolizujący piłkę pingpongową. Punkt zdobywał ten zawodnik, któremu udało się przebić "piłkę" na stronę przeciwnika i zatrzymać ją na tejże stronie. Po każdym zdobytym punkcie uczestnik-zwycięzca odpowiadał na pytanie, będące zagadkami słownymi. Na przykład: "Piątej na pewno nie brak mędrcowi". Chodzi oczywiście o klepkę. Za prawidłową odpowiedź uczestnik zdobywał kolejny punkt. Ciekawostką jest, że jeśli "piłkę" udało się zatrzymać na części pomarańczowej, w zagadce do odgadnięcia odsłaniana była jedna literka, albo też nie było żadnej literki odsłanianej. Jeśli zaś na zielonej części, blisko końca stołu - pojawiały się dwie literki.
Set trwał do momentu, gdy któryś z uczestników zdobył dziewięć punktów. Zwycięstwo w secie dawało uczestnikowi premię pieniężną oraz prawo do rozwiązania małej krzyżówki składającej się z pięciu haseł. Prowadzący odsłaniał najpierw pytania do haseł, następnie uczestnik mógł odsłonić pewną liczbę liter, tyle, iloma punktami wygrał rywalizację z przeciwnikiem przy stole. Następnie miał bodaj 20 sekund na odgadnięcie pięciu haseł, co ważne, po każdym odgadniętym słowie czas był zatrzymywany do momentu, gdy prowadzący odsłonił litery (hasła były zasłonięte zielonymi tabliczkami - jedna tabliczka przypadała na jedną literę). Jeśli uczestnikowi nie udało się rozwiązać krzyżówki, rozgrywano drugi set, a jego zwycięzca na podobnych zasadach kończył rozwiązywać krzyżówkę. Jeśli zaś udało się rozwiązać za pierwszym razem, drugiego seta nie rozgrywano. Za krzyżówkę również wygrywało się pieniądze, konkretnych kwot jednak nie jestem w stanie podać, zresztą zdaje się że w zależności od odcinka kwoty mogły być różne.
Po rozwiązaniu krzyżówki następowała zmiana uczestników - ci którzy odpoczywali zajmowali miejsce przy stole i toczyli swoją rozgrywkę na tych samych zasadach.
Najważniejsza była jednak runda trzecia, tak zwana gra parami. Tym razem przy stole stawali wszyscy uczestnicy, którzy toczyli rywalizację o główną nagrodę - samochód. Zasady rozgrywania podobne jak wcześniej, urozmaiceniem było, że po każdym punkcie następowała zmiana osoby operującej joystickiem, zaś na pytania odpowiadała osoba, która akurat joysticka nie miała w ręku. Nie rozwiązywano krzyżówki. Rozgrywano za to dwa sety. Samochód wygrać można było tylko wówczas, jeśli udało się pokonać przeciwnika w obydwu setach. W przypadku remisu samochód nie znajdował właściciela (nie rozgrywano dodatkowego seta), a połowa jego wartości przechodziła do puli nagród kolejnego odcinka.
Jeszcze dwie informacje odnośnie zatrzymywania piłeczki na stole. Jeśli przypadkiem uczestnik zatrzymał "piłeczkę" na swojej połowie, albo też przetoczyła się ona przez cały stół i spadła za stołem po stronie przeciwnika, rywal otrzymywał punkt, ale bez możliwości odpowiadania na pytanie.
Jeden z odcinków programu można obejrzeć w tym miejscu.
Tego programu nie kojarzę zupełnie. Dzięki za link.
OdpowiedzUsuń