sobota, 15 listopada 2014

Dobra cena

   Zapomniany w zasadzie teleturniej, który pod koniec lat dziewięćdziesiątych pojawił się, na krótko, w telewizji. Był to jeden z pierwszych teleturniejów emitowanych przez stację TVN. Prowadzącym był Grzegorz Wons, a teleturniej pojawiał się w latach 1997-1998. Emitowany był bodaj trzy razy w tygodniu - w poniedziałki, środy i piątki najpierw o 18.45, potem o 19.00. To był jeszcze czas, gdy Fakty leciały o tej samej godzinie co Wiadomości... Niestety, nie wszystko dobrze pamiętam, jeśli więc ktoś jest w stanie uzupełnić wpis o tym teleturnieju, proszę o info.
   Jak wyglądały zasady? Były dość... głupie. Cztery osoby wylosowane (podobno) z publiczności mierzyły się w pierwszej rundzie o prawo gry o większą nagrodę. Ich zadaniem było podać cenę danego przedmiotu. Osoba, która będzie najbliżej poprawnej ceny, ale jej nie przekroczy (podanie ceny wyższej niż prawdziwa dyskwalifikowało uczestnika) uzyskuje prawo gry o bardziej wartościową nagrodę (np lodówko-zamrażarkę). Tyle że wygrać wcale nie było łatwo. Trzeba bowiem było na przykład podać cenę (wg własnego widzimisię) kilku przedmiotów leżących na stolikach, tak, by suma była jak najbardziej zbliżona do prawdziwej sumy wartości tychże przedmiotów. Margines błędu zwykle bywał malutki i oczywiście można było jedynie podać wartość zaniżoną, bo przekroczenie prawdziwej sumy oznaczało dyskwalifikację - czyli brak nagrody.
   W miejsce osoby, która rywalizowała o nagrodę z publiczności zostaje dolosowana kolejna osoba i znów te same zasady, a potem po raz trzeci to samo. Trójka zwycięzców w dalszej fazie walczyła o finał kręcąc fikuśnym kołem, na którym znajdowały się pola oznaczone różnymi liczbami (od 0 do 100). Zdaje się, że można było zakręcić kołem dwa razy, a ten, kto zgromadził najmniej punktów żegnał się z programem. Ważna uwaga - punkty liczyły się do stu, a więc jeśli ktoś w dwóch kręceniach przekroczył setkę, liczyły mu się tylko punkty powyżej setki. Uczestnik mógł też oczywiście zrezygnować z drugiego kręcenia, jeśli uznał, że wystarcza mu jedno kręcenie i że jest zadowolony ze zdobytej liczby punktów. Na kole było też oczywiście pole z liczbą 100, wylosowanie tego pola oznaczało wygranie nagrody dodatkowej - 1000 zł.
   W finale brały udział dwie osoby. W ciągu 30 sekund zadaniem finalistów było odgadnąć wartość nagród finałowych (trzeba było się zmieścić w wyznaczonym marginesie błędu). Dobre szacowanie oznaczało zdobycie nagród. Jeśli obydwaj finaliści zmieścili się w marginesie błędu, zwyciężała ta osoba, której pomyłka była mniejsza.
   Jakiś czas temu o teleturnieju przypomniała niejaka Ewa, która brała udział w pilotażowym odcinku. Otóż założyła ona sprawę sądową producentowi programu, bowiem ten nie wydał jej nagród, które rzekomo wygrała. Tyle że sąd uznał, iż była ona świadoma, że wygrane są tylko na niby (wygrała samochód i zegarek), o czym świadczyć ma podpisana umowa, iż bierze udział w programie w charakterze statystki i otrzyma za to wynagrodzenie. Dziewczyna musiała więc obejść się smakiem.
   Teleturniej "Dobra cena" nie jest polskim pomysłem. U nas się nie sprawdził, może dlatego, że brakowało jakości, że nie potrafiono z niego zrobić prawdziwego show? W innych krajach jest bądź też był zaś niezwykle popularny. Program powstał w USA w 1956 roku jako The price is right i nadal jest emitowany! Przez wiele lat można go było również oglądać m.in. w Australii, Chile (Diga lo que vale), Francji (Le Juste Prix), Niemczech (Der Preis ist heiss), Włoszech (OK, il prezzo e Giusto!), Japonii (Za cha-n-su), Holandii, Portugalii (O preco certo), Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Obecnie ów teleturniej można oglądać m.in. w Wietnamie (Hay chon gia dung), Wenezueli (El Precio Justo), Turcji (Kac Para?), Słowacji (Cena je spravna), Portugalii (O preco certo), Libanie i Bułgarii (Tova e cenata).

2 komentarze:

  1. Było wiele konkurencji w Dobrej cenie - wszędzie w materiałach jest tylko "kalkulator" i otwieranie kłódki za pomocą 1 z 4 kluczy.

    Magiczna 100 dawała 1000 zł nagrody ekstra.
    Zwyciężał ten, który był bliżej prawdziwej ceny w przypadku w przypadku nieprzekroczenia granicy - w oryginale wystarczyło nie przekraczać właściwej ceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informacje - nieco uzupełniłem wpis.

      Usuń

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora