czwartek, 14 grudnia 2017

Gilotyna

Tym razem bohaterem będzie stosunkowo nowy program, który emitowany był w TVP 2 w latach 2009-11. Chodzi o teleturniej "Gilotyna", który mogliśmy oglądać o różnych godzinach (19.00, 19.30, 17.30) najpierw w poniedziałki i wtorki, potem wtorki i środy. 
Prowadzącym program był Roman Czejarek. Słuchaczom Polskiego Radia nie jest to nazwisko nieznane - to on kojarzony jest m.in. z audycją "Lato z radiem". 
Jak wyglądał teleturniej? Udział w każdym odcinku brały cztery osoby. W pierwszej rundzie prowadzący "darował" każdemu uczestnikowi 5 tysięcy złotych, po czym rozpoczynał czytanie dziewięciu wyrazów-skojarzeń, na podstawie których trzeba było odgadnąć tzw. słowo klucz. Zgłosić się do odpowiedzi można było w każdej chwili, przy czym błędna odpowiedź eliminowała z dalszej zgadywanki. Osoba, która odpowiedziała prawidłowo, kwalifikowała się do drugiej rundy z pieniędzmi, które otrzymała na początku programu, dodatkowo zaś zabierała z konta pozostałych uczestników połowę ich pieniędzy - łączna kwota, z jaką przystępował do drugiej rundy to 12,5 tys.
Po wyłonieniu pierwszego uczestnika, który awansował do kolejnej rundy teleturnieju, wyłaniany był w taki sam sposób drugi uczestnik, który do kolejnego etapu wchodził z kwotą 7,5 tysiąca złotych (2,5 tys. "swoich" i po tyle samo z konta od pozostałych dwóch rywali). Dwójka uczestników, która już na początku żegnała się z teleturniejem, pojawiała się więc w odcinku raptem przez około trzy minuty.
Dwójka uczestników w dalszej części teleturnieju rywalizowała ze sobą o awans do finału. W drugiej rundzie czekało na nich sześć pytań, za które można było zarobić 5, 10, 15, 20 lub 25 tysięcy złotych, przy czym 5 tysięcy warte były dwa pytania. Uczestnicy odpowiadali na zmianę, jako pierwsza rozpoczynała zawsze osoba z mniejszą kwotą na koncie. Uczestnik miał prawo wybrać numer pytania (1-6), na które chce odpowiedzieć, wówczas dopiero dowiadywał się, ile pytanie będzie warte. Dobra odpowiedź oznaczała zarobienie pieniędzy przypisanych do danego pytania. Zła odpowiedź oznaczała, że wszystkie pieniądze, jakie uczestnik miał na koncie, przechodziły na konto rywala. Uczestnik otrzymywał do wyboru cztery warianty odpowiedzi.
Po wyczerpaniu puli pytań prowadzący "zabierał" pieniądze z kont obydwu graczy - łączna kwota to stawka, jaką mogło być warte ostatnie siódme pytanie. Owo pytanie było też jednocześnie przepustką do finału. Prowadzący czytał najpierw cztery odpowiedzi na pytanie, po czym osoba, która zgromadziła do tego momentu więcej pieniędzy na koncie decydowała, czy to ona będzie na nie odpowiadać, czy też odpowie przeciwnik. Możliwe wyniki:
Wyznaczający przechodził do finału z pieniędzmi, które wygrał (ale bez pieniędzy przeciwnika), jeśli wyznaczył siebie i prawidłowo odpowiedział na pytanie.
Wyznaczający przechodził do finału z pełną pulą, jeśli wyznaczył przeciwnika, a ten nieprawidłowo odpowiedział na pytanie.
Przeciwnik wyznaczającego w dwóch pozostałych przypadkach (gdy został wyznaczony i prawidłowo odpowiedział lub gdy przeciwnik udzielił błędnej odpowiedzi) wchodził do finału z pełną pulą.
W finale uczestnik pięciokrotnie słyszał pary słów, z których musiał wybrać jedno. Za pierwszym razem to zwyczajna loteria, w kolejnych mógł już nieco kombinować, wszystkie wybrane słowa ściśle lub nieco mniej ściśle łączyły się ze słowem-kluczem. Wspomniane słowo należało odgadnąć na podstawie tychże pięciu powiązanych z nim słów w ciągu sześćdziesięciu sekund. Ważna uwaga - w przypadku wybrania złego słowa w którejkolwiek parze, gilotyna obcinała połowę kwoty, która znajdowała się na koncie uczestnika. Możliwe więc było, że uczestnik, który do finału dotarł np. z 80 tysiącami złotych wytypuje poprawnie pięć słów i wspomniane 80 tysięcy będzie stawką, o jaką będzie grał, mogło się jednak zdarzyć i tak, że uczestnik pięciokrotnie wskazał złe słowo, pięciokrotnie zadziałała gilotyna i z 80 tysięcy zrobiło się 2,5 tysiąca.
Przykładowy odcinek - pod tym linkiem.
Gilotyna powstała na licencji argentyńskiego programu "El legado". Program był emitowany przez wiele innych krajów, takich jak Francja, Portugalia, Turcja, Brazylia i Meksyk. We Włoszech Rai Uno program emituje już od piętnastu lat. Oczywiście, zwłaszcza wersja włoska, różni się znacznie od tej, którą my znamy, zwłaszcza że program przez tak długi okres emisji przechodził mnóstwo modyfikacji. Choćby fakt, że u nas program trwał 25 minut, a we Włoszech niemal godzinę świadczy o różnicach. Jeden z odcinków włoskich z 2012 roku - link.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora