sobota, 28 grudnia 2019

Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa - część 1

Narnia, baśniowa kraina i jednocześnie kraina mojego dzieciństwa. To opowieści o niej z zapartym tchem oglądałem jako kilkulatek w Teleferiach jeszcze w czarno-białym telewizorze. O niej też - o książce, serialu i filmie traktować będą wpisy.
1) Jak dzieci znalazły się u profesora Kirke?
W książce na ten temat jest tylko jedno zdanie: "Podczas wojny wysłano je z Londynu na wieś, aby były bezpieczne w okresie bombowych nalotów na miasto". Cała reszta wstępu to informacja o mieszkańcach domu (profesor, gospodyni i trzy pomocnice).
Film rozpoczyna się zdarzeniami, których trudno szukać w książce. Widzimy nalot na Londyn. strach czwórki rodzeństwa i ich mamy (która, nie pojawia się w ogóle w książce), ucieczka do schronu i "brawurowa" akcja Edmunda - bieg do domu celem ocalenia zdjęcia ojca. W kolejnej scenie widzimy natomiast stację kolejową, pożegnanie z matką, płacz Łucji i wejście do pociągu (matka przykazuje Piotrowi, by opiekował się resztą rodzeństwa). Kolejne sceny to jadący pociąg i wyjście na stacji docelowej, Na ową stację bryczką przyjeżdża po podróżnych Macready, gospodyni profesora (nie przedstawiła się dzieciom na stacji). Nie został pokazany moment wejścia do domu... Wszystkie powyższe sceny i zawarte w nich dialogi zostały wymyślone przez twórców filmu i choć trudno przyczepić się, że chcieli oni przedstawić widzom, dlaczego i w jaki sposób dzieci znalazły się w domu profesora, wydaje się, że poświęcenie temu zagadnieniu aż ośmiu minut (a więc ok. 5-6 procent długości całego filmu to o wiele za dużo.
Serial rozpoczyna się w momencie, gdy dzieci żegnają się na stacji z matką (również scena zmyślona). Następnie w pociągu bohaterowie dyskutują o powodach wyjazdu, w ten sposób nakreślając tło wydarzeń. Za chwilę widzimy młodych na stacji docelowej, by po zaledwie kilku sekundach zobaczyć, jak dojeżdżają do posiadłości - ale w odróżnieniu od filmu zostali przywiezieni samochodem przez... nie wiadomo kogo, gdyż kierowca nie został pokazany. Całość trwała niespełna trzy minuty.
 
Po lewej Łucja Pevensie w filmie z 2005 roku. Po prawej ta sama postać w serialu BBC z 1988 roku.
2) Pierwszy dzień w domu profesora
Książka pomija w zasadzie wydarzenia z pierwszego dnia pobytu, nie ma też informacji o porze dnia w momencie dotarcia do domu. Jest jedynie opis reakcji na profesora, który "był bardzo stary i miał krzaczastą, białą brodę, która łączyła się z równie siwą czupryną, a rosła tak gęsto i obficie, że na twarzy pozostawało już niewiele miejsca". Otóż z książki możemy się dowiedzieć, że gdy dzieci ujrzały go pierwszy raz, Łucja trochę się przestraszyła, zaś Edmund o mało nie parsknął śmiechem (zasłonił się chusteczką). Generalnie dzieci jednak szybko polubiły staruszka. 
Film. Na początku wizyty w domu widzimy gosposię profesora oprowadzającą dzieci po domu i informującą je surowym tonem, czego im nie wolno (m.in. zjeżdżać po poręczach, dotykać eksponatów, a przede wszystkim zakłócać spokój profesorowi) - w książce wzmianka pojawia się w piątym rozdziale, ale jedynie o tym, że nie wolno jej przeszkadzać, gdy oprowadza turystów, którzy często przyjeżdżają tu oglądać i zwiedzać dom. Pokazana jest też Łucja, która faktycznie lekko wystraszyła się, ale nie profesora, tylko jego cienia, który dostrzegła w szparze pod drzwiami gabinetu właściciela domu. Całość trwała ok. 30 sekund i została całkowicie wymyślona przez twórców filmu.
Serial. Gości wita gosposia, czyni to jednak przed domem i w milczeniu. Po wprowadzeniu do domu służba zabiera bagaże dzieci i zanosi do pokoju, po czym pojawia się profesor, którego broda w niczym nie przypomina tej z opisu książki (profesor ma "czyste" policzki i krótką brodę). Profesor ustawia dzieci w rządku i każe im się przedstawić. Łucja na gospodarza reaguje zupełnie inaczej niż w książce - jest roześmiana. Profesor każe podać dzieciom kolację do pokoju. Całość trwa nieco ponad dwie minuty i została niemal w całości wymyślona przez twórców serialu.
3) Noc w domu profesora
Książka. Co wiemy z książki? Że dzieci mieszkały w dwóch różnych pokojach (według płci) i że przed pójściem spać chłopcy przyszli do pokoju dziewczynek na "naradę". Oto pełny dialog z nocnych rozmów:
— No, to się nam udało, nie ma co — powiedział Piotr. — Założę się, że tu będzie fantastycznie. Ten stary pozwoli na wszystko, co tylko nam przyjdzie do głowy.
— Uważam, że to strasznie miły staruszek — powiedziała Zuzanna.
— Och, dajcie spokój — przerwał im Edmund, który był już zmęczony, a pragnął sprawiać wrażenie nie zmęczonego, co zawsze wprawiało go w zły humor. — Przestańcie tak gadać.
— To znaczy jak gadać? — spytała Zuzanna. — A w ogóle powinieneś już leżeć w łóżku. 
— Próbujesz przemawiać jak mama — powiedział Edmund. — A kim ty właściwie jesteś, że mówisz mi, kiedy mam iść do łóżka? Sama sobie idź do łóżka. 
— Myślę, że lepiej będzie, jeśli wszyscy pójdziemy już spać — wtrąciła się Łucja. — Jak usłyszą, że jeszcze rozmawiamy, będzie awantura. 
— Nie będzie żadnej awantury — powiedział Piotr. — Mówię wam, że to taki dom, w którym nikt nie będzie sobie specjalnie zawracał głowy tym, co robimy. A zresztą i tak nas nie usłyszą. Z jadalni idzie się tu prawie dziesięć minut przez te wszystkie korytarze i schody. 
— Co to za dziwny odgłos?! — spytała nagle Łucja. Nigdy jeszcze nie była w tak dużym domu i na samą myśl o tych wszystkich długich korytarzach, z rzędami drzwi wiodących do pustych pokojów, ciarki przebiegły jej po plecach.
— To tylko jakiś ptak, głuptasie — powiedział Edmund. 
— To sowa — powiedział Piotr. — Wygląda mi na to, że trafiliśmy do prawdziwego raju dla ptaków. Jeśli chodzi o mnie, to idę do łóżka, a wam radzę zrobić to samo. Od jutra rozpoczynamy badanie okolicy. W takim miejscu można znaleźć rzeczy, o jakich wam się nie śniło. Widzieliście te góry w pobliżu? A te lasy? Tu mogą być orły. Mogą być jelenie. I jastrzębie. 
— Borsuki! — dodała Łucja. 
— Lisy! — dodał Edmund. 
— Króliki! — dodała Zuzanna.
Film. Nie wiadomo, czy dzieci zostały zakwaterowane w jednym pokoju czy w dwóch. Widzimy, gdy wszystkie są w jednym pokoju. Wypowiadane słowa różnią się od tych, które znamy z książki. Dialog wyglądał tak (wersja dubbingowa - oryginał może się od niej różnić):
Łucja. Drapie ta kołdra.
Zuzanna: Wojna nie będzie trwać wiecznie. Wrócimy do domu
Edmund. Tak, jeżeli jeszcze będzie stał
Zuzanna: Idź ty już lepiej spać.
Edmund: Tak, mamo!
Piotr: (do Edmunda) Ej... (do Łucji) Sama widziałaś, to miejsce jest niesamowite. Możemy tu robić co chcemy. Będzie fajnie. Zobaczysz.
Jak więc widać dialog został okrojony do minimum, w dodatku tylko trzy ostatnie wypowiedzi w jakimś stopniu nawiązują do słów, które padły w książce. O ile dialog w książce zajmuje znacznie więcej miejsca niż cały wstęp, w filmie scena trwa ok. 30-40 sekund, a więc jest krótsza od wstępu o jakieś 15 razy.
Serial. Widzimy dzieci siedzące przy stole (kolacja), które właśnie w tym miejscu rozpoczynają dyskusję.
Piotr: I co powiedzie o profesorze i jego dyscyplinie sportowej?
Zuzanna: Jest miły
Edmund: To dziwak
Zuzanna: Dlaczego? Bo jest miły?
Edmund. Dziwnie mówi. Ciągle chciało mi się śmiać.
Piotr: To nieładnie Edmundzie, jesteśmy tu gośćmi. 
Edmund. Wiem. Nie musisz tego mówić...
Piotr. Nie mówiłbym, gdybyś...
Łucja. Nie kłóćcie się proszę, jeszcze ktoś usłyszy...
Piotr. Nie sądzę, salon jest daleko stąd.
Zuzanna. To jest największy i najdziwniejszy dom, w jakim byłam. Tyle tu schodów i korytarzy...
Łucja. Tu na pewno straszy, zwłaszcza po zmroku
Edmund. Dobre chociaż to, lubię gdy straszy. Na pewno są tu duchy w każdym kącie.
Zuzanna. Edmundzie!
Dalszy ciąg dialogu jest zbliżony do tego, co jest w książce od momentu, gdy słychać za oknem odgłos wydawany przez sowę. Słowa nie są wypowiadane w tej samej kolejności, ale ogólnie raczej nie należy czepiać się szczegółów. Całość przy stole i kolacji (miejsce to wymysł twórców serialu) trwa nieco ponad minutę.
4) Jak Łucja trafiła do szafy
Książka. Autor wspomina, że dzieci musiały następnego dnia zostać w domu, bowiem na zewnątrz padał deszcz. Po krótkiej wymianie zdań cała czwórka postanowiła pozwiedzać dom, otwierając drzwi do kolejnych pokoi. Możemy co nieco dowiedzieć się o tym, jak zwiedzanie wyglądało. Najważniejszy pokój został zaś opisany następująco: "Wkrótce potem dotarli do prawie pustego pokoju, w którym stała stara szafa z dużym lustrem w drzwiach. Nie było tu nic więcej, jeśli nie liczyć stojącej na parapecie pustej butelki z niebieskiego szkła.
— Tu nic nie ma! — stwierdził Piotr i wszyscy poszli dalej. Wszyscy — oprócz Łucji, która pomyślała sobie, że warto by na wszelki wypadek sprawdzić, czy drzwi szafy nie dadzą się otworzyć, choć była prawie pewna, że będą zamknięte. Ku jej zdumieniu otworzyły się z łatwością, a na podłogę wypadły dwie kulki naftaliny."
Dalej, jak łatwo się domyślić, Łucja weszła do szafy...
Film. Autorzy filmu najwyraźniej wersję książkową uznali za zbyt banalną lub nudną, bo stworzyli alternatywną wersję (a raczej wykorzystali wątek z drugiego wejścia do szafy). Zgadza się jedynie deszcz za oknem i... kulki wypadające z szafy. W filmie możemy najpierw zobaczyć zabawę w odgadywanie znaczeń słów, a potem Łucja proponuje zabawę w chowanego, na którą wszyscy ostatecznie się zgadzają. Najmłodsza bohaterka szukając kryjówki trafiła do pokoju z szafą i właśnie w szafie postanowiła się ukryć przed Piotrem, który miał odnaleźć chowających się. Istotną różnicą jest też to, że w owym pokoju początkowo... szafy nie było widać, była ona bowiem zasłonięta jakąś zasłoną lub kotarą. Inny element - książka informuje, że Łucja zostawiła otwarte drzwi do szafy (bo głupio się w niej zamknąć), w filmie dziewczynka zamyka drzwi do szafy (bo przecież stara się ukryć). Na całość w filmie poświęcono około dwie i pół minuty.
Serial. Ten fragment jest zbliżony do wydarzeń książkowych. W dwuminutowym fragmencie odcinka zabrakło jedynie słów wypowiadanych przez Zuzannę i... kulek wypadających z szafy... Inną różnicą jest też brak słów "Tu nic nie ma", które padają w książce. W serialu w pokoju, w którym znajduje się szafa, nie pada ani jedno słowo z ust bohaterów.
 
Faun Tumnus z filmu z 2005 roku (z lewej strony) i serialu z 1988 roku (z prawej)
5) Pierwsze chwile w Narnii
Książka. Książka dokładnie opisuje, jak Łucja powoli "zanurzała się" w głąb szafy (próbując wyczuć ściankę na jej końcu), co odkryła wewnątrz, jak zobaczyła światło latarni i jak ruszyła w jego kierunku. Wreszcie jak zupełnie przypadkiem spotkała fauna, który na jej widok wykrzyknął "Boże Miłosierny".
Film. Fragment od wejścia do szafy aż do spotkania fauna w filmie trwa nieco ponad dwie minuty. Podstawowa różnica - Łucja nie odkryła Narnii dlatego, że próbowała dotknąć ścianki szafy, ale zupełnie przypadkiem, stojąc do niej tyłem, ukuła się w rękę igłami drzewa. Dziewczynka nie wypowiada też żadnych słów. Ważny, charakterystyczny element, a więc latarnia, jednak występuje. Faun, którego spotkała dziewczynka, również przypomina opis książkowy. Reakcja na pierwsze spotkanie z Łucją jest jednak zupełnie inna - nie pada żaden okrzyk, a jedynie obydwoje mocno wystraszeni chowają się za najbliżej stojącą przeszkodę - to oczywiście także pomysł twórców filmu, bowiem w książce nie ma ani słowa o tym, by Łucja wystraszyła się fauna.
Serial. Zdarzenia zbliżone do opisu książkowego. Pomysł autorów serialu to założenie przez Łucję futra po wyjściu na śnieg. Słowa o możliwym powrocie Łucja powiedziała na głos (w książce jedynie pomyślała), nie było też okrzyku o gałęziach drzew... Bohaterka wypowiada też na głos zdanie pytające: "w środku lasu?", patrząc na latarnie (w książce były to jej myśli). Z kolei faun, inaczej niż w filmie, jest... ubrany i ma szalik w innym kolorze, nie ma też parasola. Okrzyk tłumaczony jest przez lektora natomiast jako "Mój Boże". Całość trwała ok. półtorej minuty.
*     *     *
Powyższe porównania dotyczą pierwszego rozdziału zatytułowanego: "Łucja zagląda do szafy". Twórcy filmu wydarzeniami zawartymi w tymże rozdziale jedynie się inspirowali, stworzyli jednak na jej podstawie swoją, trwającą około 14 minut wersję wydarzeń.
Twórcy serialu z kolei co prawda dodali co nieco od siebie, co nieco też zmienili lub wycięli, generalnie jednak niespełna jedenaście minut produkcji przyzwoicie oddaje wydarzenia pierwszego rozdziału książki.
Kolejne części będą mniej rozwlekłe i w mniejszym stopniu będą skupiać się na dialogach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora