środa, 10 marca 2021

Dowcipy sprzed lat - część 11

W lipcu 1992 roku ukazał się jedenasty numer "Dobrego Humoru". Tematyką dowcipów tym razem był sport, co miało związek z mijającymi Mistrzostwami Europy w piłce nożnej, a przede wszystkim ze zbliżającą się olimpiadą w Barcelonie.

Ten numer kosztował już tysiąc złotych. Liczba kolorów - trzy (niebieski, biały, czarny). Na ośmiu stronach znaleźć można było 50 dowcipów sportowych, sześć dowcipów politycznych (zamieściłem je już we wcześniejszym wpisie), siedem rysunków Szczepana Sadurskiego, a także jeden rysunek B. Rączki. Pojawił się też tzw. "Dowcip miesiąca" - jeden dodatkowy dowcip o innej tematyce, a także, na ostatniej stronie, rubryka "Bezpłatna reklama", która w późniejszym czasie na stałe, pod inną nazwą, zagości w miesięczniku. We wspomnianej rubryce znalazło się sześć żartów i rysunek, których tematem przewodnim były reklamy. Prezentowana okładka znów lekko zmodyfikowana, jeśli chodzi o kolor obramowania - poprawki zostały naniesione ze względu na liczne plamy obecne na oryginalnym wydaniu.
Poniżej lista dowcipów sportowych z omawianego numeru. Rysunku nie zamieszczam - można go zobaczyć na okładce. Jak zwykle trzy najfajniejsze według mnie dowcipy oznaczyłem kolorem.
*     *     *
Asfaltową szosą biegnie facet w sportowym kostiumie i kolarskiej czapeczce, przez piersi mając skrzyżowane dwie dętki rowerowe. Na polu widzi żniwiarza:
- Panie, czy to tędy biegnie trasa wyścigu dookoła Polski?
- Tak. Ale czemu nie ma pan roweru?
- Roweru? Cholera, od początku mi się wydawało, że czegoś zapomniałem...

Bokser wracając nocą do domu słyszy wołanie o pomoc. Podbiega do barczystego mężczyzny, który okłada pięściami jakiegoś chuderlaka i jednym ciosem zwala z nóg osiłka. Uratowany wyciąga portfel, przelicza zawartość i wręczając bokserowi plik banknotów mówi:
- Dziękuję panu za pomoc. Proszę przyjąć połowę tego, co wyciągnąłem temu frajerowi z kieszeni.

- Co to jest boks?
- Jest to próba trwałości materiału, z którego zrobiony jest człowiek.

Do spowiedzi przychodzi sportowiec. Po wysłuchaniu jego grzechów ksiądz mówi:
- A więc jesteś biegaczem? Pokaż mi, jak biegasz.
Sportowiec niewiele myśląc rozbiera się do spodenek i zaczyna biegać po kościele. Widzące to babiny truchleją.
- Ale dziś ksiądz surowe pokuty zadaje. A ja przyszłam bez gaci!

Dyrektor dużego przedsiębiorstwa amerykańskiego wzywa do siebie pracownika
- Jestem z pana pracy bardzo zadowolony. Chciałbym zaproponować panu przejście na stanowisko szefa naszego oddziału w Toronto.
- Prawdę mówiąc wolałbym tego uniknąć. Przecież Kanadyjczycy to albo oszuści, albo hokeiści.
- Jak pan może mówić takie bzdury! Moja żona pochodzi z Kanady!
- Taaak? A w jakiej grała drużynie?

Działacze sportowi dyskutują o nowym trenerze, którego zamierzają zatrudnić w klubie.
- Zastanówmy się najpierw, czy jest na tyle młody, żeby wiedział, co młodzi sportowcy lubią
- ... I czy jest na tyle stary, żeby im na to nie pozwolić!

Dziennikarz podchodzi do biegacza, który przebiegł linię mety jako pierwszy:
- Gratuluję! Jak pan tego dokonał?
- Po prostu jak najszybciej chciałem to mieć już za sobą...

- Jaka dyscyplina sportu najbardziej wyczerpuje zawodnika?
- Boks
- Dlaczego?
- Bo po trzech rundach zwycięzca ma tak mało siły, że sędzia musi mu podnosić rękę do góry.

Jasio przesyła rodzicom list z kolonii:
"Jest fajnie. Uczymy się boksu. Ten aparacik do prostowania zębów nie będzie mi już potrzebny."

Kibice widzą wyjeżdżającą z klubu limuzynę z prezesami, za nią autokar z działaczami sportowymi, a na końcu dwóch kolarzy na rowerach:
- Oho, nasi kolarze znów jadą na zagraniczne zgrupowanie.

Kilku widzów przybyłych na stadion lekkoatletyczny obserwuje trening tyczkarzy. Jeden ze sportowców skacze, mając oczy przewiązane czarną przepaską.
- Dlaczego ten zawodnik ma przysłonięte oczy?
- To proste, cierpi na lęk wysokości!

Kulomiot przed zawodami mówi do trenera:
- Przyszedłem dziś na zawody z teściową. Muszę pokazać na co mnie stać!
- Gdzie ona siedzi?
- O, tam - w siedemnastym rzędzie.
- Nie masz szans, za daleko usiadła.

- Mamusiu, dzisiaj nie mogę pić tranu.
- Dlaczego?
- Bo mamy w szkole zawody gimnastyczne i nie chcę, żeby ktoś zarzucił mi, że stosuję doping.

Maszynista parowozu ogląda mecz ping-pongistów. W przerwie między setami podchodzi do jednego z graczy.
- Ale pan jest przegrzany.
- Nie jestem przegrzany, tylko spocony.
- Proszę pana - oburza się maszynista - na wielu rzeczach mogę się nie znać, ale na parze i przegrzewaniu znam się doskonale.

Na stacji pogotowia ratunkowego:
- Siostro, czy to ten zapaśnik, którego potrącił motocyklista?
- Nie. To motocyklista, który potrącił zapaśnika.

Na trybunach:
- Zobaczycie. Na ostatnim okrążeniu na prowadzenie wyjdzie ten w czerwonym krawacie!
- W jakim krawacie? To język!

Nauczyciel pyta uczniów:
- Jak sądzicie, lepiej jest dawać, czy brać
Jasio zgłasza się do odpowiedzi
- Mój tato twierdzi, że lepiej jest dawać i zawsze to robi.
- Tak? A kim jest twój tato?
- Bokserem.

Ojciec bije syna pasem. Po chwili stawia go przy sobie i pyta:
- Czy wiesz dlaczego dostałeś?
- Głupie pytanie. Tak zawsze kończy się walka zawodników wagi ciężkiej i muszej.

Peleton kolarzy dawno minął już miejsce, w którym stoją dwaj kibice, tymczasem dopiero teraz pojawia się na szosie spocony kolarz usiłujący dogonić czołówkę
- Wiesz, czego mu brak?
- No, czego?
- Dobrego ferrari, inaczej nigdy nie dogoni peletonu.

Pewien opryszek napadł na sławnego boksera, pobił go i zabrał mu pieniądze. Nazajutrz żona pyta boksera:
- Dlaczego nie sprałeś na kwaśne jabłko tego chuligana?
- Ja za takie marne pieniądze nie biję się z przeciwnikiem.

Po jednym z wyścigów konnych na Służewcu trener ma pretensje do dżokeja.
- Dlaczego zająłeś ostatnie miejsce? Przecież wiem, że stać cię było na zwycięstwo!
- To prawda. Ale przecież nie mogłem zostawić konia...

Po pierwszej rundzie walki bokserskiej masażysta pyta pięściarza:
- Dlaczego zadajesz takie słabe ciosy przeciwnikowi?
- Jakoś mi głupio... Niedawno zaprosił mnie na urodziny i bardzo się zaprzyjaźniliśmy.

Po powrocie z olimpiady trener ekipy pływackiej mówi na konferencji prasowej:
- Odnieśliśmy zarazem sukces i porażkę.
- Jak to możliwe?
- Porażkę dlatego, że nie zdobyliśmy żadnego medalu, natomiast za sukces należy uznać fakt, iż żaden z pływaków nie utonął.

Po powrocie z pracy mąż mówi do żony:
- Czy zauważyłaś, że w dzisiejszej gazecie piszą o nas i o naszym piętnastym dziecku?
- Tak, ale dlaczego piszą o tym w rubryce sportowej?

Po przebadaniu pacjenta lekarz pyta:
- Czy ma pan pracę siedzącą?
- Jak by to powiedzieć... I tak, i nie. Jestem dżokejem.

Po walce bokserskiej zawodnik pyta trenera:
- No i jak było tym razem?
- Nie pytaj, lepiej spójrz w lustro.

Po zbadaniu młodego mężczyzny lekarz mówi:
- Powinien pan zażywać więcej ruchu, gimnastyki, pływania...
- Ależ panie doktorze, jestem mistrzem Polski w pięcioboju!
- To powinien pan zostać mistrzem świata

Podczas meczu hokejowego na środku tafli nagle robi się straszne zamieszanie.
- Dlaczego sędzia nie interweniuje? - pyta ktoś z widowni
- Bo leży na samym spodzie.

Podczas nauki jazdy konnej spłoszony wierzchowiec poniósł młodego dżokeja.
- Gdzie tak galopujesz? - pyta kolega z trudem utrzymującego się w siodle jeźdźca.
- Nie wieeem. Zapytaj koniaaaa!

Podczas walki bokserskiej jeden z zawodników pada na deski. Trener szepcze do niego zza ringu:
- Masz jeszcze pewną szansę. Zacznij płakać, może wzbudzisz w nim litość.

Policjanci oglądają w telewizji relację z biegu maratońskiego.
- Po co oni biegną?
- Pierwszy dostanie 10 tysięcy dolarów nagrody.
- To po co biegną pozostali?

Policjant z drogówki zatrzymuje kierowcę malucha:
- Dlaczego w samochodzie jedzie aż pięć osób?
- Jesteśmy drużyną piłki ręcznej, jedziemy na mecz.
- Coś kręcicie... Pięciu to za mało, żeby była cała drużyna.
- Dwóch siedzi jeszcze w bagażniku!

Przychodzi facet do lekarza:
- Panie doktorze, cierpię na bezsenność.
- Proszę skorzystać z wypróbowanej metody: trzeba liczyć do dziesięciu tyle razy, aż w końcu pan zaśnie.
Nazajutrz facet znów odwiedza lekarza.
- Nic nie pomaga. Zanim zdążę doliczyć do dziesięciu, zrywam się z łóżka i staję na równe nogi.
- Dlaczego?
- Jestem bokserem.

Przyszły teść do młodego mężczyzny:
- A czy będzie pan potrafił utrzymać swoją przyszłą żonę?
- Och, bez trudu. Jestem przecież mistrzem Polski w podnoszeniu ciężarów.

Rozmawiają dwaj bokserzy:
- Pamiętasz Staśka? Ledwo zrezygnował z boksu, zaraz się ożenił.
- Widać nie może żyć bez walki...

Rozmawiają dwaj działacze sportowi:
- Mojemu wnuczkowi opowiedziałem już wszystkie bajki, które znałem, ale wciąż prosi mnie o nowe.
- To powiedz mu bajkę o amatorstwie w sporcie wyczynowym.

Rozmawiają dwaj prezesi klubów sportowych:
- Co u pana słychać?
- Same kłopoty. Szukamy kasjera.
- Przecież niedawno zatrudniliście nowego.
- Zgadza się! Właśnie jego szukamy!

Rozmawiają dwaj przyjaciele:
- Mam dowody na to, że moja żona zdradza mnie z pewnym bokserem. Chciałbym temu łajdakowi powiedzieć, co o tym myślę, ale to niemożliwe.
- Dlaczego?
- Nie ma telefonu...

Rozmawiają dwie przyjaciółki:
- Czy twój mąż przestał interesować się sportem?
- Nie, dlaczego?
- Bo do niedawna miał bar dla sportowców, a teraz prowadzi bar dla artystów.
- Cóż... Pijanego poetę łatwiej wyrzucić za drzwi, niż pijanego boksera.

Sędzia ringowy prowadzący walkę bokserską o tytuł zawodowego mistrza świata w wadze superciężkiej zwraca uwagę pięściarzom:
- Jeśli nie przestaniecie deptać mi po butach, zaraz sprawię wam porządne lanie.

Sherlock Holmes podjechał do sklepu rowerem. Zanim wszedł do środka, do siodełka przyczepił karteczkę: Kradzież zbyteczna: Sherlock Holmes.
Gdy wychodził ze sklepu, w miejscu, gdzie przed chwilą stał rower, znalazł karteczkę: Pościg zbyteczny. Olaf Ludwig.

Słynna gwiazda filmowa ma być starterem w wielkim biegu maratońskim. Sędzia główny wręcza jej pistolet i ustawia na linii startu
- Wszyscy wystartują, gdy pani strzeli...
- Dobrze, ale w którego?

Spotykają się dwaj koledzy.
- Wyglądasz na bardzo wyczerpanego. Co się stało?
- Byłem wczoraj na Służewcu. Ledwo schyliłem się, żeby zawiązać sobie sznurowadło, zaraz poczułem, że ktoś zakłada mi siodło na grzbiet.
- Co było dalej?
- Na mecie byłem trzeci.

Spotykają się dwie sąsiadki:
- Czy zauważyła pani, że kobiety uprawiające koszykówkę mają zazwyczaj długie nogi, a kobiety uprawiające pływanie mają zazwyczaj długie ręce?
- Nie, ale jak patrzę na panią, mam wrażenie, że uprawia pani jeździectwo.

Szachista zwraca się do rywala:
- Dlaczego tak długo zastanawia się pan nad swoim kolejnych ruchem?
- Ja? Przecież teraz pana ruch!
- Mój? To nie mógł mi pan tego powiedzieć trzy dni temu?!

W czasie zawodów w skokach o tyczce zanotowano sensacyjny, rekordowy wynik. Jeden z zawodników skoczył na wysokość ośmiu i pół metra. Niestety sędziowie wyniku nie uznali. Rekordzista podczas skoku nie użył tyczki...

W obozie treningowym lekkoatletów wykryto włamanie. Policjant przybyły na miejsce zdarzenia przesłuchuje jedynego świadka.
- Więc widział pan sprawcę włamania? To dlaczego nie próbował go pan gonić?
- Ależ goniłem go - odpowiada biegacz. Szybko objąłem nad nim prowadzenie, a kiedy obejrzałem się, tak daleko został w tyle, że go już nie było widać.

- Wiesz, mój wujek jest znakomitym lekkoatletą. Biega w maratonach, a w dodatku uzyskuje świetne wyniki w skoku w dal.
- Też coś, skoro skacze z takiego długiego rozbiegu...

Zdenerwowany trener wrzeszczy na młodego lekkoatletę trenującego trójskok
- Ile razy mam ci powtarzać, że to trójskok i odległość szesnastu metrów masz pokonać trzema skokami, a nie jednym!

Zdradzany mąż był ciekaw, co zrobi jego żona, gdy on umrze. Któregoś dnia zaczął udawać... nieboszczyka. Gdy zobaczyła go żona, zaraz pobiegła po kochanka. Oboje zdjęli mu garnitur, a ubrali w dres, gdyż uznali, że szkoda nieboszczyka grzebać w nowym ubraniu. Zdjęli mu też buty, założyli trampki i w takim ubiorze ułożyli w trumnie.
Wieczorem nad trumną zebrała się rodzina, aby opłakiwać nieboszczyka. Żona, chcąc pokazać swój ból po stracie męża, woła:
- Dokąd odchodzisz mój najmilszy?
Mąż podnosi się z trumny i mówi:
- Na olimpiadę dziwko jadę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora