środa, 10 stycznia 2024

Dowcipy sprzed lat: część 44

W cyklu z dowcipami kontynuuję przedstawianie czwartej z serii książeczek "333 najlepsze dowcipy", której tematem przewodnim były dowcipy o policjantach. Poniżej kolejna porcja dowcipów.
Dziś zająłem się dowcipami od nr 206 do nr 270. Oczywiście pominąłem te dowcipy, które już się pojawiły na blogu wcześniej - w części nr 3 i nr 12 (ta sama tematyka) - łącznie takich żartów znalazłem czternaście. Pominięty został też dowcip, który wcześniej znalazł się w części 6 (dowcipy o kolejarzach).
Zanim przejdę do istoty wpisu, jedna drobna informacja odnośnie pozycji: otóż oprócz rysunków i dowcipów w numerze pojawił się też wstępniak, spis treści, reklama wydawnictwa Superpress wraz z informacją o dotychczas wydanych książeczkach z serii "333 najlepsze dowcipy", a także zapowiedź piątej części.
*     *     *
Brzęczenie telefonu. Słuchawkę podnosi policjant.
- Halo? Czy to numer czterdzieści cztery - cztery - czterdzieści cztery?
- Nie, cztery - czterdzieści cztery - czterdzieści cztery.

- Czego szukasz? - pyta policjanta żona, widząc go nerwowo chodzącego po pokoju
- Swojej czapki
- Przecież masz ją na głowie.
- Rzeczywiście. Dobrze, że mi powiedziałaś. Gdybym jej nie znalazł, musiałbym iść do pracy z gołą głową.

Do apteki wchodzi policjant:
- Kupiłem tu w zeszłym tygodniu termometr, ale chyba jest zepsuty.
- Dlaczego tak pan sądzi?
- Bo codziennie pokazuje inną temperaturę!

Do kasy na dworcu kolejowym podchodzi policjant:
- Poproszę bilet na pociąg pospieszny.
- A dokąd chce pan jechać?
- Tajemnica służbowa.

Do policjanta trzymającego tackę i jedzącego z niej frytki podchodzi chłopiec i pyta:
- Która godzin?
Policjant przekręca dłoń aby spojrzeć na zegarek i... wysypuje z tacki frytki. Po chwili kupuje drugą porcję i zaczyna jeść. Podchodzi drugi chłopiec i pyta o godzinę
- O takiego ci pokażę - policjant wykonuje "Gest Kozakiewicza" i... znów wysypuje z tacki wszystkie frytki.

Do sklepu wchodzi policjant i zwraca się do ekspedientki
- Poproszę episkopat.
- Chyba epidiaskop
- Proszę pani, to ja podejmuję diecezję.
- Chyba decyzję
- Niech się pani nie wymądrza. Ja w szkole byłem prymasem!

Do sklepu z bielizną wchodzi policjant.
- Chciałbym kupić biustonosz dla żony.
- Który numer?
- 58
- Cooo? A jak pan to zmierzył?
- Zwyczajnie, czapką.

Do sklepu z odzieżą wchodzi dwóch policjantów. Stają na środku i zaczynają palić papierosa
- Co wy robicie? Tu nie można palić!
- Taak? To dlaczego nad wejściem jest napis "PALTA"?

Do stojącego obok brzegu rzeki policjanta podjeżdża chłop na furmance i pyta:
- Panie władzo, można tędy przejechać? Nie za głęboko?
- Nie ma obawy. Niech pan jedzie.
Furmanka rusza i po chwili niknie wraz z woźnicą w głębinie. Policjant drapie się w głowę.
- Dziwne.. Chłop z furmanką się utopił, a jak przechodziła tędy kaczka, to woda sięgała jej tylko pod skrzydła.

Dwóch policjantów widzi mężczyznę lecącego na lotni.
- O, jaki duży ptak!
- A jaki drapieżny! Raz, jak porwał człowieka, musiałem dwa razy zmieniać magazynek w pistolecie, żeby go puścił!

Fąfara rozmawia z przyjacielem.
- Miałem wczoraj pechowy dzień. Wracając wieczorem z imienin kolegi do domu trochę za głośno śpiewałem. Akurat przejeżdżał radiowóz i zwinęli mnie do izby wytrzeźwień.
- Ty to masz szczęście. Mnie od razu zawieźli do domu - do żony!

Na dworcu kolejowym spotykają się dwaj policjanci:
- Dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie słychać? Ożeniłeś się?
- Niee...
- No to na co czekasz?
- Na pociąg.

Nocą we wsi zaczyna się palić jedno z gospodarstw. Wśród pomagających w gaszeniu jest policjant.
- Jakie szczęście, że to właśnie tu się pali. Gdyby tu było ciemno, nie wiedzielibyśmy, skąd brać wodę!

Pijany pyta policjanta:
- Panie władzo, to na niebie to słońce, czy księżyc?
- Nie wiem, ja nietutejszy.

Po przyjeździe z Afryki policjant chwali się kolegom
- Polowałem na różne zwierzęta: słonie, tygrysy, gazele, lwy, plisnoły...
- Co to są plisnoły?
- To takie czarne, biega przed lufą karabinu i woła: "Please, no".

Pod Krakowem wyłowiono zwłoki policjanta. W lewej zaciśniętej pięści trzymał karteczkę z napisem: "Skocz do Wisły kupić bilety na mecz".

Podczas meczu jeden z kibiców mówi do siedzącego obok policjanta:
- Całkiem nieźle grają. Szkoda tylko, że nie ma bramek
- Jak to: nie ma? A tamte dwie na boisku?

Podczas prywatki policjant prosi do tańca dziewczynę.
- Dlaczego tak szybko tańczymy? - pyta dziewczyna - Przecież to wolny taniec.
- Jaki tam wolny. Na płycie długogrającej wyraźnie napisano: "33 obroty na minutę".

Podczas przedstawienia w cyrku dwaj policjanci widzą, jak połykacz szabli połyka duże ostrze.
- To musi być jakiś trick - stwierdza jeden z nich. - Założę się, że przed przedstawieniem za kulisami połknął najpierw pochwę

Podczas ulewy pewien pan zauważa przemokniętego policjanta trzymającego nad głową dziurawy parasol.
- Dlaczego nosi pan dziurawy parasol?
- Gdyby nie było dziury, skąd wiedziałbym, że przestał padać deszcz?

Podczas zwiedzania muzeum nieuważny policjant strącił łokciem jedną z porcelanowych figurek.
- Co pan zrobił najlepszego! - wrzeszczy kustosz muzeum - Strącił pan figurkę z szesnastego wieku.
- Całe szczęście, że z szesnastego. Już się bałem, że była nowa.

Policjanci grają w brydża:
- Żołędź
- Pas
- Dzwonek
- To ja pójdę otworzyć drzwi.

Policjant chwali się narzeczonej:
- A poza tym czytam bardzo dużo książek
- Naprawdę? Czytałeś Norwida?
- Nie. A kto to napisał?

Policjant kupuje parę butów. Sprzedawczyni informuje go, iż przez pierwszy tydzień będą go trochę cisnęły.
- Nic nie szkodzi. Wobec tego przez ten tydzień nie będę ich zakładał!

Policjant po przejrzeniu menu pyta kelnera:
- Co to jest kawior?
- Jaja jesiotra.
- To poproszę dwa, na twardo.

Policjant poszedł z żoną do teatru. Znająca tekst dramatu żona w pewnym momencie zwraca się do policjanta:
- Teraz uważaj, zbliża się najdłuższy monolog.
- Żeby tylko nie usiadł przed nami.

Policjant przychodzi do domu i mówi do żony:
- Ubieraj się, idziemy na "Jezioro łabędzie".
Żona chowa do torebki resztki chleba
- Po co ci te okruszki, głupia. "Jezioro łabędzie" to balet
- Mądry się znalazł. A jak szliśmy na "Wesele" Wyspiańskiego, to kto wziął ze sobą pół litra?

Policjant przychodzi do fryzjera:
- Ile kosztuje strzyżenie?
- 30 tysięcy.
- A golenie?
- Dwadzieścia
- To proszę mi ogolić głowę.

Policjant pyta znajomego:
- Czy biel to kolor?
- Oczywiście
- A czerń?
- Również
- A jak mówię sąsiadom, że mam kolorowy telewizor, to nikt mi nie wierzy.

Policjant stoi obok nowo zamontowanego automatu z wodą sodową i co chwila wrzuca do środka monety. Wokół stoi mnóstwo plastikowych kubeczków napełnionych sodówką. Jeden z przechodniów pyta:
- Po co panu tyle wody?
- Ja zawsze gdy wygrywam, gram dalej.

Policjant uczy się w technikum zaocznym. Na lekcji historii w pewnym momencie przerywa nauczycielowi jego opowieść i pyta:
- Dlaczego ta epoka nazywała się epoką kamienia?
- Bo wtedy wszystko robiono z kamienia.
- Telewizory też?

Policjant wchodzi do biblioteki. Zdziwiona bibliotekarka pyta:
- Co, deszcz pada?

Policjant wchodzi do cukierni i pyta:
- Czy są serniki?
- Tak
- To wezmę kilogram, tylko proszę pokroić.
- Na osiem, czy na szesnaście kawałków?
- Na osiem, bo szesnastu nie dam rady zjeść.

Policjant wchodzi do restauracji. Po spożyciu obiadu pyta kelnera o desery.
- Może pudding?
- Nie, dziękuję
- To może melbę?
- Nie, nie.
- To może szarlotkę
- Szarlotkę? Świetnie, niech tu zaraz przyjdzie.

Policjant wchodzi do sklepu mięsnego i mówi:
- Poproszę wszystko jedno co, żeby tylko nie przypalało się na patelni.

Policjant wchodzi do sklepu z antykami i pyta:
- Czy macie coś nowego?

Policjant wchodzi do sklepu z nakryciami głowy i przez godzinę przymierza różne czapki, nie mogąc się na żadną zdecydować. W końcu wybiera jedną.
- Ta mi najbardziej pasuje
- Nic dziwnego - uśmiecha się ekspedientka. - To właśnie czapka, w której pan przyszedł.

Policjant wraca z pracy i pyta syna:
- Jakim wynikiem zakończył się mecz?
- 0:0.
- A do przerwy?

Policjant wraca z pracy i w kuchni widzi żonę przygotowującą imieninowe przyjęcie.
- Może ci pomóc kochanie?
- Dobrze, napisz na torcie moje imię.
Po chwili żona zaniepokojona ciszą, pyta:
- Jak ci idzie?
- Fatalnie. Nie mogę wkręcić tortu w maszynę do pisania...

Policjant zwraca się do żony:
- Powiedz, jak to jest. Codziennie rano wstaję, myję nogi, a pościel coraz bardziej brudna.

Policjanta odwiedza dawny kolega ze szkoły - muzyk. W rogu pokoju zauważa pianino i pyta:
- Masz piękne pianino. Lubisz na nim grać?
- Nie lubię, bo karty się ślizgają.

Prasa podała, że w rzece utonęło dwóch policjantów. Powód? Chcieli uruchomić motorówkę "na pych"...

Przechodzący przy ogrodzeniu mężczyzna słyszy komendę:
- Zielone do góry!
Zaciekawiony zerka przez szparę i widzi... pluton policjantów sadzących drzewka.

Rozmawiają dwie żony policjantów:
- Wiesz? Kupiłam mężowi encyklopedię! Może i ty ją kupisz swojemu?
- Och, nie... Mój mąż i tak by w tym nie chodził!

Syn pyta ojca-policjanta:
- Dlaczego w moim dzienniczku podpisałeś się trzema krzyżykami?
- Nie chcę, żeby twój nauczyciel myślał, że normalny człowiek może być ojcem takiego głąba jak ty.

Wpada głodny policjant do mieszkania, biegnie do lodówki, otwiera ją, marszczy brwi i zaczyna bić żonę.
- Za co? - pyta przerażona
- Tyle razy powtarzałem: gaś światło w lodówce. Wiesz, ile płacimy za prąd?

Wycieczka policjantów zwiedza zamek. Jeden z policjantów jest zmęczony, więc siada na jednym z krzeseł stojących w komnacie.
- Proszę tu nie siadać - zwraca policjantowi uwagę przewodnik wycieczki - to tron księcia Kazimierza.
- Niech się pan nie denerwuje. Jak przyjdzie, to mu ustąpię miejsca.

- Zostałem wczoraj ojcem - chwali się znajomemu policjant.
- Syn? 
- Nie.
- Córka?
- Skąd wiesz?

Żona do policjanta:
- Dlaczego co chwila nakręcasz budzik na dzwonienie?
- Bo chcę, żeby sąsiedzi myśleli, że mamy telefon

Żona policjanta przeszukuje wszystkie szafki w kuchni, w końcu pyta:
- Kaziu, nie widziałeś gdzieś durszlaka?
- Któregoś dnia wyrzuciłem go na śmietnik.
- Dlaczego?
- Był zupełnie dziurawy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora