środa, 17 lutego 2021

Dwadzieścia jeden

W przeszłości od czasu do czasu oglądałem omawiany dziś teleturniej, przyznam jednak, że jakoś zupełnie o nim zapomniałem. Przypomniał mi dopiero... artykuł na portalu onet.pl, gdy szukałem informacji o zupełnie innym programie (bezskutecznie). 

Najpierw o samym teleturnieju. Wymyślony został w Stanach Zjednoczonych w latach 50 ubiegłego wieku (był emitowany w latach 1956-58). Oryginalny tytuł nie zaskakuje - "Twenty-one". Jest to oczywiste nawiązanie do gry w oczko. Do wersji amerykańskiej wrócę jeszcze pod koniec wpisu. 
Tu i ówdzie pojawiają się sugestie, że teleturniej u nas zagościł (na cztery lata) w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Nie zdołałem jednak potwierdzić tych rewelacji, więc podchodzę do nich z dużą rezerwą (zwłaszcza, że nie wspominał o tym nawet żaden znaleziony przeze mnie artykuł zapowiadający start teleturnieju) i wam też sugeruję, by raczej z dużą ostrożnością podchodzić do tej informacji. Na pewno za to był emitowany bardziej współcześnie - to znaczy niemal... dwadzieścia jeden lat temu (choć może bardziej dwadzieścia). Premierowy odcinek wyemitowany został 17 listopada 2000 roku. Początkowo zmagania uczestników z pytaniami można było śledzić w piątki ok. 18.00, potem w soboty ok. 16.30, a pod koniec emisji w soboty i niedziele po 13.00. Teleturniej przetrwał zaledwie 16 miesięcy, ostatni raz wyemitowano go w połowie lutego 2002 roku. Gospodarzem był Rafał Rykowski, znany nam głównie z prowadzenia innego teleturnieju, o którym w przyszłości także napiszę. Emitowała go telewizyjna jedynka.
Co nieco o zasadach obowiązujących w Polsce w latach 2000-02. W rozgrywce brało udział dwóch graczy. Jeden wyłaniany był z grona sześciu pretendentów (komputerowe losowanie), drugim był tzw. mistrz (zwycięzca ostatniej rozgrywki). Celem gry było zdobycie dwudziestu jeden punktów. Wspomniane punkty uzyskiwano dzięki poprawnym odpowiedziom na zadawane pytania przez prowadzącego. Uczestnik sam wybierał liczbę punktów (od 1 do 11), przy czym im większą wybrał, tym trudniejsze pytanie otrzymywał. Ułatwieniem były dwa elementy: uczestnik przed wyborem pytania za określoną liczbę punktów poznawał kategorię, z jakiej będzie musiał odpowiadać, a po drugie - były to pytania z trzema lub czterema wariantami odpowiedzi (mniejsza liczba odpowiedzi przy mniej punktowanych pytaniach). Nawet więc w przypadku niewiedzy było 25 procent szans na trafne wytypowanie.
Co ważne - uczestnicy byli umieszczani w dwóch oddzielnych, prawdopodobnie dźwiękoszczelnych kabinach. Przyczyny były dwie. Uczestnicy odpowiadali na pytania z tej samej kategorii i jeśli słyszeliby siebie nawzajem, ten, który odpowiadał drugi, znałby poprawną odpowiedź na zagadkę, z którą mierzył się konkurent. Ważniejszym elementem była jednak zasada, iż po dwóch rundach można było przerwać pojedynek, jeśli miało się przekonanie, iż dotychczas zgromadziło się więcej punktów niż rywal. Gdyby więc jeden z uczestników słyszał odpowiedzi drugiego, wiedział czy są błędne, czy prawidłowe, łatwo oceniłby, czy ma więcej punktów, czy mniej i wszystkie rywalizacje kończyłyby się po zaledwie dwóch kategoriach pytań.
Istniała też jeszcze jedna zasada - trzecia błędna odpowiedź eliminowała z gry. Innymi słowy można było bez konsekwencji dwa razy źle odpowiedzieć na pytanie, pod warunkiem, że w między czasie przeciwnik nie zdobył 21 punktów. Zwycięzca każdej rywalizacji uzyskiwał prawo gry w rundzie bonusowej - prowadzący czytał sześć zdań informacyjnych, a uczestnik musiał zgadnąć, czy owo zdanie jest prawdziwe czy fałszywe. Wartość kolejnych pytań to 1 000, 2 000, 5 000, 10 000, 15 000 i 21 000, przy czym kwoty prawdopodobnie się nie sumowały. Wygrać można było jedynie wówczas, jeśli sześciokrotnie wskazało się poprawną odpowiedź.
I jeszcze dwie informacje - po pierwsze: uczestnik mógł skorzystać z pomocy tzw. dżokera, a więc osoby wskazanej przed programem jako tej, która w razie potrzeby spróbuje pomóc udzielić poprawnej odpowiedzi na pytanie (dżoker w razie potrzeby wchodził do studia). Po drugie (choć tu pewności stuprocentowej nie mam) - chyba zawsze jako pierwszy odpowiadał pretendent. No i dla niektórych najważniejsza informacja - wygrana. Przewidziano następujące kwoty: za zwycięstwo w pierwszym pojedynku - 2 tysiące, w drugim - 3 tysiące, w kolejnych: 5 tysięcy, 10 tysięcy, 25 tysięcy, 50 tysięcy i 100 tysięcy. A co, jeśli ktoś wygrał te sto tysięcy? Pewności nie mam, ale... chyba mógł grać dalej, przy czym pewnie znów mógł wygrać maksymalnie 100 tysięcy... 
Program emitowany był też w kilku innych krajach. Najdłużej, bo po kilkanaście lat utrzymał się w Niemczech i Austrii.
*     *     *
A teraz o czarnych kartach związanych z tym teleturniejem. W USA przy okazji pierwszej edycji (lata pięćdziesiąte) teleturnieju wybuchła wielka afera, bo okazało się, że wszystko jest... ustawione. Uczestnicy już przed programem znali odpowiedzi na pytania, byli instruowani, jak mają się zachowywać, otrzymywali nawet informację, kiedy powinni przegrać (dotyczyło to oczywiście niektórych uczestników). Na podstawie tych zdarzeń powstał film "Quiz show".
Także polska edycja zakończyła się skandalem, ale innego rodzaju. Okazało się, że spora grupa uczestników nie otrzymała wygranych pieniędzy. Łącznie chodziło o ok. 600 tysięcy złotych. TVP i producent teleturnieju odpowiedzialność przerzucały na siebie, podobno potem poszkodowani nawet procesowali się w sądzie, a według informacji zamieszczonych na jednym z for internetowych finał batalii o sprawiedliwość zakończył się niepowodzeniem... Jeśli ktoś coś więcej wie o wyroku (uzasadnienie, itp.), niech pisze w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora