Teleturniej "Krzyżówka szczęścia" emitowany był w latach 1995-2003 w różnych stacjach telewizyjnych. Pokazywały go m.in. TVP Wrocław, TV Polonia (nie były to powtórki, ale premierowe odcinki) oraz TVP 2. Prowadzącymi byli m.in. Agata Młynarska czy Tomasz Stockinger.
W programie brały udział trzy osoby (później pary). Program rozpoczynał się od przedstawienia uczestników. Pierwszy wybierał trzy pola z dostępnych dziewięciu, drugi kolejne trzy z pozostałych sześciu, a trzeci otrzymywał pozostałe trzy. Pod każdym polem kryły się cyfry, które mówiły, z ilu liter składa się hasło. Uczestnicy odpowiadali na wybrane pola-hasła. Jeśli nie znali odpowiedzi, hasło zaczynało się "odsłaniać" poczynając od pierwszej litery. Uczestnik mógł próbować je odgadnąć do momentu, dopóki zasłonięta była choć jedna litera. Uczestnik zdobywał tyle punktów, ile liter w haśle odsłonił (odgadł).
W kolejnym etapie cała trójka odgadywała dużą krzyżówkę. Tu także za każdą odsłoniętą literę zdobywano punkt. Dwóch uczestników z największą liczbą punktów przechodziło do kolejnego etapu, w którym każdy rozwiązywał swoją małą krzyżówkę. Zasady jak w rundzie wstępnej - to znaczy hasła zaczynały się odsłaniać, jeśli uczestnik nie znał odpowiedzi. Wcześniej (albo później) ta runda była pomijana, albo też wyglądała inaczej - uczestnicy odgadywali sześć haseł składających się od 4 do 9 liter.
W finale, w zależności od edycji, brał udział uczestnik z najlepszym wynikiem, albo dwie najlepsze pary. Do odgadnięcia było hasło finałowe - jakieś przysłowie lub powiedzenie. Kilka liter odsłanianych było losowo, albo przez publiczność, pięć kolejnych odsłaniał uczestnik (lub para z najlepszym wynikiem). Potem w określonym czasie trzeba było zgadnąć hasło. Jeśli się nie udało, można było (choć nie wiem, czy we wszystkich edycjach) kupić literę oddając prezent, który wygrało się w rundzie zasadniczej. W przypadku dwóch par próby odgadnięcia i kupowanie liter odbywało się naprzemiennie (zaczynała para z najlepszym wynikiem).
Teleturniej był dość ciekawy, można było pobawić się w zgadywanie haseł. Zmuszał do myślenia. Szkoda, że zniknął z anteny.
No i z tego, co pamiętam, od pewnego momentu uczestnicy otrzymywali (nie wiem, czy jako nagrodę pocieszenia czy co) tak zwanego "Kota w kratę". Czyli maskotkę kota, który wcale w kratę nie był :D
OdpowiedzUsuń