środa, 19 maja 2021

Czarodziejka z księżyca - odcinek 1

Bardzo często mamy do czynienia z sytuacją, w której na podstawie jakiejś książki powstaje film czy serial. A gdyby tak zrobić odwrotnie? A gdyby spisać odcinki jakiegoś serialu lub spróbować na język pisany przełożyć jakiś film? Postanowiłem spróbować zrobić tak z serialem animowanym "Czarodziejka z księżyca".
Oczywiście zmuszony byłem oprzeć się na wersji lektorskiej, która - jak wiadomo - nie jest doskonała. 
*     *     *
"Beksa zmienia się w wojownika"
Będzie to opowieść o czternastoletniej uczennicy drugiej klasy szkoły średniej - Usagi Tsukino, dziewczynie nieco roztrzepanej, beksie i... okropnym śpiochu. Tego dnia, nie po raz pierwszy zresztą, śpiąca Usagi usłyszała głos mamy:
- Usagi, jest już po ósmej.
Okrzyk dochodzący z parteru zbudził śpiocha. Usagi zerknęła na zegarek i przerażona pospiesznie wyskoczyła z łóżka, zbiegła na dół i błyskawicznie zaczęła przygotowywać się do wyjścia z domu.
- Dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej? - zapytała mamę
- Budziłam. Odpowiadałaś zupełnie przytomnie...
- Nic nie słyszałam - rzuciła Usagi biegnąc do drzwi wyjściowych
- Usagi! - zawołała mama
- Co?
- Nie chcesz drugiego śniadania?
- Ależ chcę - rzuciła Usagi, wzięła przygotowany pakunek i wybiegła z domu. Fakt, że wstała tak późno sprawił, iż nie miała czasu, by przed wyjściem z domu zjeść choć kanapkę. Pędząc do szkoły głośno zastanawiała się, dlaczego ranek przyszedł tak szybko - przecież ona chętnie jeszcze by pospała. W drodze do szkoły zauważyła dzieci dręczące kota. Postanowiła interweniować.
- Przestańcie! Wstrętne bachory! - krzycząc te słowa ruszyła w stronę dzieciaków, które wystraszyły się starszej dziewczyny i uciekły, zostawiając leżącego na chodniku kota.
Usagi podeszła do niego.
- Biedny kotek. Co to, nałożyli ci plaster?
Wzięła kota na ręce, a zwierzak nagle zaczął machać przednimi łapkami, jakby chciał przekazać, iż ów plaster jest dla niego bardzo dokuczliwy.
- Chcesz, żebym go zdjęła, prawda? Ładnie ci w nim - Usagi zdecydowała jednak, że odklei z głowy kota zbędny opatrunek.
Gdy to uczyniła, pod nim ukazała się złota plamka w kształcie księżyca (rogala), który końcami był skierowany ku górze.
- A co to, łysinka? - Wykrzyknęła Usagi. W tym momencie kot wyskoczył z jej rąk, odbił się od jej głowy i wylądował na dachu samochodu. Dziewczyna wyprostowała się i zaciekawiona popatrzyła na zwierzę, które zrobiło kilka kroków w jej kierunku. Spojrzenie kota wzbudziło w niej niepokój, wręcz strach. I gdy do głowy zaczęły jej przychodzić różne myśli, zabrzmiał dźwięk ratuszowego zegara, który przypomniał jej, że jest już późno, a ona już dawno powinna być w szkole.
- Nie powinnam tracić czasu na głupstwa - wykrzyknęła i popędziła do szkoły. Tajemniczy kot patrzył zaś za nią przenikliwym wzrokiem...
*     *     *
Usagi
- Usagi Tsukino, znów się spóźniłaś - krzyknęła nauczycielka, wypędzając nastolatkę z klasy na korytarz. 
- Jaka złośliwa... Taka miła dziewczynka jak ja musi sterczeć za drzwiami - mruknęła do siebie Usagi, stojąc na korytarzu tuż przy drzwiach. Wtem rozległ się głos przypominający jej, że przecież nie zdążyła w domu nic zjeść...
- Jestem głodna - powiedziała i rozejrzała się ostrożnie po korytarzu. Nikogo nie dostrzegła, uznała więc, że może nikomu nie będzie przeszkadzać, jeśli skosztuje pyszności, które mama przygotowała jej na drugie śniadanie. Gdy jednak tylko wyciągnęła pudełko z jedzeniem (ze słowami: "nie jadłam śniadania... Dziękuję mamusiu"), w drzwiach prowadzących do klasy stanęła nauczycielka.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała, a potem pokazując ostatni sprawdzian dodała: - nic dziwnego, że wciąż otrzymujesz złe stopnie.
- Tylko 30 punktów? - z przerażeniem w głosie odezwała się Usagi, patrząc na trzymaną w ręku przez nauczycielkę kartkę.
- Zgadza się...
*    *     *
Na przerwie zdołowaną obrotem spraw (klasówka) Usagi próbowała pocieszyć jej najlepsza przyjaciółka - Naru. Nie omieszkała jednak przy okazji wbić jej szpilę.
- Nie wierzę... Jesteś dużą dziewczyną, jak mogłaś jeść drugie śniadanie podczas lekcji? - spytała
- Jestem w trudnym wieku, a ty jesteś moją przyjaciółką... Zrozum, co czuję - nieporadnie starała się wytłumaczyć swoje zachowanie Usagi.
Do rozmawiających dziewcząt nagle dołączył Umino, bardzo dobrze radzący sobie w nauce chłopak z klasy, który skrycie podkochiwał się w Usagi.
- Witaj Usagi. Jak poszedł test - zagaił.
- Nie widzisz, że jest przygnębiona? Na pewno zawaliła jak zwykle - bezpośredniość Naru jeszcze bardziej przybiła Usagi... Przyjaciółka zreflektowała się, że powiedziała coś, czego raczej mówić nie powinna, szybko więc ja przeprosiła.
- Nie przejmuj się tak bardzo - niczym słoń w składzie porcelany sytuację starał się ratować Umino. - Ja również zlekceważyłem tę klasówkę i nie otrzymałem stu punktów. Każda klasówka to loteria... 
To mówiąc wyciągnął swój sprawdzian, na którym widniała imponująca liczba punktów - 95.
- Ale maruda - mruknęła Naru jednocześnie zauważając, że Usagi staje się coraz smutniejsza. Postanowiła więc skierować rozmowę na inne tory.
- Słyszałaś, że pojawiła się znów tajemnicza czarodziejka?
- Czarodziejka? - zainteresowała się Usagi
- Tak. Schwytała złodzieja, który ukradł biżuterię.
- Wspaniale - na twarzy Usagi pojawił się uśmiech. - Ona jest cudowna, ale kim jest ta czarodziejka?
- Dziwne, że o niej nie słyszałaś - zezłościła się Naru.
- Tajemnicza czarodziejka walczy z niesprawiedliwością i przemocą. Stała się bardzo popularna. Nosi żeglarski mundurek - usłużnie wyjaśnił Umino, choć nikt go o to nie prosił. Po chwili półgłosem dodał. - Słychać jakiś hałas, to chyba samochód policyjny
- To straszne. Kiedy słucham o takich wydarzeniach, przechodzą mnie ciarki - Usagi w ogóle na ostatnie zdanie nie zwróciła uwagi.
- Klejnoty są takie piękne. Rozumiem ludzi, chcących posiadać je na własność - rozmarzyła się Naru.
- Racja, ja też chciałabym mieć pierścionek z brylantem.
- A ja kolczyki z rubinem
- To moje najskrytsze marzenie
- Od wczoraj w sklepie jest obniżka cen, może pójdziemy zobaczyć?
- Myślisz, że trafimy na okazję?
- Na niektóre klejnoty stać nawet nas.
- Naprawdę? Pójdę!
- Idziemy po szkole!
- Umowa stoi, oby te lekcje już się skończyły.
Tak rozprawiając o biżuterii Naru i Usagi odeszły, zostawiając osłupiałego Umino, nie do końca rozumiejącego radosnego podniecenia dziewcząt na myśl o klejnotach. Zresztą gdy tylko zaczęły o biżuterii rozprawiać, zupełnie zapomniały, iż kolega stoi tuż obok...
*     *     *
Zakusy na to, by władać Ziemią miewa wiele istot. Jedną z nich jest Królowa Beryl, tymczasowo władająca Królestwem Ciemności. Właśnie w jej królestwie postanowiono przypuścić śmielszą ofensywę, której celem byłoby zdobycie ludzkiej energii, niezbędnej do życia tamtejszej prawdziwej władczyni - Królowej Metarii. Trwały też poszukiwania cennego kryształu, który miałby zapewnić pełnię władzy nad Ziemią i jej mieszkańcami.
- Czy jeszcze nie znaleźliście srebrnego kryształu - zapytała Królowa Beryl, będąca główną, po Metarii, władczynią Królestwa Ciemności.
- Wybacz, wasza wysokość - dał się słyszeć głos wydobywający się z ciemności.
- Nasz władca żąda ogromnej ilości energii. Jeśli nie umiecie znaleźć srebrnego kryształu, musimy poświęcić energię istot ludzkich - powiedziała Beryl.
- Królowo - odezwał się Jadeite, który nagle stanął przed jej tronem. - Pozwól mi się tym zająć. Moja poddana, Morga, już zaczęła zbierać energię ludzką.
- Niech tak będzie.
*     *     *
Luna
Sklep jubilerski prowadzony przez mamę Naru. Przed wejściem kręci się mnóstwo ludzi. Nic dziwnego, zupełnie nieoczekiwanie tego dnia wprowadzono ogromne rabaty, z których grzech byłoby nie skorzystać.
- Przepiękne, tanie - zachwycali się ludzie, podziwiający biżuterię i przymierzający ją.
Do sklepu dotarły także Naru i Usagi, które już skończyły lekcje. Dziewczyny postanowiły sprawdzić ceny w nadziei, że uda się coś kupić za rozsądną kwotę. 
- Ale tłumy - rzuciła Usagi na widok ogromnej liczby osób w budynku. Wtem rozległ się głos matki Naru.
- Dziękuję wam wszystkim za przybycie. Proszę, możecie oglądać!
- Mama jest w świetnym humorze - powiedziała Naru patrząc z oddali w jej kierunku
- Może nagle poczuła w sobie smykałkę do interesów - próbowała jakoś zachowanie matki koleżanki uzasadnić Usagi.
- ...proszę, oglądajcie śmiało. Wszystkie są w bardzo atrakcyjnych cenach - brzmiał głos sprzedającej. W głowie kłębiły się jednak złowrogie myśli, a na ustach pojawił się równie złowrogi uśmiech. "Głupie istoty ludzkie, przekażcie swoją energię naszemu wielkiemu władcy" - takie niewypowiedziane słowa krążyły jej po głowie. I stało się - poprzez naszyjnik, który miała na sobie matka Naru, do Królestwa Ciemności przesyłana była energia zabierana ludziom, którzy zakupili i założyli na siebie biżuterię....
- Energia głuptasów przyciągnięta blaskiem klejnotów została wchłonięta - cieszył się nadzorujący całą operację Jadeite. - Królowa Beryl będzie szczęśliwa. Śmiało Morga, jeszcze więcej energii.
- Dobrze - potwierdziła kobieta i nagle usłyszała głos za sobą.
- Mamo - wołała Naru
- Już wróciłaś - matka dziewczyny odwróciła się.
- Przyprowadziłam koleżankę
- Dzień dobry - przywitała się Usagi
- Witaj kochanie. Wprawdzie jest straszny tłok, ale możesz się rozejrzeć.
- Dziękuję - powiedziała Usagi
- Skoro jesteś przyjaciółką Naru, otrzymasz specjalną cenę.
- Naprawdę? Cudownie!
- Co powiesz na ten brylant? - spytała matka Naru pokazując pudełko z klejnotem - kosztował 500 tysięcy jenów...
- 500 tysięcy?
- ... tobie jednak sprzedam go za 30 tysięcy!
Osłupiałe Naru i Usagi razem wykrzyczały: - 30 tysięcy zamiast 500 tysięcy?
I to był ich błąd. Natychmiast zostały odepchnięte na bok, a oszalały tłum ruszył w kierunku miejsca, gdzie prezentowany był klejnot. Każdy chciał go nabyć dla siebie... Naru i Usagi z trudem przecisnęły się pomiędzy napierającymi ludźmi, idąc na czworaka.
- Oszalały - powiedziała oburzona Naru. Usagi była jednak zajęta myśleniem o klejnocie.
- Obniżka z 500 tysięcy jenów do 30 tysięcy. Chciałabym mieć ten brylant - powiedziała na głos.
- Poproś tatę - zasugerowała Naru
- Źle napisałam klasówkę z angielskiego
- Ach tak...
- Na ten miesiąc wyczerpałam limit, nie dostanę ani grosza.
- Nie smuć się, Usagi...
Wkrótce dziewczyny pożegnały się i Usagi wyszła ze sklepu. Była mocno przybita zarówno wynikiem klasówki, o którym sobie przypomniała, jak i faktem, że nie mogła kupić klejnotu, który bardzo jej się spodobał.
- Pomyśleć, że gdybym uczyła się pilniej... A tak nawet nie ma o czym marzyć - rzuciła do siebie już po wyjście ze sklepu Usagi, patrząc na kartkę z oceną. Po czym ze złością zrobiła z niej kulkę i rzuciła za siebie, a potem zrobiła kilka kroków. Pech chciał, że papierowa kulka trafiła w głowę nieznanego jej chłopaka.
- Nie wiesz, że to boli, ty pusta pałko - niezbyt grzecznie rzucił za nią trafiony chłopak
- Co takiego? Przepraszam - Usagi odwróciła się. Zobaczyła, jak nieznajomy rozprostował kartkę i zobaczył ocenę sprawdzianu.
- 30 punktów? Ucz się przykładniej pusta pałko - chłopak najwyraźniej nie miał zamiaru być ani miły, ani wyrozumiały. Tego dla Usagi było już za wiele. 
- Pilnuj swoich spraw - rzuciła, po czym podeszła, wyrwała mu kartkę, pokazała język i poszła w swoją stronę. Kim on jest? - myślała i odwróciła się. Chłopak stał nadal przy sklepie i zerkał przez szybę do środka.
- Dziwny chłopiec - rzuciła do siebie Usagi i powędrowała w swoją stronę.
Zamiast do domu panna Tsukino zawędrowała w okolice salonu gier, w którym pracował jej znajomy - Motoki. Wspomniany chłopak podobał się Usagi, był jednak od niej kilka lat starszy i traktował jak młodszą siostrę.
Na drzwiach wspomnianego salonu znajdował się plakat reklamujący najnowszą grę, w której w roli bohaterki występowała Sailor V, 
- Tajemnicza czarodziejka? Jest aż tak znana? - pomyślała na głos Usagi zatrzymując się w pobliżu. - Zazdroszczę jej. Nie musi pisać klasówek ani kłócić się z niemądrymi chłopczyskami.
Spojrzała na klasówkę i mruknęła do siebie:
- Jestem taka nieszczęśliwa. Nie mogę tego pokazać w domu - po czym rozpłakała się i chlipiąc udała się do domu.
Scenę zza rogu obserwował kot, któremu Usagi pomogła w drodze do szkoły. 
- Usagi Tsukino. Nareszcie cię znalazłam - rzekło zwierzę do siebie, patrząc w kierunku odchodzącej dziewczyny...
*     *     *
- Wróciłam mamusiu - radośnie zakrzyknęła Usagi wchodząc do domu.
- Witaj. Dlaczego tak późno? Stało się coś?
- Nic ważnego.
- Spotkałam Umino. Powiedział, że pani oddała wam klasówki. Mówił, że dostał 95 punktów...
- Świetnie, ale nie musiał się przechwalać...
- A jak tobie poszedł test kochanie?
Ostatnie pytanie wprawiło Usagi w zakłopotanie... Przez chwilę, pomstując w duchu na klasowego gadułę rozmyślała, czy nie uda się jakoś wymigać od odpowiedzi, ostatecznie jednak wyjęła kartkę i ze spuszczoną głową okazała ją mamie. Obawy okazały się nie być bezzasadne. Widok klasówki mocno ją rozzłościł
- Usagi! Jak możesz otrzymywać tak słabe oceny?! Nie wpuszczę cię do domu - krzyczała matka Usagi, wypychając córkę za drzwi.
- Mamusiu! - szlochając przed drzwiami wołała Usagi
- Nie! - rozległo się z wewnątrz.
Wtem klęcząca przed drzwiami i płacząca Usagi poczuła kopnięcie. Odwróciła się.
- Co ty wyprawiasz głuptasie? Znów zostałaś ukarana? Żałuję, że nie mam mądrzejszej siostry - powiedział Shingo, młodszy brat Usagi
- Jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób? Jesteś moim młodszym bratem!
Odpowiedzią na jej słowa był wystawiony język przez Shingo. Tego dla Usagi było już za wiele. Podniosła się, wzięła zamach nogą i z okrzykiem "Kopnięcie Sailor V" wyprowadziła uderzenie. Jej brat nie czekał jednak na rozwój wypadków. W między czasie wszedł do domu i tuż przed kopnięciem zatrzasnął drzwi. Noga Usagi wylądowała właśnie na nich. Ogromny ból sprawił, że dziewczyna znów zaczęła płakać...
*     *     *
Niemal w tym samym czasie, gdy Usagi wrzeszczała pod drzwiami domu, domagając się wpuszczenia do środka, w sklepie jubilerskim, w którym była wcześniej, zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Ludzie, którzy nabyli biżuterię nagle zaczęli tracić siły i omdlewać. Zaskakujące i jednocześnie zatrważające wydarzenia obserwowała z zaniepokojeniem Naru, córka właścicielki sklepu.
- Co się z nimi dzieje - zastanawiała się zaskoczona widokiem upadających ludzi. Wtem dostrzegła stojącą w oddali i odwróconą do niej plecami matkę. Zawołała "mamo" i dosłownie za chwilę zamarła z przerażenia. 
- Zgromadziłam dużo energii - usłyszała Naru słowa wypowiedziane przez matkę, a kilka sekund później zobaczyła jej twarz. Była zmieniona, a w dodatku malował się na niej przerażający, złowrogi uśmiech. Widok ten wystraszył dziewczynę.
*     *     *
Mama Usagi zlitowała się i wpuściła córkę do domu. Dziewczyna powędrowała do swojego pokoju i położyła się na łóżku.
- Całe szczęście, że w końcu mnie wpuściła. Jestem wyczerpana. Spłakałam się jak bóbr. Dlaczego mama tak się złości? Nie mam siły odrabiać lekcji. Idę spać. Jak to przyjemnie, gdy człowiek kładzie się i od razu zasypia - powiedziała do siebie, po czym przekręciła się na bok, plecami do okna i zasnęła.
Tymczasem wiatr otworzył okno w jej pokoju, a jego powiew wypełnił pomieszczenie. Coś pojawiło się w środku... Usagi zbudziło głośne uderzenie zatrzaskującego się okna. Odwróciła głowę i na łóżku za sobą zobaczyła... kota. Rozpoznała od razu - to ten sam, którego nie pozwoliła dręczyć dzieciakom i któremu zdjęła z głowy plaster.
- Łysinka - zakrzyknęła Usagi na widok kota, widząc na jego czole plamę w kształcie półksiężyca.
- Nie jestem łysa. Nie nazywaj mnie tak - odpowiedział kot.
Usagi wystraszyła się, Czy jeszcze śpi? Czy to jakiś sen? Przecież koty nie potrafią mówić. Zeskoczyła na podłogę i usiadła w taki sposób, że widać jej było tylko głowę. Na twarzy malowało się przerażenie.
- Mówiący kot? - wyjąkała
- Mam na imię Luna. Szukałam cię Usagi. Chciałam ci podziękować za zdjęcie plastra, przez niego nie mogłam mówić. Szczęściem dla mnie pojawiła się właściwa osoba we właściwym czasie i miejscu. Te dzieciaki dały mi popalić. Cieszę się, że cię odnalazłam - trajkotała Luna
Kiedy jednak kot spróbował nieco zbliżyć się do Usagi, ta, uznawszy, że to sen, z którego powinna jak najszybciej się obudził, położyła głowę na łóżku i zamknęła oczy.
- Usagi, to nie jest sen - zakrzyknęła Luna i zaczęła łapkami potrząsać głową dziewczyny. Na próżno. Spróbowała więc innego sposobu.
- To prezent dla ciebie.
Na łóżku pojawiła się broszka. Na dźwięk słowa "prezent" Usagi otworzyła jedno oko, a zobaczywszy przedmiot leżący na pościeli natychmiast oprzytomniała i zapomniała o przerażeniu.
- Naprawdę dla mnie? - dopytywała, biorąc broszkę do ręki, a następnie przymierzając i przeglądając się w lustrze.
- Usagi, w Tokio dzieją się dziwne rzeczy, policja nie daje sobie rady. Pojawili się groźni wrogowie, musisz ich pokonać. Zostałaś wybrana na naszego wojownika - mówiła Luna w czasie, gdy Usagi zajęta była podziwianiem siebie w lustrze. - Masz jeszcze jedną misję: spotkasz się z innymi wojownikami i odnajdziesz naszą księżniczkę.
Dla Usagi wszystko to brzmiało bardzo abstrakcyjnie, zachowaniem dawała Lunie do zrozumienia, że ta opowiada jakieś niestworzone historie.
- Nadal mi nie wierzysz? - spytała Luna
- Ależ wierzę - przekornie odrzekła Usagi
- W takim razie powtórz za mną: Potęgo księżyca, działaj!
- Dobrze - odrzekła Usagi, powtórzyła słowa, które powiedziała Luna i... wtedy zaczęło dziać się z nią coś bardzo dziwnego. Zmienił jej się strój, a na jej głowie pojawił się diadem. Przemiana zakończyła się nietypowym ustawieniem ciała - lewa ręka na biodrze, prawa w odpowiednim ułożeniu w okolicach czoła. Gdy już zaklęcie zadziałało Usagi zobaczyła zmienioną siebie w lustrze, w dodatku w dziwnej pozie. Wywołało to konsternację.
- Nie do wiary. Zmieniłam się. Co to wszystko ma znaczyć? Wytłumacz mi - pytała Usagi ze strachem w głosie, po czym zaczęła płakać. W tej chwili jednak usłyszała głos Naru wzywający pomocy. Uspokoiła się.
- Słyszę głos Naru, co to ma znaczyć? - spytała Lunę
- Teraz mi wierzysz? Jesteś czarodziejką z księżyca. Idź i ocal ją.
*     *     *
Morga
- Ratunku, duszę się... Mamo przestać - krzyczała Naru.
Postać, która jeszcze przed kilkoma chwilami wydawała się być jej matką i wciąż miała jej twarz trzymała dziewczynę za szyję i zaczęła dusić.
- Nie jestem twoją matką - odpowiedziała, po czym przybrała naturalną postać. Jej widok jeszcze bardziej przeraził Naru.
- Twoja matka jest uwięziona pod ziemią. Najpierw zabiję ciebie, a potem ją poślę do piekła - powiedział demon.
- Precz od niej. Zostaw! - zabrzmiał nagle głos w oddali. 
- Kim jesteś? - zapytał zaskoczony demon, odwracając głowę
Pytanie wpędziło nowo przybyłą postać w zakłopotanie, ale już po chwili zabrzmiał znów głos:
- Bronię miłości i sprawiedliwości. Jestem wojownikiem w żeglarskim mundurku. Nazywają mnie Czarodziejką z Księżyca. Ukażę cię w imieniu Księżyca.
- Czarodziejka z księżyca? - zawołał demon wypuszczając z rąk Naru - Pierwsze słyszę. Powstańcie niewolnicy. Oddajcie swoją energię naszemu władcy.
Osoby, które dotychczas leżały omdlałe na podłodze powstały. Ich oczy wskazywały jednak, że nie są sobą, iż steruje nimi nieznana moc. Wszyscy zwrócili się w kierunku Czarodziejki i zaczęli iść w jej stronę.
- Kim jesteście? - krzyknęła czarodziejka, starając się unikać atakujących ją ludzi. Na jej kolanie pojawiła się mała rana.
- Ojej, krwawi. Boli - zawołała Czarodziejka, gdy dostrzegła zranienie
- Co robisz czarodziejko, musisz walczyć. Pokonaj tego potwora - powiedziała czająca się za filarem Luna
- Dlaczego ja? Dlaczego muszę walczyć? Wracam do domu - odpowiedziała zrozpaczona Czarodziejka, która nie za bardzo wiedziała, co powinna zrobić. Rozpłakała się. 
- Położę kres twemu życiu - wrzasnął demon, a jego ręka niebezpiecznie zaczęła zbliżać się w kierunku szyi Czarodziejki. Zagrożenie powstrzymała... czerwona róża. Ktoś rzucił kwiat, który zatrzymał demona i wbił się w podłoże. 
- Kim jesteś? - zapytał demon odwracając głowę. Na oknie dostrzegł tajemniczą postać ubraną w czarny smoking, płaszcz i czarny kapelusz, która na oczach założoną miała białą maskę.
- Jestem Tuxedo. Płacz na nic się nie zda Czarodziejko z Księżyca - powiedział Tuxedo
- Nie mogę się powstrzymać - odparła Czarodziejka i zaczęła płakać jeszcze głośniej. Głośny szloch spowodował, iż tajemnicza moc kierująca ludźmi przestała działać, a demon zatkał sobie uszy, nie mogąc wytrzymać wytwarzanego przez Czarodziejkę hałasu.
- Weź diadem, odrzuć go i powiedz: Księżycowy diademie działaj - poradziła wciąż płaczącej Czarodziejce Luna
- Dlaczego miałabym to zrobić?
- Zrób to natychmiast!
Posłuchała. Diadem zaczął świecić, a potem poszybował w kierunku demona. Uderzenie unicestwiło wroga, po którym pozostało jedynie trochę proszku. 
- Nie wierzę własnym oczom - zadziwiła się Czarodziejka widząc, co zdziałał jej diadem.
- Wspaniale sobie poradziłaś, Czarodziejko z Księżyca. Zapamiętam to. - odezwał się Tuxedo, po czym zniknął. Czarodziejka jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywała się w okno, w którym tajemniczy zamaskowany osobnik przed chwilą jeszcze stał.
- Dobra robota - pochwaliła Czarodziejkę Luna, która w między czasie podeszła do jej nóg. Ta jednak zajęta była rozmyślaniem o tajemniczej postaci...
*     *     *
Jadeite pobierał jeszcze energię, gdy nagle "przekaz" został przerwany. Natychmiast zrozumiał, co się stało.
- Nie udało ci się Morgo - powiedział
*     *     *
- Wczoraj miałam niezwykły sen. Wojowniczka o sprawiedliwość, Czarodziejka z Księżyca, pokonała potwory - mówiła Naru następnego dnia w szkole.
- Co takiego? - Zdziwiła się jedna z jej koleżanek
- Mnie śniło się to samo - równie zdziwiona powiedziała jeszcze inna dziewczyma
- Mnie też
- Dziwne
- Usagi, posłuchaj...
Usagi na chwilę podniosła głowę z ławki.
- Bądźcie cicho. Jestem taka zmęczona. Muszę się przespać - po czym ziewnęła i ponownie ułożyła do snu...
*     *     *
To, jak na razie, jedynie jednorazowa, testowa akcja. Być może w przyszłości do pomysłu powrócę, ale na pewno nie w najbliższych tygodniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora